Chłopiec z getta

Przerażone oczy. Dłonie wzniesione do góry. Czapka cyklistówka. Skarpety podciągnięte po kolana. Starannie zapięty płaszczyk. Ma może osiem lub dziewięć lat i kilka godzin życia przed sobą. Stojący za nim esesman mierzy z pistoletu maszynowego prosto w jego plecy.

To zdjęcie wykonane kwietniowego lub majowego dnia 1943 roku na terenie warszawskiego getta stało się symbolem Zagłady. Ilustracją koszmarnego losu, jaki ludzie zgotowali ludziom. Ikoną tragicznej historii XX wieku.
Dokładny czas i miejsce jego wykonania są nieznane. Wiadomo jednak, że zostało zrobione podczas powstania w warszawskim getcie, czyli między 19 kwietnia, a 16 maja 1943 roku. Fotografem był zapewne jakiś niemiecki żołnierz z Propaganda Kompanie 689 – kompanii propagandowej, która dokumentowała życie warszawskich Żydów zamkniętych w getcie.
Generał SS Jurgen Stroop – kat warszawskiego getta po stłumieniu powstańczego zrywu napisał 75-stronicowe sprawozdanie, w którym zamieścił 52 fotografie. Pisany gotykiem, starannie oprawiony w skórę raport zatytułowany „Es gibt keinen judischen Wohnbezirk in Warschau mehr” („Dzielnica żydowska w Warszawie już nie istnieje”) wydano w trzech egzemplarzach. Jeden trafił do Heinricha Himmlera, drugi do Friedricha Krugera – szefa SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie, a trzeci Stroop zachował dla siebie.
Wszystkie trzy egzemplarze istnieją do dzisiaj. Jeden znajduje się w Narodowym Archiwum USA w Waszyngtonie, drugi w Bundesarchiv w Koblencji, a trzeci w Instytucie Pamięci Narodowej w Warszawie.
Zdjęcie chłopca z getta znalazło się wśród tych 52 fotografii, które Stroop zamieścił we wspomnianym raporcie. Było podpisane „Siłą wyciągnięci z bunkra”.
Po wojnie ta fotografia została powielona w milionach egzemplarzy. Publikowano ją w gazetach, magazynach i książkach. Zawisła na billboardach nad ulicami największych miast. Pojawiała się w niezliczonych reportażach telewizyjnych i filmach dokumentalnych. Anonimowy „chłopiec z getta” stał się jednym z symboli Holocaustu.
No właśnie – anonimowy…
Wielu historyków próbowało ustalić tożsamość ludzi uwiecznionych na słynnym zdjęciu. Pojawiło się wiele sygnałów, odezwali się ludzie, którzy rozpoznali na nim swoich bliskich i znajomych, jednak tożsamości żadnej z nich nie udało się ustalić ze stuprocentową pewnością.
Pierwszy sygnał przyszedł z Polski. Mieszkanka Warszawy Jadwiga Piasecka rozpoznała w 1977 roku na fotografii wnuka swojego brata. Według niej „chłopiec z getta” to Artur Siemiątek urodzony w Łowiczu w 1935 roku, syn Leona Siemiątka i Sary Dąb. Nie potrafiła jednak przedstawić przekonujących dowodów.
Pięć lat później Zvi Nussbaum, 47-letni lekarz laryngolog z Nowego Jorku skontaktował się z gazetą The New York Times twierdząc, że on może być owym „chłopcem z getta”.
„Pamiętam ten dzień. Niemcy wyprowadzili nas na zewnątrz. Słyszałem jak jeden z nich krzyknął do mnie, bym podniósł ręce do góry”.
Zvi pokazał dziennikarzom swoje zdjęcie wykonane w 1945 roku. Podobieństwo do „chłopca z getta” było uderzające.
Reszta jego zeznań wykluczyła jednak możliwość, że to on jest głównym bohaterem zdjęcia. Zvi powiedział bowiem, że został aresztowany razem ze swoją ciocią 13 lipca 1943 roku w Hotelu Polskim na ulicy Długiej w Warszawie, czyli dwa miesiące po zakończeniu walk w getcie.
Ponadto Hotel Polski nigdy nie znajdował się na terenie getta. Mieścił się tuż obok niego, ale po aryjskiej stronie.
Po ewakuacji z Warszawy Zvi trafił do obozu w Bergen-Belsen. Po wojnie wyjechał do Palestyny, a w 1953 roku wyemigrował do USA. Mieszka do dzisiaj w Nowym Jorku.
Wspomniane zdjęcie na pewno zostało wykonane w getcie podczas powstania. Zresztą spójrzcie – osoby na nim są ubrane dość ciepło, co wskazuje, że zostało wykonane wiosną, a nie latem. Poza tym kilka osób widocznych na zdjęciu nosi opaski z gwiazdą Dawida. Noszenie takiej opaski poza gettem było równoznaczne z samobójstwem.
Pod koniec lat 90-tych do izraelskiego Muzeum Bojowników Getta zadzwonił 95-letni Avrahim Zelinwarger mieszkający w Hajfie. Powiedział on, że chłopcem na fotografii jest jego 11-letni syn Levi i że wspomniane zdjęcie zostało wykonane na ulicy Kupieckiej w pobliżu Nalewek. Według Avrahima kobieta stojąca obok chłopca (ta, która odwraca głowę i patrzy na esesmana) to jego żona Chana Zelinwarger. W chwili wykonania zdjęcia Avrahim walczył w innej części getta. Nigdy więcej nie zobaczył swojej rodziny.
Był także sygnał z Londynu. Anonimowy biznesmen skontaktował się z gazetą „The Jewish Chronicle” twierdząc, że to on widnieje na zdjęciu. Jego zeznanie zawierało jednak tyle błędów, że kategorycznie odrzucono możliwość by to on był „chłopcem z getta”.
Próbowano także ustalić tożsamość innych osób ze słynnej fotografii.
Dziewczynka z lewej strony została zidentyfikowana jako Hania Lamet, a kobieta z uniesionymi rękami stojąca obok niej jako jej matka Matylda Lamet-Goldfinger. Identyfikacji dokonała ciocia dziewczynki Esther Grosbard-Lamet z Miami Beach.
Chłopiec w centrum zdjęcia z białym workiem przerzuconym przez ramię to prawdopodobnie Leon Kartuziński. Rozpoznała go jego siostra Hana Ichengrin.
Starsza kobieta z chustką na głowie stojąca dokładnie za głównym bohaterem zdjęcia to Golda Stawarowska. Tak twierdzi jej wnuczka Golda Shulkes zamieszkała w Melbourne.

Hania Lamet

Matylda Lamet-Goldfinger

Leon Kartuziński

Golda Stawarowska

Trzeba zaznaczyć, że tożsamości żadnej z tych osób nie udało się potwierdzić ze stuprocentową pewnością. Nie wiadomo również gdzie wykonano słynne zdjęcie. Po stłumieniu powstania i wysiedleniu mieszkańców Niemcy zrównali teren byłego getta z ziemią.
Jest jednak na zdjęciu jedna osoba, którą zidentyfikowano bez cienia wątpliwości. To esesman, który mierzy do chłopca z pistoletu maszynowego. Nazywał się Josef Bloesche. Był to potwór w ludzkim ciele zwany przez mieszkańców getta „Frankensteinem”. Sadystyczny psychopata i degenerat pomiatany przez przełożonych, który wyładowywał swoje kompleksy każąc wozić się rykszą po getcie i strzelając do przypadkowych osób. Szczególnie chętnie strzelał do dzieci.
Kiedy ktoś krzyknął „Bleszer idzie!” to cała ulica uciekała – mówił niemieckim dziennikarzom wiele lat po wojnie ostatni dowódca powstania w getcie Marek Edelman.
Po wojnie zamieszkał w NRD i przez 20 lat pracował na kopalni. Zidentyfikowano go pod koniec lat 60-tych i postawiono przed sądem, który skazał go na karę śmierci. W lipcu 1969 roku został rozstrzelany w więzieniu w Lipsku.

Josef Bloesche

Tożsamości „chłopca z getta” prawdopodobnie nie poznamy nigdy. Podzielił los pozostałych osób uwiecznionych na słynnej fotografii. Niedługo potem wszyscy zostali wywiezieni do obozu zagłady w Treblince. Po przybyciu na miejsce prosto z wagonów poszli do komory gazowej.

Źródła:

Adam Krzemiński, Mój brat potwór, Polityka, 03.04.2004.
Richard Raskin, A Child at Gunpoint, Aarhus University Press, 2004.
A famous Holocaust Photo, http://www.deathcamps.org, Dostęp 9.07.2010
The Boy in the Photo, http://www.holocaustresearchproject.org, Dostęp 9.07.2010