Moim Czytelnikom…

Życzę Wam, abyście Święta w dużej części spędzali pod stołem. Nie z przyczyny przesadzonej konsumpcji, a raczej przesadnej dawki śmiechu.
Niech bombki spadają Wam na głowy, okulary do barszczu, niech karp mruga okiem. Niech głupia komedia okaże się śmieszniejsza, niżby się wydawało. A najlepiej niech zepsuje się telewizor, a Wy tego nawet nie zauważcie. Niech w Waszych komórkach zameldują się życzenia, które równo rok wcześniej wysłaliście komuś innemu. Niech domowe zwierzę gada ludzkim głosem (a przynajmniej zachowuje się jak człowiek). Jak nie macie zwierzaka, niech okaże się ludzkim choćby jakiś karaluch czy pająk. Niech jedzenie będzie tak smaczne, a rozmowy tak dobre, że od stołu (lub spod niego) nie odejdziecie… Niech choinka nagle wyda się większa, ten gość w czerwonym kubraczku bardziej tajemniczy, a najdrobniejszy prezent: najbardziej pożądany – tak jak to było w dzieciństwie. Niech śnieg – nawet jak go nie będzie – bardziej skrzypi pod nogami.
Oj, mógłbym tak długo…

choinka_2
Wersja skrócona: na te Święta życzę Wam powtórki z najlepszych wspomnień. Rodzinnych, ciepłych, roześmianych, naturalnie zdrowych. Takich, które w sercu zostają jeszcze przez cały rok…
I roku, który okaże się równie świąteczny.
Biszop z rodziną