Akcja „Kretschmann”

Warszawa, ulica Szara 14, 24 września 1943 roku, godzina 6:50.
Pięciu mężczyzn stojących w bramie kamienicy z trudem opanowywało zdenerwowanie. Zapałki trzymane w drżących dłoniach odpalały kolejne już papierosy.
No gdzie one są, do jasnej cholery???!!!
Dowódca oddziału, wysoki 23-letni brunet nie palił. Wsadził ręce do kieszeni płaszcza. Nie chciał, by jego ludzie widzieli, że on także z trudem trzyma nerwy na wodzy.
Przed bramą rozległ się zgrzyt hamującej rikszy. Konspiratorzy nadstawili ucha.
Jakiś dziewczęcy głos pożegnał kierowcę wehikułu, który życząc pasażerkom miłego dnia nadepnął na pedały i odjechał w stronę ulicy Rozbrat.
Do bramy wpadły dwie młode dziewczyny.
- Przepraszamy! Riksza się zepsuła… – powiedziała usprawiedliwiającym tonem jedna z nich.
Nie było czasu na wymówki. Dowódca wziął z rąk jednej z dziewczyn dużą walizkę. Inny mężczyzna odebrał od drugiej płócienną torbę, otworzył ją i zaczął wydawać uczestnikom akcji pistolety i magazynki.
Dowódca oddziału położył walizkę na skrzyni z piaskiem i odpiął zatrzaski. W środku leżały dwa steny i cztery magazynki do nich. Podał jeden „rozpylacz” swojemu zastępcy i chowając magazynki po kieszeniach rzucił do pozostałych:
- Wszyscy na stanowiska!

Kedyw (Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej) wyjątkowo szybko podniósł się po ciosie zadanym mu przez Gestapo w dniu 5 czerwca 1943 roku, kiedy podczas uroczystości ślubnej w kościele św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży aresztowani zostali niemal wszyscy członkowie oddziału specjalnego Kosa-30 zajmującego się wykonywaniem wyroków śmierci na osobach skazanych przez podziemne sądy.
Miejsce Kosy-30 zajął AGAT (czyli Anty Gestapo) utworzony na bazie jednej z kompanii Oddziału Szturmowego „Jerzy” dowodzonej przez Jerzego Zborowskiego „Jeremiego” i liczącej 175 żołnierzy. Dowództwo oraz nadzór nad szkoleniem AGATa objął kapitan Adam Borys „Pług”.
„Pług” był Cichociemnym. Po klęsce kampanii wrześniowej przedostał się przez Węgry, Jugosławię i Francję do Wielkiej Brytanii, gdzie zgłosił się na ochotnika do służby w Kraju. Po przeszkoleniu w Szkocji został zrzucony w okolice Garwolina podczas operacji lotniczej „Hammer” w nocy z 1 na 2 października 1942 roku.
Chrzest bojowy nowego oddziału likwidacyjnego nastąpił już 7 września 1943 roku, kiedy na ulicy Litewskiej sześcioosobowy oddział AGATowców wykonał wyrok śmierci na Franzu Bürklu – znanym z bestialstwa zastępcy komendanta więzienia na Pawiaku. Akcja została uznana za idealną. Żaden z żołnierzy Podziemia nie został ranny, a oprócz Bürkla zginęło jeszcze kilku Niemców.
Jak wiadomo – apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Komendant Główny Armii Krajowej generał Tadeusz Bór-Komorowski podjął decyzję o przeprowadzeniu szeroko zakrojonej akcji „Główki” – serii precyzyjnych uderzeń wymierzonych w okupantów bezpośrednio odpowiedzialnych za rozpętany terror.
Nazwa akcji pochodziła od nazistowskiego symbolu umieszczonego na mundurach SS – Totenkopf, czyli trupiej główki.
Po Bürklu następnym przeznaczonym do odstrzału został SS-Hauptscharfuhrer (sierżant sztabowy) August Kretschmann pełniący funkcję zastępcy komendanta obozu koncentracyjnego na Gęsiówce, który słynął z sadyzmu i okrucieństwa wobec więźniów.
Zadanie zlikwidowania zbrodniarza otrzymał II Pluton AGATa. Jego dowódca – podchorąży Jerzy Zapadko „Mirski” zlecił wykonanie zadania Stanisławowi Jastrzębskiemu „Kopciowi”. Dostał on pełną swobodę w wyborze uczestników akcji oraz ich uzbrojenia.
Rozpoznanie celu zlecono szefowi wywiadu AGATa Aleksandrowi Kunickiemu „Rayskiemu”. Cennych informacji na temat wyglądu i codziennych zwyczajów Kretschmanna dostarczył mu niedawny więzień Gęsiówki, wykupiony przez rodzinę.
Okazało się, że mieszka on przy ulicy Dmochowskiego 2 i codziennie wychodzi do pracy po siódmej rano idąc piechotą w kierunku ulicy Rozbrat. „Kopeć” uznał, że róg Rozbrat i Dmochowskiego będzie najlepszym miejscem na wykonanie wyroku. „Rayski” wskazał mu Kretschmanna, a „Kopeć” z kolei przekazał go swojej łączniczce Marii Chuchle „Mai”. Odtąd „Maja” będzie prowadzić obserwację celu.
Dowódca akcji zdecydował, że to on zostanie pierwszym wykonawcą wyroku śmierci. Do akcji wybrał swoich najbliższych kolegów z plutonu:
Żelisława Olecha „Rawicza” – będzie zastępcą dowódcy akcji odpowiedzialnym za ubezpieczenie i sygnalizację.
Zbigniewa Dąbrowskiego „Cyklona” – będzie towarzyszył „Kopciowi” i w razie potrzeby zostanie drugim wykonawcą wyroku.
Tadeusza Chojko „Bolca” – jego zadaniem będzie ubezpieczenie oraz zasygnalizowanie kiedy cel opuści dom.
Tadeusza Kostrzewskiego „Niemirę” – najlepszego kierowcę AGATa, będzie prowadził osobowe BMW zaparkowane na ulicy Rozbrat, którym zamachowcy ewakuują się z miejsca akcji.
Oprócz wspomnianej łączniczki „Mai” w akcji weźmie także udział Janina Lutyk-Zapadko „Scarlett”. Wraz z „Mają” dostarczy zamachowcom broń do punktu zbornego w bramie kamienicy przy ulicy Szarej 14, a po akcji odbierze ją od nich w bezpiecznym miejscu.
Uzbrojenie zespołu „Kopeć” zaplanował następująco: on jako wykonawca bierze stena, dwa magazynki do niego oraz pistolety Colt i Parabellum, każdy z dwoma magazynkami, „Rawicz” – ubezpieczyciel ma wziąć stena, dwa magazynki i pistolet. Reszta uczestników ma być uzbrojona w  pistolety.

Kapral podchorąży Stanisław Jastrzębski ps. "Kopeć" - dowódca akcji i wykonawca wyroku na Auguście Kretschmannie.

Kapral podchorąży Stanisław Jastrzębski ps. „Kopeć” – dowódca akcji i wykonawca wyroku na Auguście Kretschmannie.

Jest piątek 24 września 1943 roku, dochodzi siódma rano. W bramie kamienicy przy ulicy Szarej 14 czeka pięciu mężczyzn. „Kopeć”, „Rawicz”, „Cyklon”, „Bolec” i „Niemira” ze zniecierpliwieniem patrzą ku wylotowi bramy i spoglądają na zegarki. Łączniczki spóźniają się. Dopiero dwie minuty przed siódmą „Maja” i „Scarlett” wpadają do bramy. Spóźnienie tłumaczą awarią rikszy. Rozdział broni zajmuje kilkanaście sekund, po czym wszyscy ruszają na pozycje wyjściowe. „Niemira” podchodzi do samochodu BMW zaparkowanego na ulicy Rozbrat i zaczyna grzać silnik. Przed nim stoi ciężarówka Wehrmachtu z kierowcą w środku. „Bolec” idzie ulicą Śniegockiej, równoległą do Dmochowskiego i staje na rogu ulicy Miechowskiej. Patrząc wzdłuż niej widzi doskonale bramę kamienicy przy Dmochowskiego 2. Na rogu Śniegockiej i Rozbratu staje „Rawicz”, uważnie obserwujący kolegę. „Kopeć” i „Cyklon” idą spokojnie Rozbratem w kierunku ulicy Górnośląskiej.
Udają zwykłych przechodniów, ale chyba nie do końca im się to udaje. Z ulicy Dmochowskiego wychodzi oficer Schupo, który przez chwilę uważnie przygląda się dwóm mężczyznom. Przechodzi na drugą stronę Rozbratu, dochodzi do ulicy Górnośląskiej i podchodzi do wartownika stojącego przed Domem Akademiczek przy ulicy Górnośląskiej 14 pełniącego teraz rolę koszar żandarmerii. Chwilę z nim rozmawia, po czym wchodzi do budynku.
„Kopeć” i „Cyklon” widzą to – oni już też doszli do ulicy Górnośląskiej. Zawracają Rozbratem w stronę Dmochowskiego. Po drodze mija ich niepozorny mężczyzna w szarym płaszczu.
To kapitan „Pług”. Cichociemny ma zwyczaj osobiście sprawdzać rozstawienie swoich ludzi przed każdą akcją.
W tej samej chwili „Bolec” widzi jak Kretschmann wychodzi z bramy swojego domu. Zdejmuje kapelusz. Sekundę później identyczny gest wykonuje „Rawicz”. Łańcuszek dyskretnych sygnałów dociera do „Kopcia” i „Cyklona”, którzy przyspieszają kroku. Wchodzą w ulicę Dmochowskiego i widzą jak naprzeciwko nich drugim chodnikiem ku Rozbratowi idzie Kretschmann. To opasły SS-man o nalanej gębie i grubym, czerwonym karku. Ma na sobie czarny mundur, w ręce trzyma teczkę. Szybko zrównują się z nim.
– Skok! – krzyczy „Kopeć” i razem z „Cyklonem” przebiegają przez ulicę, odbezpieczając broń. Z odległości dwóch metrów „Kopeć” pakuje w SS-mana serię ze stena. Ten jednak nie przewraca się. Patrzy się z zaskoczeniem na zamachowca i próbuje odpiąć kaburę z pistoletem. Po chwili odwraca się i próbuje uciec w stronę swojego domu. Jest ciężko ranny i każdy kolejny krok stawia z ogromnym wysiłkiem. Z ran po kulach tryska krew. „Kopeć” przyklęka, starannie celuje i ponownie naciska spust stena.
Trzask!
Broń się zacina. „Kopeć” rzuca się biegiem, dopada do Kretschmanna i z całej siły wali go kolbą stena w głowę. Ten upada. Konspirator wyciąga z kieszeni Colta i dwukrotnie strzela mu w głowę. „Kopeć” przeszukuje trupa i znajduje jego legitymację służbową – to niezbity dowód, że zlikwidowali tego, co trzeba. Dobiega do niego „Cyklon” z teczką Kretschmanna. Po bruku bębnią kule. To Niemcy z domu naprzeciwko ostrzeliwują zamachowców. Długa seria z odblokowanego stena „Kopcia” uczy ich jednak rozumu i zmusza do ukrycia.
W czasie kiedy „Kopeć” wykańcza zbrodniarza „Rawicz” krótkimi seriami szachuje Niemców nadbiegających od strony ulicy Górnośląskiej. Jego ogień jest bardzo skuteczny i żandarmi nie próbują zbliżyć się do miejsca zamachu. „Rawicz” zauważa kątem oka dwóch granatowych policjantów. Nie chce ich zabijać, więc w dosadny sposób każe im spier…., to jest – udać się szybko w dowolnym kierunku. Ci niezwłocznie to czynią.
Kierowca ciężarówki Wehrmachtu wysiada z kabiny z karabinem w ręku, wczołguje się pod pojazd i ostrzeliwuje „Bolca” i „Rawicza”. Na ten widok „Niemira” wysiada z BMW, wyciąga z kieszeni Visa i kilkukrotnie strzela do niego. Pudłuje, ale jeden z pocisków trafia w bruk tuż przy twarzy Niemca. Ten zszokowany zostawia karabin i ucieka do bramy.
„Kopeć” i „Cyklon” wracają na ulicę Rozbrat. „Cyklon” razem z „Bolcem” pakują się do BMW „Niemiry”. „Kopeć” podbiega do „Rawicza” cały czas strzelającego krótkimi seriami do Niemców kryjących się po bramach od strony ulicy Górnośląskiej i przejmuje ogień umożliwiając koledze wycofanie się. Wystrzeliwuje magazynek do końca i sam też wsiada do BMW, które rusza z piskiem opon skręcając w ulicę Śniegockiej. Jadąc ulicą Czerniakowską, Solec i Dobrą docierają do Tamki, gdzie na skrzyżowaniu z ulicą Smulikowskiego oczekuje na nich Zbigniew Dworak „Doktor Maks” – lekarz AGATa oraz łączniczka „Scarlett”. Następuje niewinna z pozoru wymiana zdań.
– Czy jadą panowie do Konstancina? – pyta „Doktor Maks”.
– Nie, nie jedziemy – pada odpowiedź.
Oznacza to, że w akcji nikt nie został ranny. Z BMW wysiadają „Rawicz” i „Bolec”. Oddają „Scarlett” ciepłe jeszcze pistolety i rozchodzą się w różnych kierunkach. „Niemira” jedzie na ulicę Karową, gdzie wysiadają „Kopeć” i „Cyklon” oddając broń czekającej na nich „Mai”. Potem „Niemira” jedzie na Żoliborz i zostawia samochód w konspiracyjnym garażu.
Akcja ta, podobnie jak likwidacja Bürkla została przeprowadzona bez żadnych strat po stronie polskiej. Jednak dowództwo Kedywu okazało się bardzo skąpe w przyznawaniu odznaczeń. Krzyż Walecznych otrzymał tylko „Kopeć”. Kiedy kapitan „Pług” zapytał go, kto wyróżnił się podczas akcji „Kopeć” odpowiedział, że wszyscy wykonali swoje zadania bez zarzutu, więc nikt się szczególnie nie wyróżnił. Potem miał do siebie pretensje, że gdyby odpowiedział inaczej to inni też otrzymaliby odznaczenia…
Akcja „Kretschmann” potwierdziła sprawność nowego oddziału likwidacyjnego. Pod koniec 1943 roku powstała lista około stu najgroźniejszych funkcjonariuszy okupacyjnych skazanych przez władze Podziemnej Polski na karę śmierci. Wkrótce od strzałów konspiratorów zginą kolejni zbrodniarze.
Wśród nich będzie najgorszy z najgorszych, kat Warszawy, zbrodniarz nad zbrodniarzami – generał SS i policji Franz Kutschera.

Przeczytaj także:
Pierwsza krew
Akcja „Góral”, czyli skok na sto baniek
Warszawski kamikaze
Akcja „Za Kotarą”
Śmierć zdrajcy
Iza, co nie znała strachu
Los kolaboranta

Źródło:
Tomasz Strzembosz, Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1945, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983.
Danuta Kaczyńska, Byli żołnierzami Parasola, Młodziezowa Agencja Wydawnicza, 1985.
Whatfor, Specjalna operacja bojowa Kretschmann, http://www.info-pc.home.pl, Dostęp 4.01.2014.
Akcja Kretschmann, http://pl.wikipedia.org, Dostęp 4.01.2014.
Specjalna operacja bojowa „Kretschmann”, www.208.p, Dostęp 4.01.2014.