Operacja, której nie było

Ziemia Ognista, 18 maja 1982 roku, godzina 5:00.
Porucznik Hutchings z coraz większym niepokojem obserwował mgłę gęstniejącą z każdą sekundą. Widoczność, która jeszcze przed chwilą sięgała jednej mili teraz skurczyła się do zaledwie kilkunastu metrów. Nie ma mowy, by w tych warunkach odnalazł opuszczoną farmę – miejsce, gdzie według planu miał wysadzić dziewięcioosobowy zespół operatorów SAS.
Odwrócił się i przywołał dowódcę oddziału. Kapitan SAS podniósł się z siedzenia i podszedł do pilota. Jego żołnierze obserwowali, jak dwaj mężczyźni prowadzą gwałtowną wymianę zdań.
Po chwili kapitan wrócił do swoich ludzi.
- Sorry chłopaki! Wygląda na to, że lecimy do Chile!
- Chile? Ale tam jest zimno! – odparł jeden z żołnierzy.
Reszta się roześmiała.
Mgła nieco się rozrzedziła i porucznik Hutchings dojrzał niewielki płaskowyż – idealne miejsce do wysadzenia żołnierzy. Drugi pilot Alan „Wiggy” Bennett dojrzał go także i wskazał go ręką.
- Wysadzamy ich?
Porucznik Hutchings w odpowiedzi skinął głową.
Olbrzymi Sea King zawisł tuż nad ziemią, dziewięciu żołnierzy wyskoczyło z niego błyskawicznie.
Pilot zwiększył obroty silnika i kolos zaczął się powoli wznosić.  

2 maja 1982 roku brytyjski atomowy okręt podwodny HMS „Conqueror” zatopił dwiema torpedami argentyński krążownik „General Belgrano”. W ataku zginęło 321 marynarzy, a wszelkie nadzieje na pokojowe rozwiązanie konfliktu o Falklandy poszły na dno razem z nieszczęsnym okrętem. Na odpowiedź Argentyńczyków nie trzeba było długo czekać. Dwa dni później samolot szturmowy Dassault Super Etendard startujący z bazy lotniczej Rio Gallegos wystrzelił rakietę przeciwokrętową Exocet w stronę niszczyciela HMS „Sheffield” zabijając 20 brytyjskich marynarzy i ciężko uszkadzając okręt, który kilka dni później zatonął.
Dla Brytyjczyków był to niespodziewany cios. Zrozumieli ze zgrozą, że francuskie pociski Exocet stanowią w rękach Argentyńczyków potężną i niebezpieczną broń. Trzon brytyjskiej ekspedycji wojskowej wysłanej w celu odbicia Falklandów stanowiły lotniskowce HMS „Hermes” i HMS „Invincible”. Jeżeli któryś z nich zostałby zatopiony lub ciężko uszkodzony podobnie jak HMS „Sheffield” wówczas wojna zakończyłaby się upokarzającą klęską. Należało za wszelką cenę zneutralizować Exocety będące w posiadaniu Argentyńczyków i dopilnować, by ani jeden więcej nie dostał się w ich ręce.

Pocisk Exocet. Fot. David Monniaux

Pocisk Exocet. Fot. David Monniaux

Wywiad brytyjski ustalił, że w czerwcu 1981 roku rządząca Argentyną junta podpisała we Francji wstępną umowę na zakup 14 szturmowców Super Etendard i 28 rakiet Exocet, jednak do kwietnia 1982 roku Francuzi zdążyli dostarczyć jedynie pięć pocisków i pięć samolotów.
Cztery z nich były zdolne do lotu. Piąty został „skanibalizowany” na części zamienne.
Premier Margaret Thatcher wpłynęła na prezydenta Francoisa Mitterranda, który zablokował realizację dalszej części kontraktu.
To było wielkie poświęcenie ze strony Francuzów. Rynkowa cena pocisku Exocet wynosiła 450 tysięcy dolarów. Argentyńczycy przyciśnięci do muru perspektywą zbrojnej konfrontacji z Brytyjczykami oferowali milion za sztukę.
Mało tego – Francuzi przekazali Brytyjczykom dokładne dane techniczne pocisków, a zwłaszcza ich systemów radarowych naprowadzających rakietę na cel w ostatniej fazie lotu. Zablokowali także sprzedaż partii pocisków do Peru słusznie obawiając się, że zostaną one przekazane Argentynie.
W konflikcie o Falklandy wszystkie państwa południowoamerykańskie (oprócz Chile) wsparły Argentynę. Jednak tylko Peru udzieliło jej pomocy wojskowej w postaci myśliwców Mirage, rakiet powietrze-ziemia i paliwa.
Agenci MI6 otrzymali kwotę 50 milionów dolarów i zadanie wykupienia wszystkich pocisków Exocet znajdujących się na rynku międzynarodowym. Oprócz tego, podszywając się pod handlarzy bronią zaproponowali Argentyńczykom sprzedaż Exocetów zwodząc ich przy tym przez długi czas.
Wszystkie te zabiegi odniosły skutek i w momencie rozpoczęcia działań zbrojnych Argentyńczycy mieli w swoim arsenale tylko pięć Exocetów i cztery Super Etendardy.
Nadal jednak stanowiły one spore zagrożenie dla brytyjskich lotniskowców. Postanowiono, że muszą one zostać zniszczone za wszelką cenę.
Wywiad ustalił, że Super Etendardy uzbrojone w Exocety stacjonują w argentyńskiej bazie lotniczej Rio Grande w Ziemi Ognistej.
Dowódca SAS brygadier Peter de la Billiere opracował plan operacji „Mikado”, według którego dwa transportowe Herculesy wystartują z Wyspy Wniebowstąpienia, wylądują znienacka w bazie Rio Grande, wysadzą zespół 55 operatorów SAS, którzy zniszczą argentyńskie samoloty i zlikwidują pilotów, a następnie odlecą do neutralnego Chile (a jeśli transportowce zostaną zniszczone podczas akcji, to żołnierze dojdą do Chile piechotą).
Plan był wyjątkowo kretyński i niewykonalny. Widać było, że brygadier de la Billiere zainspirował się słynną akcją izraelskich sił specjalnych w Entebbe, która miała miejsce sześć lat wcześniej. Zapomniał tylko, że Argentyna to nie Uganda…
Kiedy przedstawił swój plan żołnierzom z Oddziału B 22 Pułku SAS, jego dowódca major John Moss o mało nie skoczył mu do gardła. Zmieszał plan z błotem i nazwał pewnym samobójstwem.
Został za to usunięty ze stanowiska. Żołnierze SAS odlecieli na Wyspę Wniebowstąpienia, by przygotować się do ataku. Operacja „Mikado” zyskała wśród nich nową, nieoficjalną nazwę operacji „Pewna Śmierć”. Podczas lotu na Wyspę Wniebowstąpienia większość z nich zajęła się pisaniem testamentów.
Dane wywiadu były bardzo skąpe i nieprecyzyjne. By przeprowadzić taką operację potrzebne były informacje o wiele bardziej dokładne. Przygotowano zatem operację „Plum Duff”. Jej uczestnicy – dziewięciu żołnierzy SAS mieli założyć punkty obserwacyjne wokół bazy Rio Grande i zdobyć jak najwięcej informacji na jej temat.
Kilkanaście minut po północy 18 maja 1982 roku na lotniskowcu HMS „Invincible” na pokład specjalnie przygotowanego śmigłowca Westland Sea King wsiadła starannie dobrana ekipa operatorów SAS oraz jego trzyosobowa załoga – porucznik Richard Hutchings, porucznik Alan „Wiggy” Bennett oraz starszy szeregowy Pete Imrie. Wszyscy byli ochotnikami.

Śmigłowiec Westland Sea King na pokładzie lotniskowca HMS "Invincible".

Śmigłowiec Westland Sea King na pokładzie lotniskowca HMS „Invincible”.

Śmigłowiec wystartował o godzinie 0:15 i skierował się na południowy zachód. W miarę zbliżania sie do brzegów Argentyny widoczność zmniejszała się. Wkrótce helikopter leciał w gęstej mgle, a jego załoga musiała nawigować tylko na podstawie instrumentów.
Podczas lotu miał miejsce niebezpieczny incydent. Piloci w ostatniej chwili zauważyli płonącą pochodnię gazową argentyńskiej platformy wiertniczej i musieli zatoczyć olbrzymi łuk.
Kiedy po czterech godzinach lotu znaleźli się nad Argentyną, widoczność była już niemal zerowa.
Dowódca zespołu SAS podszedł do pilota z pytaniem o ich obecną lokalizację, ale porucznik Hutchings nie był w stanie udzielić mu dokładnych informacji. Poinformował kapitana, że lecą do Chile i stamtąd operatorzy będą musieli dostać się na nogach w pobliże bazy. Między mężczyznami doszło do gwałtownej sprzeczki.
Śmigłowiec wysadził żołnierzy siedem mil dalej, niż było to zaplanowane i poleciał wgłąb Chile. Wylądował w pobliżu Punta Arenas, gdzie załoga wysadziła Sea Kinga w powietrze i podjęła próbę skontaktowania się z brytyjską ambasadą. Zostali zlokalizowani przez Chilijczyków i oddani w ręce przedstawicieli Wielkiej Brytanii. Przedtem jednak wystąpili na konferencji prasowej, podczas której powiedzieli dziennikarzom, że podczas patrolu mającego na celu wykrycie argentyńskich okrętów podwodnych ich śmigłowiec uległ awarii i zdecydowali się na lądowanie w neutralnym kraju.
W tym samym czasie na Wyspie Wniebowstąpienia Oddział B intensywnie przygotowywał się do ataku na bazę lotniczą Rio Grande.
Trening ten bezlitośnie ujawnił wszystkie słabe punkty planu autorstwa brygadiera de la Billiere. Olbrzymie Herculesy były doskonale widoczne na ekranach radarów, nawet wtedy, kiedy zeszły na wysokość kilkunastu metrów. Ponadto schodząc do lądowania musiały zredukować prędkość do 100 mil na godzinę, co czyniło je wymarzonym celem dla artylerii przeciwlotniczej. Poza tym Argentyńczycy widząc zbliżające się brytyjskie transportowce mogli z łatwością zapobiec ich lądowaniu blokując pas startowy za pomocą pojazdów.
Na domiar złego wywiad doniósł, że Argentyńczycy dysponowali o wiele lepszymi radarami, niż sądzono. Nie były znane plany lotniska w bazie Rio Grande, a co najważniejsze – brakowało informacji, że szturmowce Super Etendard z Exocetami NA PEWNO się tam znajdują.
Podsumowawszy te dane ktoś przytomny w brytyjskim sztabie odwołał całą operację.
I słusznie. Jak się okazało już po wojnie, w bazie Rio Grande przebywały trzy bataliony argentyńskich marines (wyszkolonych swego czasu przez… SAS!) i ewentualny atak zakończyłby się masakrą operatorów SAS, upokorzeniem Brytyjczyków i wielkim propagandowym zwycięstwem Argentyńczyków.
Równocześnie z wyrzuceniem do kosza planów operacji „Mikado” skasowano także operację „Plum Duff”. Los dziewięciu operatorów SAS wysadzonych na chilijskim pustkowiu przez porucznika Hutchingsa i jego załogę do dzisiaj pozostaje nieznany. Brytyjskie Ministerstwo Obrony odmawia jakichkolwiek informacji na ten temat.
Najprawdopodobniej zostali podjęci przez brytyjski śmigłowiec lub jeden z okrętów szpiegowskich krążących po cieśninach Ziemi Ognistej.
Pociski Exocet nadal stanowiły jednak zagrożenie dla brytyjskiej floty. 25 maja 1982 roku zniszczony został transportowiec MV „Atlantic Conveyor”, na którego pokładzie znajdowały się śmigłowce Chinook i Westland Wessex, które miały odegrać ważną rolę w walkach na lądzie. 12 czerwca taki sam pocisk wystrzelony z improwizowanej wyrzutni naziemnej uszkodził niszczyciel HMS „Glamorgan”. Na szczęście uszkodzenia okazały się niewielkie i po kilkunastu godzinach niszczyciel wrócił do służby operacyjnej.
Brytyjczycy opracowali plany zniszczenia pozostałych pocisków Exocet. Jeden z nich przewidywał użycie okrętu podwodnego HMS „Onyx”, który miał wysadzić desant operatorów SAS w pobliżu argentyńskiego wybrzeża. Żołnierze mieli dostać się na brzeg za pomocą nadmuchiwanych pontonów, przeprowadzić szturm na bazę Rio Grande i następnie ewakuować się do Chile.
Tego planu nie zdążono już zrealizować. Argentyńczycy się poddali.

A teraz zagadka dla Czytelników. Która inna operacja Special Air Service zyskała nieoficjalną nazwę operacji „Pewna Śmierć”?

Przeczytaj także:
Operacja „Nimrod”
Operacja „Black Buck”
Bitwa o Goose Green
Twarzą w twarz
Historia pewnego aparatu

Źródło:
The SAS vs The Exocet, http://www.eliteukforces.info, Dostęp 19.10.2013
Andy Blackmore, How Operation Plum Duff remains one of the most secretive military missions, Metro, 14.05.2012.
Operation Mikado, http://en.wikipedia.org, Dostęp 19.10.2013.