Pierwsza krew

Warszawa, ulica Litewska, 7 września 1943 roku, godzina 10:00
Mężczyzna w mundurze SIPO o ostrych rysach twarzy przekroczył Marszałkowską i wszedł w ulicę Litewską. Obok niego szła kobieta z wózkiem. Zajęty rozmową z towarzyszką nie zwrócił żadnej uwagi na kilku młodych ludzi, którzy obserwowali każdy jego ruch. Jeden z nich przebiegł Marszałkowską w ślad za Niemcem. Drugi czekał już u wylotu ulicy Litewskiej. Niemiec przeszedł tuż obok niego. Obydwaj wyciągnęli broń. Pierwszy strzelił Niemcowi w plecy ten idący za nim. Jego towarzysz poprawił dwoma strzałami. Niemiec upadł. Idąca obok niego kobieta z wózkiem stała jak sparaliżowana. Zamachowcy nie zwracając na nią żadnej uwagi podbiegli do swojej ofiary. Jeden zabrał jego teczkę, a drugi zaczął grzebać w kieszeniach munduru. Po chwili wyciągnął z nich zakrwawione papiery. Niemiec jeszcze drgał, z ust wypływała mu krew. Ten, który wystrzelił pierwszy ponownie wyjął Visa i dobił go strzałem w głowę.
Razem ze strzałami na ulicy rozległy się krzyki przerażonych przechodniów. Jadący Marszałkowską tramwaj zatrzymał się i z pierwszego wagonu „Nür für Deutsche” zaczęli wyskakiwać niemieccy żołnierze. Na ulicy rozpętało się piekło.

W sobotę 5 czerwca 1943 roku Gestapo zadało Polsce Podziemnej jeden z najboleśniejszych ciosów. Tego dnia w kościele św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży podczas ślubu Teofili Suchankówny i porucznika Mieczysława Uniejewskiego ps.”Matros” Niemcy aresztowali ponad pięćdziesięciu żołnierzy oddziału „Kosa 30″ – grupy specjalnej zajmującej się likwidacją hitlerowskich dygnitarzy, szmalcowników i kolaborantów.
Udział niemal całej grupy w uroczystości był rażącym złamaniem zasad konspiracji.
Uznano, że wydał ich Stanisław Jaster ps.”Hel” – jeden z żołnierzy oddziału. Wojskowy Sąd Specjalny skazał go później na karę śmierci. Wyrok wykonano. Dzisiaj jednak wielu historyków twierdzi, że był on niewinny i padł ofiarą tragicznej pomyłki…
W ciągu jednego popołudnia Kedyw stracił swoje zbrojne ramię – oddział doświadczonych, otrzaskanych w boju konspiratorów prowadzący bieżącą walkę z okupantem. Te lukę należało natychmiast wypełnić.
Wybór Kedywu padł na jedną z kompanii Oddziału Szturmowego „Jerzy” dowodzoną przez Jerzego Zborowskiego ps.”Jeremi”. Oddzielono ich od macierzystej jednostki, zakazano wszelkich kontaktów z dawnymi kolegami i przekazano w ręce cichociemnego Adama Borysa ps.”Pług”. Ten przez całe lato szkolił przyszłych zamachowców. Grupa otrzymała kryptonim „AGAT” od „anty-gestapo”.
Większość członków grupy miała doświadczenie w sabotażu. Szkolenie miało na celu przekształcenie ich w wykonawców wyroków śmierci.
Na swój chrzest bojowy nie musieli długo czekać. W sierpniu 1943 roku Kierownictwo Walki Podziemnej nakazało AGATowi likwidację Franza Bürkla – funkcjonariusza SIPO (Policji Bezpieczeństwa będącej połączeniem Gestapo i policji kryminalnej) pełniącego funkcję zastępcy komendanta więzienia na Pawiaku.

Franz Bürkl

Bürkl był znany z niewiarygodnego bestialstwa i sadyzmu. Meldunki z Pawiaka donosiły, że własnoręczne zamordował kilkadziesiąt osób.
Najpierw należało zlokalizować obiekt zamachu. To zadanie wziął na siebie „Rayski” – Aleksander Kunicki, przedwojenny oficer wywiadu, podczas okupacji szef komórki wywiadowczej AGATa. Dysponował on zaledwie kilkoma szczątkowymi opisami hitlerowskiego oprawcy. Zwrócił uwagę na meldunek mówiący o tym, że Bürkl często chodzi ze swoim psem.
Jego wilczur „Kastor” był postrachem więźniów Pawiaka. Oprawca często szczuł go na nich.
Zespół „Rayskiego” rozpoczął obserwację gmachu Gestapo przy Alei Szucha skąd codziennie na Pawiak wyjeżdżali funkcjonariusze SIPO. Po kilku dniach Bogusław Ustaborowicz ps.”Żar” zauważył hitlerowca z wilczurem na smyczy. Od tej chwili konspiratorzy nie spuszczali go z oka. Ustalili, że mieszka przy ulicy Polnej 22 i codziennie około godziny 10:00 wychodzi z domu do pracy w siedzibie Gestapo oddalonej o 5 minut spacerem.
Datę likwidacji zbrodniarza ustalono na wtorek 7 września 1943 roku. Do akcji wyznaczono sześciu żołnierzy AGATa:
Jerzy Zborowski ps.”Jeremi” – dowódca i pierwszy wykonawca
Bolesław Pietraszewicz ps.”Lot” – drugi wykonawca
Eugeniusz Schielberg ps.”Dietrich” – ubezpieczenie
Henryk Migdalski ps.”Kędzior” – ubezpieczenie
Bogusław Ustaborowicz ps.”Żar” – wywiadowca
Józef Nowocień ps.”Konrad” – kierowca
Najsilniejsze uzbrojenie – steny i granaty posiadali żołnierze ubezpieczenia. Pozostali uczestnicy akcji mieli broń krótką. Przed godziną 10:00 wszyscy zajęli pozycje wyjściowe. „Jeremi” i „Żar” u wylotu ulicy Oleandrów, „Lot” na rogu Litewskiej i Marszałkowskiej, „Kędzior” i „Dietrich” na Marszałkowskiej.
„Dietrich” swojego stena ukrył w futerale na skrzypce i udawał ulicznego grajka, który zrobił sobie krótką przerwę.
Na tej samej ulicy kierowca „Konrad” zaparkował samochód – Opla Olimpię. Pozostał za kierownicą i nie zgasił silnika.

Szkic sytuacyjny Akcji „Bürkl”. Rys. Biszop

Miejsce akcji było wyjątkowo niewygodne. Marszałkowska była jedną z najbardziej ruchliwych ulic Warszawy – przejeżdżały nią tramwaje i samochody, a chodniki zawsze były pełne przechodniów. Na dodatek tuż obok znajdowało się najbardziej złowrogie miejsce stolicy – siedziba Gestapo przy Alei Szucha 25. Okolica roiła się od Niemców.
O godzinie 9:58 „Żar” zauważył idącego ulicą Oleandrów Bürkla, ruchem głowy wskazał go „Jeremiemu”, po czym oddalił się Marszałkowską. Bürkl szedł z kobietą prowadzącą wózek z dzieckiem, której wcześniej przy nim nie widziano. „Jeremi” zawahał się na moment. Po chwili przeszedł przez ulicę za hitlerowcem i na ulicy Litewskiej z odległości kilku metrów strzelił mu w plecy. Dobiegł do niego „Lot” i wpakował w Niemca dwie kule. Bürkl upadł. „Jeremi” przewrócił go na plecy i zaczął gorączkowo przeszukiwać kieszenie jego munduru.
Aby wyrok został uznany za wykonany należało przedstawić niezbite dowody na to, że zlikwidowano właściwego człowieka, np. jego dokumenty, legitymację itp.
„Lot” w tym czasie skierował ogień na Niemców idących Litewską. Po pierwszych strzałach na Marszałkowskiej stanęły tramwaje i zaczęli z nich wyskakiwać Niemcy. „Dietrich” szybko otworzył futerał, wyciągnął stena i powstrzymał ich celnym ogniem. Stojący kilkanaście metrów od niego „Kędzior” zrobił to samo w przeciwnym kierunku. „Jeremi” w końcu znalazł papiery hitlerowca i dobił go strzałem w głowę.
W tym momencie ruszył Opel Olimpia prowadzony przez „Konrada” i podjechał tyłem do wylotu ulicy Litewskiej. Zamachowcy natychmiast wskoczyli do środka. „Konrad” ruszył z piskiem opon i skręcił w Aleję Piłsudskiego.

Cała akcja trwała 90 sekund. Oprócz Bürkla zginęło jeszcze siedmiu Niemców.
„Jeremi” wolał być ostrożny i w raporcie dla „Pługa” nieco zaniżył liczbę zabitych Niemców do 4 – 5.
Akcja została uznana za idealną. Cel został zlikwidowany, żaden z zamachowców nie został ranny. Chrzest bojowy nowego oddziału likwidacyjnego wypadł bardzo pomyślnie.
AGAT wkrótce bardzo się rozrósł. Kedyw włączył do niego trzy drużyny Szarych Szeregów, które po pewnym czasie zamieniły się w plutony. Na początku stycznia 1944 roku jednostka zmieniła nazwę na PEGAZ (od „przeciw-gestapo”) i dalej się rozrastała.
Od kul zamachowców padali kolejni zbrodniarze: Kretschmann, Weffels, Klein, Braun i najważniejszy – Franz Kutschera.
Tuż przed Powstaniem PEGAZ rozrósł się do rozmiarów batalionu i otrzymał nazwę „Parasol”.

Źródła:

Specjalna operacja bojowa „Burkl”, http://208wdhiz.home.pl Dostęp 16.09.2010
Akcja „Burkl”, http://www.powstanie-warszawskie-1944.pl/ Dostęp 16.09.2010
Franz Burkl, http://pl.wikipedia.org Dostęp 16.09.2010
Danuta Kaczyńska, Byli żołnierzami „Parasola”, 1976.