Oblężenie Khe Sanh

Baza Khe Sanh, Wietnam Południowy, 25 stycznia 1968 roku, godzina 10:00.
Gęste chmury zakrywały niebo nad doliną i od czasu do czasu kropił deszcz. Przy pasie startowym, pod prowizoryczną wieżą kontroli lotów siedziała grupa Marines. Nad głowami trzymali kawał brezentu, który pełnił rolę parasola. Na wieży zbudowanej z drewnianych palet widniał napis „Welcome to Khe Sanh”.
Niby nic takiego – takie napisy znajdują się chyba w każdym porcie lotniczym na świecie. Tutaj jednak brzmiał on jak wyjątkowo parszywy dowcip…
Marines wpatrywali się w zachmurzone niebo. Nagle od południa dał się słyszeć narastający huk. Spod chmur wyłoniła się znajoma sylwetka potężnego transportowca. Zniżył lot i rozpoczął zbliżanie do pasa startowego. Kiedy był na wysokości kilku metrów za samolotem rozkwitło kilka spadochronów. Płócienne czasze wyciągnęły z wnętrza maszyny drewniane skrzynie, które z łoskotem spadły na ziemię. Pilot Herkulesa zwiększył ciąg i ogromna maszyna ani na moment nie dotykając pasa wzbiła się w górę i po chwili zniknęła w chmurach.
Marines odrzucili trzymany nad głowami kawałek brezentu i co sił w nogach pobiegli do skrzyń.

Okolice bazy amerykańskiej piechoty morskiej położonej w trudno dostępnej, północno-zachodniej części Wietnamu Południowego stały się na początku 1968 roku areną najzacieklejszych walk, jakie miały miejsce podczas tej wojny. Ich rezultat do dzisiaj jest przedmiotem sporów wśród historyków. Jedni twierdzą, że zwycięzcami mają prawo nazwać się Amerykanie – odnieśli taktyczny sukces, zabili około 15 tysięcy żołnierzy wroga i utrzymali bazę. Inni argumentują, że strategiczne zwycięstwo odnieśli Wietnamczycy wiążąc znaczne siły nieprzyjaciela w bardzo niesprzyjającym terenie i w ten sposób odciągając je od głównych miast, które stały się celem Ofensywy Tet.
Jedno jest pewne – oblężenie niewielkiej bazy Marines w Khe Sanh stało się punktem zwrotnym w tej wojnie.
Amerykanie założyli posterunek w pobliżu niewielkiej wioski Khe Sanh w sierpniu 1962 roku. Był on początkowo obsadzony przez niewielki oddział Sił Specjalnych, których zadaniem było monitorowanie ruchów wroga w regionie, obrona ludności cywilnej oraz szkolenie antykomunistycznej partyzantki. Baza położona była w północno-zachodnim rogu Wietnamu Południowego, zaledwie siedem mil od granicy z Laosem. W pobliżu przebiegała kręta i wyboista Droga nr 9 – najbardziej na północ położony szlak komunikacyjny Wietnamu Południowego ciągnący się od morskiego wybrzeża, aż do laotańskiej granicy.
Do 1966 roku baza nie odgrywała większej roli w amerykańskich zmaganiach w Wietnamie. Wówczas zwrócił na nią uwagę generał William Westmoreland – głównodowodzący amerykańskich sił w Indochinach. Uznał, że Khe Sanh będzie doskonałym punktem wyjścia do inwazji wgłąb Laosu mającej na celu przecięcie Szlaku Ho Shi Minha, którym z komunistycznego Wietnamu Północnego płynął nieprzerwany strumień zaopatrzenia dla Vietcongu. Był przekonany, że wkrótce otrzyma z Waszyngtonu rozkaz przeprowadzenia takiej operacji, a wówczas baza położona tuż przy laotańskiej granicy będzie niezbędna.
Do Khe Sanh skierowano liczne oddziały Marines. Rozpoczęto budowę umocnień i bunkrów. Powstał pas startowy i prowizoryczna wieża kontroli lotów. Teren bazy otoczył potrójny kordon zasieków z drutu kolczastego i pas pola minowego.
Baza leżała w dolinie ograniczonej od północy i północnego zachodu dość wysokimi górami. Na ich szczytach również rozlokowano oddziały piechoty morskiej.
Ogółem w bazie liczącej zaledwie półtorej mili długości i milę szerokości znajdowało się około sześciu tysięcy Marines, niewielki oddział wietnamskich górali z plemienia Bru oraz garstka cywilów.

Baza Khe Sanh widziana z pokładu helikoptera.

W grudniu 1967 roku zwiad lotniczy ujawnił, że w pobliżu bazy pojawiły się dwie dywizje Armii Północnego Wietnamu liczące w sumie ponad 20 tysięcy żołnierzy. Amerykanie rozpoczęli przygotowania do obrony. W bazie co chwila lądowały transportowe Herkulesy z ładunkiem broni, amunicji, żywności i lekarstw. Marines rozpoczęli regularne patrole wokół bazy, przeważnie nie napotykając wroga.
Generał Westmoreland był zdecydowany bronić Khe Sanh za wszelką cenę. Dobrze pamiętał, co wydarzyło się w Wietnamie kilkanaście lat wcześniej i jakie były tego skutki…
W maju 1954 roku wietnamscy komuniści pokonali znaczne oddziały francuskie w bazie wojskowej Dien Bien Phu, 320 kilometrów na północny zachód od Hanoi. Francuzom nie pomógł nawet desant spadochroniarzy Legii Cudzoziemskiej. Pozbawieni wsparcia lotniczego, masakrowani ogniem wietnamskiej artylerii musieli się poddać. Bitwa pod Dien Bien Phu oznaczała koniec francuskiej obecności w Indochinach. Kilka miesięcy później w Genewie doszło do konferencji wskutek której Wietnam został podzielony na komunistyczną Północ i demokratyczne Południe.   
Porównanie Khe Sanh i Dien Bien Phu nasuwało się samo. Jeżeli komunistom uda się zdobyć bazę wówczas skutki mogą się okazać katastrofalne.
Ponadto Amerykanie mieli już dość krótkich, ale krwawych starć w dżungli, podczas których nie widzieli nawet do kogo strzelają. Partyzanci Vietcongu pojawiali się bowiem i znikali jak duchy zostawiając za sobą trupy amerykańskich żołnierzy, dla których wietnamska dżungla stała się zielonym piekłem. Może wreszcie teraz będą mieli okazję stoczyć z „żółtkami” regularną bitwę…
W przeciwieństwie do Francuzów Amerykanie dysponowali silnym wsparciem z powietrza, które odegrało w tej bitwie decydującą rolę.
Już 5 stycznia 1968 roku generał Westmoreland nakazał rozpoczęcie operacji „Niagara” mającej na celu wsparcie lotnicze bazy w Khe Sanh. Operacja składała się z dwóch faz. Pierwsza, nazwana „Niagara 1″ polegała na przeprowadzeniu dokładnego zwiadu lotniczego i wytypowaniu celów przyszłych ataków. Faza „Niagara 2″ miała się rozpocząć w momencie, kiedy Wietnamczycy ruszą do ataku.
Nie kazali długo na siebie czekać…
Kilka kilometrów na północ i północny zachód od bazy znajdowało się siedem wzgórz obsadzonych przez Marines. Byli dobrze uzbrojeni – mieli między innymi działa kalibru 155mm i moździerze, tak, by w razie ataku wroga móc wzajemnie wspierać się ogniem.
20 stycznia pluton z kompanii India patrolujący teren w okolicy Wzgórza 881 natknął się na znaczne siły nieprzyjaciela. W gwałtownej potyczce zginęło 20 Marines. W Khe Sanh natychmiast ogłoszono alarm. Przyszły najnowsze informacje wywiadu – Wietnamczycy ściągnęli w okolice bazy dwie dodatkowe dywizje, batalion czołgów i dwa pułki artylerii. W sumie w pobliżu Khe Sanh znajdowało się już około 40 tysięcy żołnierzy.
Wieczorem tego samego dnia do zasieków otaczających bazę podszedł wietnamski żołnierz machający białą flagą. Marines natychmiast wciągnęli go do środka i przesłuchali. Okazało się, że porucznik La Than Tonc postanowił zdezerterować i zdradził Amerykanom, że szturm planowany jest na godzinę 0:30. Jego niedawni towarzysze broni uderzą na wzgórza 861, 881, a następnie zaatakują bazę. W Khe Sanh ogłoszono najwyższą gotowość bojową.
Porucznik Tonc nie kłamał. Pół godziny po północy na wzgórza spadł grad pocisków artyleryjskich, a krótko potem 300 żołnierzy wietnamskich ruszyło do ataku. Pokonali zasieki za pomocą rur Bangalore i bambusowych drabinek i wdarli się na szczyty obu wzgórz zajmowane przez Amerykanów. Ci byli jednak przygotowani. W okopach doszło do walki wręcz. Niżsi, drobniejsi i o wiele słabsi Wietnamczycy ginęli natychmiast. Doskonale wyszkoleni Marines, ubrani w hełmy i kamizelki kuloodporne nie dali im żadnych szans. Zbocza obu wzgórz pokrył ogień moździerzy z sąsiednich posterunków, który zmasakrował dalsze oddziały Wietnamczyków.
Walka trwała około czterech godzin i zakończyła się odparciem komunistów.
Tej strasznej nocy obiektem ataku została także baza. Wietnamczycy zasypali ją pociskami z haubic i moździerzy. Jeden z nich trafił w skład amunicji. Potężna eksplozja wstrząsnęła Khe Sanh. Zniszczeniu uległo sześć helikopterów, cysterny z benzyną zaczęły płonąć, większość namiotów i bunkrów została zrównana z ziemią, a na dodatek rozszczelniły się zbiorniki z gazem łzawiącym, który rozszedł się po całej bazie. W jednej chwili Marines stracili 90% zapasów amunicji.
A to był dopiero początek zabawy.
Wietnamczycy otoczyli bazę i wzgórza zajęte przez Marines szczelnym kordonem. Sytuacja żołnierzy piechoty morskiej na wzniesieniach stała się tragiczna. Nie mogli się przegrupować, a utrzymanie wzgórz było sprawą życia lub śmierci dla całej bazy. Jeśli Wietnamczycy zdobyliby chociaż jedno z nich zyskaliby doskonałą pozycję do ostrzału artyleryjskiego.
Szturmy trwały dzień i noc, zapasy amunicji i żywności kończyły się. Na szczęście z pomocą przyszli piloci śmigłowców Sea King z bazy w Dong Ha. Dzięki nim Marines mieli czym strzelać i co jeść.
A strzelać musieli niemal bez ustanku. Chwilami rury moździerzy były tak rozgrzane, że żołnierze musieli schładzać je własnym moczem.
Identyczna sytuacja panuje w Khe Sanh. Na bazę spadają tysiące pocisków dziennie. Amerykanie odpowiadają ogniem własnej artylerii i wzywają na pomoc samoloty. Rozpoczyna się druga faza operacji „Niagara”.
Phantomy, Skyhawki, Thunderchiefy i Skyraidery mimo fatalnej pogody (rozpoczęła się pora monsunowa) bezustannie atakują wietnamskie oddziały oblegające Khe Sanh. Lecące wysoko ponad chmurami bombowce B-52 zrzucają miliony bomb. Jednak dziesiątkowani ogniem z broni pokładowej, paleni napalmem i rozrywani bombami Wietnamczycy nie rezygnują. Oblężenie trwa.
Zaopatrzenie sześciu tysięcy Marines w Khe Sanh wymaga utworzenia mostu powietrznego. I taki most powstaje. Potężne Herkulesy i mniejsze od nich Providery wykonują kilkadziesiąt lotów dziennie dostarczając oblężonym tysiące ton zaopatrzenia. Lądujące i startujące samoloty są doskonałym celem dla wietnamskich artylerzystów, więc piloci zaczynają stosować LAPES – Low Altitude Parachute Extraction System. Samoloty zamiast lądować zniżają maksymalnie lot nad pasem startowym, a ładunki są wyciągane z ich wnętrz za pomocą spadochronów. Samolot nie dotykając ziemi wznosi się z powrotem w powietrze i wraca do bazy. Niektóre Herkulesy lądują w Khe Sanh – na ich pokłady wnoszeni są najciężej ranni.

C-130 Hercules zrzuca zaopatrzenie na pas startowy w Khe Sanh.

Generał Westmoreland zdawał sobie sprawę, że oblężenie Khe Sanh może być częścią większej operacji Północy obliczonej na przełamanie dominacji Amerykanów w Wietnamie. Miał rację. Nie spodziewał się tylko tak szybkiego rozwoju sytuacji.
Zaledwie 10 dni po rozpoczęciu oblężenia Khe Sanh Wietnamczycy przystąpili do największej operacji tej wojny – Ofensywy Tet. 30 stycznia 1968 roku, w dniu wietnamskiego Nowego Roku oddziały Vietcongu i Armii Północnego Wietnamu wyszły z dżungli i zaatakowały Amerykanów w miastach. Uderzając na wroga na otwartym terenie ryzykowali zmiażdżenie przez amerykańskie lotnictwo. No, ale znaczna jego część była przecież zaangażowana w Khe Sanh…
Koszmarna wojna pozycyjna trwała przez prawie dwa mesiące. Mniej więcej w połowie marca 1968 roku Wietnamczycy zaczęli tracić inicjatywę. Spod Khe Sanh wycofała się część oddziałów.
Na początku kwietnia generał Westmoreland wydał rozkaz rozpoczęcia operacji „Pegaz” mającej na celu odblokowanie bazy. Dwa bataliony Marines zostały przerzucone śmigłowcami do Ca Lu, 16 kilometrów na wschód od Khe Sanh i rozpoczęły powolny marsz wzdłuż Drogi nr 9. Osłaniały ich śmigłowce kawalerii powietrznej. Kilkakrotnie napotkano na opór nieprzyjaciela, ale w końcu 8 kwietnia pierwsze oddziały dotarły do oblężonej bazy.
Podczas oblężenia Marines stracili 274 ludzi. Straty Wietnamczyków nie są dokładnie znane. Najczęściej podaje się liczbę około 15 tysięcy żołnierzy.
Generał Westmoreland zażądał utrzymania bazy w amerykańskich rękach, ale niedługo potem, 11 czerwca 1968 roku został odwołany do Waszyngtonu. Dowództwo sił amerykańskich w Wietnamie objął generał Creighton Abrams. Nakazał on całkowitą ewakuację bazy w Khe Sanh i zniszczenie wszystkich znajdujących się w niej budynków i urządzeń.
Oblężenie Khe Sanh i Ofensywa Tet, które nastąpiły w tym samym czasie do dzisiaj nurtują historyków wojskowości.
Czy oblężenie bazy było manewrem obliczonym na zaangażowanie jak największych sił amerykańskich i ułatwienie Ofensywy Tet mającej na celu opanowanie największych miast Wietnamu Południowego, czy wręcz odwrotnie – to ofensywa była manewrem mającym odciągnąć Amerykanów od Khe Sanh, które Wietnamczycy pomni efektu Dien Bien Phu chcieli zdobyć za wszelką cenę.
Generał Westmoreland był zwolennikiem tej drugiej opcji, jednak wielu ówczesnych strategów nie zgadzało się z nim. Argumentowali, że przecież mimo olbrzymiej przewagi liczebnej Wietnamczycy nie przypuścili generalnego szturmu na bazę.
Być może głownodowodzący sił Wietnamu Północnego, genialny generał Vo Nguyen Giap chciał zdobyć jedno i drugie – uchwycić miasta i zdobyć Khe Sanh. To nieuchronnie oznaczałoby klęskę Amerykanów na całej linii.
Khe Sanh nie padło, a Ofensywa Tet zakończyła się klęską Wietnamczyków. Mimo tego jednak można mówić o ich strategicznym zwycięstwie. Oba wydarzenia wywarły ogromne wrażenie w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie uświadomili sobie, że w Wietnamie walczą nie z jakimiś wieśniakami biegającymi po dżungli z kałachami, ale z regularną armią zdolną do staczania bitew i przeprowadzania ofensyw. Ruchy antywojenne uderzyły na administrację prezydenta Nixona ze zdwojoną siłą. Amerykańscy wojskowi zostali zmuszeni do „wietnamizacji” konfliktu – stopniowego przekazywania inicjatywy w ręce południowych Wietnamczyków. A w niedalekiej perspektywie – do całkowitego wycofania się z Wietnamu.

Przeczytaj także:
Fotografia, która przegrała wojnę
Wojna integracyjna
Szczury tunelowe
Hanoi Jane

Źródło:
Battle of Khe Sanh, http://en.wikipedia.org, Dostęp 16.08.2012.
Leo J. Daugherty, Gregory Louis Mattson, NAM: a photographic history, MetroBooks 2001.