Punkt zwrotny

Pacyfik, 4 czerwca 1942 roku, godzina 10:20.
Amerykański pilot powoli dochodził do siebie. Właśnie przeżył najgorsze chwile w swoim życiu. Po zaliczeniu śmiertelnej serii z karabinów maszynowych japońskiego myśliwca jego bombowiec torpedowy Devastator spadł do morza jak kamień. W ostatniej chwili zdążył otworzyć kopułę kabiny, rozpiąć pasy i wypłynąć na powierzchnię. Potrzaskany samolot natychmiast poszedł na dno zabierając ze sobą ciało jego serdecznego przyjaciela George’a.
Zauważył unoszącą się na powierzchni nadmuchiwaną poduszkę. Podpłynął do niej, chwycił ją i… położył na swojej głowie, którą zanurzył w słonej wodzie, tak, że tylko nos i uszy wystawały ponad powierzchnię. Nie była to zbyteczna ostrożność.
Wokół niego wrzała największa bitwa morska, jaką do tej pory widział świat. Na niebie ścigały się dziesiątki samolotów wyjąc silnikami na najwyższych obrotach, przepływające obok niego okręty pluły ogniem dział przeciwlotniczych, serie pocisków uderzały w wodę, bomby wybuchały na pokładach lub z pluskiem spadały do morza, śmiertelne cygara torped przecinały toń.
Pandemonium!
Podporucznik George Gay był w samym środku tego inferna. Czuł się, jakby siedział w pierwszym rzędzie na pokazie jakiegoś koszmarnego, apokaliptycznego filmu. Z tą różnicą, że tutaj wszystko działo się naprawdę.
Trzymał nadmuchiwaną poduszkę nad głową w obawie, że jakiś japoński pilot zauważy go i postanowi dobić. Ci jednak mieli inne problemy na głowie.
Zajęci walką z amerykańskimi bombowcami torpedowymi nie zauważyli kilkudziesięciu maszyn nadlatujących ze wschodu. Te niczym jastrzębie, jeden po drugim odwróciły się na plecy i zanurkowały w dół, ku japońskim lotniskowcom.
„To chłopaki z „Enterprise”!” – pomyślał podporucznik Gay rozpoznając Dauntlessy z amerykańskiego lotniskowca.
Kilkadziesiąt metrów nad pokładem japońskiego okrętu bombowce wyrównały lot. Spod ich kadłubów oderwały się czarne, obłe kształty.

Atak na Pearl Harbor przeprowadzony 7 grudnia 1941 roku był dla Amerykanów jak cios obuchem w głowę. Kiedy jednak społeczeństwo otrząsnęło się z szoku, a dym nad wyspą Oahu opadł okazało się, że straty zadane przez Japończyków są mniejsze, niż początkowo oceniano. Amerykanie stracili co prawda pięć z ośmiu pancerników, ale jak się później okazało – okręty tego typu nie odegrały większej roli w zmaganiach na Pacyfiku zdominowanych przez lotnictwo. Japończycy nie zniszczyli także ogromnych zbiorników z paliwem, co mogło praktycznie wyłączyć bazę w Pearl Harbor z użytku. Admirał Chuichi Nagumo odwołał bowiem trzeci atak uważając, że osiągnął swój cel.
Co najważniejsze – w Pearl Harbor Amerykanie nie stracili ani jednego lotniskowca. USS „Hornet”, USS „Enterprise” i USS „Yorktown” znajdowały się bowiem tego dnia poza bazą.
Lotniskowce to najcenniejsze okręty każdej floty. Pływające bazy lotnicze umożliwiają działania na ogromnych obszarach, a wraz z eskortą okrętów podwodnych, niszczycieli oraz okrętów desantowych są w stanie przeprowadzić całą kampanię wojenną.
Aby wygrać wojnę na Pacyfiku Japończycy musieli wyeliminować amerykańskie lotniskowce.
Pięć miesięcy po ataku na Pearl Harbor doszło do bitwy na Morzu Koralowym – pierwszego starcia lotniskowców w historii. Bitwa pozostała nierozstrzygnięta, a każda ze stron straciła po jednym takim okręcie.
Głównodowodzący Cesarskiej Marynarki Wojennej admirał Isoroku Yamamoto postanowił zastawić na Amerykanów pułapkę i zaatakować cel tak ważny, że do jego obrony Amerykanie rzucą wszystko co mają, w tym wspomniane trzy lotniskowce. Jego wybór padł na Midway – niewielki koralowy atol składający się z dwóch większych i kilkudziesięciu mniejszych wysepek, leżący (jak sama nazwa wskazuje) na samym środku Pacyfiku, na zachód od Hawajów, w połowie drogi między Stanami Zjednoczonymi, a Japonią.
Zdobycie atolu znacznie powiększyłoby obszar kontrolowany przez Japończyków na Pacyfiku, umożliwiłoby inwazję na Hawaje, a w perspektywie – na kontynentalne Stany Zjednoczone.

Wyspy Midway.

Wyspy Midway.

Plan admirała Yamamoto zakładał podzielenie japońskiej floty na trzy duże zespoły okrętów – uderzeniowy, ubezpieczający i inwazyjny.
Zespół inwazyjny zbliżał się do Midway od południowego zachodu. W jego skład wchodziły okręty desantowe osłaniane przez dwa pancerniki, osiem krążowników i kilkanaście niszczycieli. Na pokładach okrętów desantowych płynęli żołnierze, którzy mieli zająć Midway po przełamaniu oporu Amerykanów.
Na zachód od atolu znajdował się zespół ubezpieczający złożony z siedmiu pancerników, dwóch krążowników i dwunastu niszczycieli. Jego zadaniem miało być wyeliminowanie amerykańskiej floty broniącej atolu.
Jednym z pancerników płynących w tym zespole był flagowy „Yamato” – najpotężniejszy okręt, jaki kiedykolwiek zbudowano. Na jego pokładzie przebywał admirał Isoroku Yamamoto.
Od północnego zachodu zbliżał się do Midway najważniejszy zespół – uderzeniowy. Jego trzon stanowiły cztery lotniskowce – „Soryu”, „Hiryu”, „Akagi” i „Kaga” z niemal 250 samolotami na pokładach. Osłaniane były przez dwa pancerniki, dwa krążowniki i dwanaście niszczycieli. Skład zespołu uzupełniało pięć tankowców.

Japoński lotniskowiec "Akagi".

Japoński lotniskowiec „Akagi”.

Dowodził nim admirał Chuichi Nagumo – ten sam, który kilka miesięcy wcześniej dowodził atakiem na Pearl Harbor.
Razem wszystkie trzy zespoły stanowiły największą flotę, jaką widział świat.
Admirał Chester Nimitz, dowódca amerykańskiej floty na Pacyfiku nie dysponował takimi siłami, ale miał w rękawie innego asa.
Po porażce w Pearl Harbor Amerykanie zainwestowali ogromne sumy w rozwój wywiadu radiowego i zespołów kryptoanalitycznych. Opłaciło im się to stukrotnie. Wczesną wiosną złamali japoński kod JN-25b i od tamtej pory byli w stanie odczytać każdą japońską depeszę. Znali więc plany admirała Yamamoto i mogli się właściwie przygotować.
Na atolu rozpoczęto intensywne prace fortyfikacyjne. Wybudowano sieć bunkrów i stanowisk ogniowych, a plaże pokryły pola minowe i linie zasieków. Wyspy najeżono działami kalibru 178 i 127 mm oraz artylerią przeciwlotniczą. Batalion Piechoty Morskiej obsadził Midway mając wsparcie plutonu czołgów Stuart. Zwiększono także siły lotnicze obecne na atolu. Tuż przed atakiem Japończyków na Midway stacjonowało ponad 120 samolotów – od ciężkich B-17 „Latających Fortec” poprzez bombowo-torpedowe Avengery i Maraudery, bombowce nurkujące typu Dauntless i Vindicator, aż po myśliwskie Wildcaty i latające łodzie typu Catalina.
Znając w ogólnym zarysie japońskie plany admirał Nimitz postanowił wyprzedzić atak. Z Pearl Harbor wyszły dwa zespoły uderzeniowe. Trzonem pierwszego z nich, dowodzonego przez kontradmirała Raymonda Spruance’a były lotniskowce USS „Enterprise” i USS „Hornet” osłaniane przez krążowniki i niszczyciele, zaś w drugim, dowodzonym przez kontradmirała Franka Fletchera płynął świeżo naprawiony lotniskowiec USS „Yorktown” (odniósł ciężkie uszkodzenia podczas bitwy na Morzu Koralowym) z podobną eskortą.
Amerykańskie okręty zajęły pozycję około 300 mil na północny wschód od Midway.
Rankiem 3 czerwca 1942 roku podporucznik Jack Reid, pilot latającej łodzi Catalina wyruszył na patrol z Midway w kierunku zachodnim. Po kilku godzinach lotu, kiedy już miał zawracać do bazy zauważył na horyzoncie plamę dymu. Zbliżywszy się do niej ujrzał na powierzchni oceanu duże zgrupowanie okrętów. Zameldował, że znalazł główne siły japońskie, podczas gdy w rzeczywistości zauważył zespół inwazyjny będący w odległości około 560 mil morskich na zachód od atolu. Amerykanie wysłali „Latające Fortece”, ale ich atak okazał się nieskuteczny.
Następnego dnia, o godzinie 4:30, kiedy Midway znalazło się w zasięgu samolotów zespołu uderzeniowego admirał Nagumo wydał rozkaz ataku. Z pokładów czterech lotniskowców poderwało się ponad sto samolotów – bombowców nurkujących Aichi, bombowców torpedowych Nakajima i budzących grozę wśród Amerykanów słynnych myśliwców Mitsubishi Zero. Jednocześnie Nagumo wysłał samoloty zwiadowcze, które miały odszukać amerykańską flotę.
Godzinę później, kiedy japońska armada powietrzna była mniej więcej w połowie drogi na Midway zgrupowanie lotniskowców zostało odkryte przez amerykańską Catalinę. Jej pilot zauważył, że pokłady okrętów były puste, co oznaczało rozpoczęty atak. Natychmiast przekazał informację do bazy. Na spotkanie japońskich samolotów wystartowały myśliwskie Wildcaty i Buffalo, a bombowe  Avengery, Maraudery, Vindicatory, Dauntlessy i „Latające Fortece” ruszyły bez eskorty w kierunku lotniskowców.
Japońskie samoloty sprawiły amerykańskim myśliwcom krwawą łaźnię. Ich piloci zdecydowanie górowali nad Amerykanami wyszkoleniem i doświadczeniem. Również maszyny jakimi dysponowali przewyższały swoje amerykańskie odpowiedniki. Nawet najnowsze Wildcaty nie mogły się równać osiągami ze słynnymi myśliwcami Zero. Przestarzałe, pękate samoloty Buffalo mogły zaś służyć co najwyżej jako latające cele, a nie równorzędni przeciwnicy. W krótkim czasie wszystkie amerykańskie maszyny zostały zestrzelone.
Na Midway posypał się deszcz bomb, jednak umocnienia wysp ucierpiały w niewielkim stopniu, a artyleria przeciwlotnicza mocno dała się we znaki Japończykom, którzy zameldowali admirałowi Nagumo, że pierwszy atak nie powiódł się. By zniszczyć amerykańskie instalacje na Midway niezbędny będzie drugi atak.
W tym samym czasie amerykańskie bombowce znalazły się nad zgrupowaniem japońskich okrętów. Ich bomby i torpedy chybiły jednak celów, a artyleria przeciwlotnicza i myśliwce szybko zmusiły je do powrotu na Midway.
Admirał Nagumo dowodzący bitwą z pokładu lotniskowca „Akagi” miał w zapasie rezerwę w postaci ponad stu samolotów, z których połowa uzbrojona była w bomby, a połowa w torpedy na wypadek pojawienia się amerykańskiej floty. Kiedy otrzymał meldunek o konieczności przeprowadzenia drugiego ataku na Midway zdecydował się przezbroić bombowce torpedowe w bomby do niszczenia celów naziemnych. Kiedy technicy zaczęli uwijać się przy maszynach nadszedł meldunek od jednego z samolotów zwiadowczych, który zauważył dwa amerykańskie lotniskowce.
Nagumo natychmiast zmienił rozkaz i polecił, by pod bombowcami Nakajima z powrotem zamontowano torpedy. Na pokładach lotniskowców zapanował chaos.
Wkrótce został on spotęgowany powrotem powietrznej armady, która przeprowadziła atak na Midway. Krążące wokół lotniskowców samoloty leciały na resztkach paliwa i musiały wylądować w ciągu kilku minut. W innym wypadku spadną do oceanu.
Jest godzina 8:00. Admirał Nagumo musi natychmiast podjąć decyzję. Czy rozkazać natychmiastowy start samolotów z pokładów lotniskowców i uderzyć na amerykańską flotę, czy też poczekać, aż wyląduje na nich grupa uderzeniowa z Midway, a wtedy, po przezbrojeniu i zatankowaniu zada Amerykanom śmiertelny cios pełnymi siłami. Decyduje się na to drugie rozwiązanie.
By jednak taki cios wyprowadzić potrzebny jest czas. Technicy jeszcze nie skończyli podczepiać torped pod Nakajimy, kiedy na pokładach zaczęły lądować samoloty biorące udział w ataku na Midway. Nie miały paliwa ani amunicji, a część z nich była uszkodzona pociskami amerykańskiej artylerii przeciwlotniczej.
Cenne minuty mijały, a Amerykanie nie próżnowali. Kontradmirał Frank Fletcher z USS „Yorktown” wydał rozkaz Raymondowi Spruance’owi, by poderwał samoloty ze swoich lotniskowców tak szybko jak to możliwe. Nie było czasu na ustalanie składu lotniczej grupy uderzeniowej i deliberowanie ile samolotów jakiego typu powinno się w niej znaleźć. Z pokładów USS „Hornet” i „USS” Enterprise” wystartował każdy uzbrojony i zatankowany samolot. Samoloty z USS „Yorktown” na razie pozostały w rezerwie.
Wskutek błędu nawigacyjnego amerykańskie samoloty musiały nadłożyć drogi. Myśliwskie Wildcaty musiały zawrócić na lotniskowce z powodu braku wystarczającej ilości paliwa. Nad japońskimi lotniskowcami pojawiło się kilkadziesiąt torpedowych Devastatorów.
Pozbawione eskorty myśliwców, przestarzałe i niedozbrojone amerykańskie torpedowce były łatwym celem dla japońskich Zer, które zaczęły je strącać jeden po drugim. Jedynym amerykańskim pilotem, który przeżył tę hekatombę był podporucznik George Gay, którego samolot spadł w sam środek japońskiej floty. Amerykanin wydostał się z tonącej maszyny i nakrywszy głowę nadmuchiwaną poduszką obserwował rozgrywające się wokół niego i nad nim dantejskie sceny.
Amerykańskie torpedowce zostały zmasakrowane, ale ich atak związał japońskie myśliwce i spowodował, że okręty musiały wykonywać gwałtowne manewry, by uniknąć torped.
W momencie kiedy japońskie Zera ścigały i zestrzeliwały nieszczęsne amerykańskie Devastatory nad lotniskowcami pojawiły się trzy dywizjony bombowców nurkujących Dauntless z USS „Enterprise” i USS „Yorktown”.
Zjawiły się w idealnym momencie.
Japońskie lotniskowce są pozbawione osłony myśliwców, a na ich pokładach wre praca przy uzbrajaniu i tankowaniu pozostałych maszyn. W poprzek ich pasów startowych wiją się niezliczone węże z paliwem i olejem, stoją skrzynie z amunicją i wózki z bombami i torpedami. Są pływającymi beczkami prochu czekającymi na iskrę.
I doczekują się jej.
O godzinie 10:20 amerykańskie bombowce niczym jastrzębie nurkują ku japońskim okrętom. Pierwszy obrywa lotniskowiec „Kaga”, na którym eksploduje pięć bomb zamieniając jego pokład w morze ognia. Jedna z nich wybucha w pobliżu mostka zabijając kapitana Jisaku Okadę i większość jego oficerów.
Nad lotniskowiec „Akagi” nadlatuje komandor podporucznik Richard Best z dwoma skrzydłowymi. Obraca bombowiec na plecy i z potwornym rykiem silnika nurkuje ku okrętowi. Skrzydłowi idą w jego ślady. „Akagi” zostaje trafiony tylko jedną bombą zrzuconą przez komandora Besta, ale za to jest to strzał w dziesiątkę. Bomba wpada w otwór windy pokładowej i eksploduje na dolnym pokładzie pełnym zatankowanych i uzbrojonych samolotów. Eksplozje amunicji i paliwa dopełniają dzieła zniszczenia. Bomby zrzucone przez skrzydłowych wpadają do morza, ale jedna z nich eksploduje przy rufie okrętu uszkadzając jego ster.
Lotniskowiec „Soryu” obrywa trzema bombami i podobnie jak „Kaga” i „Akagi” staje w płomieniach i jest wyeliminowany z walki.
Temu wszystkiemu przygląda się podporucznik Gay dryfujący na powierzchni oceanu z poduszką na głowie. Mimo niewesołego położenia krzyczy z radości na widok sukcesów swoich kolegów.

Amerykańskie bombowce nurkujące Dauntless podczas bitwy o Midway.

Amerykańskie bombowce nurkujące Dauntless podczas bitwy o Midway. Fot. US Navy.

„Hiryu”, czwarty z japońskich lotniskowców cudem unika bomb. Z jego pokładu startuje osiemnaście bombowców nurkujących Aichi i sześć myśliwców Zero. Lecą w ślad za amerykańskimi maszynami wracającymi na swoje lotniskowce.
Pierwszym amerykańskim okrętem, jaki napotykają jest USS „Yorktown”. Bombowce Aichi nurkują nad nim trafiając go trzema bombami, lecz same płacą za to ogromną cenę. Artyleria przeciwlotnicza na amerykańskich okrętach jest zabójczo skuteczna. Zaledwie sześć japońskich bombowców i dwa myśliwce wracają na „Hiryu”. Ekipy naprawcze na USS „Yorktown” biorą się do roboty.
Godzinę później nad lotniskowcem znowu rozlega się warkot silników japońskich maszyn. Dziesięć bombowców Nakajima eskortowanych przez sześć myśliwców Zero pakuje w burtę USS „Yorktown” dwie torpedy. Lotniskowiec przechyla się. Jego samoloty zostają wysłane na pokłady „Enterprise’a” i „Horneta”, a załoga wraz z kontradmirałem Fletcherem przenosi się na pokład ciężkiego krążownika USS „Astoria”. Okręt jeszcze przez trzy dni będzie unosił się na powierzchni zanim zatonie.
Po południu tego samego dnia amerykański samolot zwiadowczy odnajduje jedyny ocalały japoński lotniskowiec „Hiryu” i wzywa bombowce nurkujące z USS „Enterprise”. Mimo zaciekłych ataków japońskich myśliwców pięć bomb eksploduje na pokładzie okrętu, który dzieli smutny los swoich trzech braci.
Pozostałe okręty japońskie zawróciły do macierzystych baz. Klęska cesarskiej floty była tak wielka, że… nie poinformowano o niej społeczeństwa. Zamiast tego japońskie media ogłosiły wielkie zwycięstwo. Rannych umieszczono w wojskowych szpitalach i nie pozwolono na zobaczenie się z bliskimi, a oficerów i marynarzy którzy przeżyli bitwę natychmiast rozesłano do najdalszych jednostek na Pacyfiku. Chodziło o to, by żaden z nich nie przekazał prawdziwej informacji o bitwie rodzinie lub znajomym.
Bitwa o Midway nazywana jest punktem zwrotnym w wojnie o Pacyfik. Japończycy utracili dwie trzecie swoich najcenniejszych okrętów – ciężkich lotniskowców uderzeniowych. Zostały im tylko dwa okręty tej klasy – „Shokaku” i „Zuikaku” i kilka mniejszych jednostek. Nie mniej dotkliwa była także utrata doświadczonego personelu pokładowego – techników i inżynierów wyspecjalizowanych w obsłudze samolotów.
Zmagania o niewielki atol pośrodku Pacyfiku dowiodły też ogromnej wartości wywiadu radiowego i kryptoanalityków, którzy złamali japońskie szyfry. Amerykanie wyciągnęli z tego właściwe wnioski i stworzyli szyfr, którego Japończycy nigdy nie złamali, a o którym pisałem TUTAJ.
Przede wszystkim zaś ta bitwa potwierdziła znaczenie lotniskowców jako głównych aktorów na pacyficznym teatrze działań wojennych. Stocznie japońskie i amerykańskie skupiły się na budowie tego typu jednostek. Z tym, że Amerykanie byli znacznie szybsi. W czasie kiedy Japończycy zwodowali trzy lotniskowce Jankesi wybudowali… dwadzieścia cztery.
Teraz oni przejęli inicjatywę w wojnie na Pacyfiku.

Chorąży George Gay w szpitalu.

Podporucznik George Gay w szpitalu. Fot. US Navy.

PS. Podporucznik George Gay został wyłowiony po około trzydziestu godzinach od zestrzelenia przez latającą łódź typu Catalina. Wrócił do służby i wziął udział w walkach o Guadalcanal. Został odznaczony Krzyżem Marynarki i wieloma innymi medalami. Po wojnie został instruktorem pilotażu, a następnie pracował przez trzydzieści lat jako pilot w liniach lotniczych TWA. Wielokrotnie odwiedzał szkoły, uniwersytety i bazy wojskowe opowiadając o swoich przeżyciach. Opublikował także książkę pt. „Sole Survivor”. Służył także jako konsultant w hollywoodzkiej superprodukcji pt. „Midway” w reżyserii Jacka Smighta. Zmarł w 1994 roku.

Przeczytaj także:
Żołnierz, który nie chciał się poddać
Odwet jak ukąszenie komara
Tragedia USS „Indianapolis”
Język, który stał się bronią
Pas z Fabryki Firestone’a
Historia braci Sullivan
Pilot zwany Diabłem
Zabójcze balony
Medal Honoru
Łowcy głów

Źródło:
Craig L. Symonds, The Battle of Midway, Oxford University Press, 2011.
Battle of Midway, http://en.wikipedia.org, Dostęp 8.03.2014.