Kryptonim „Top Hat”

New Delhi, Indie, maj 1980 roku.
Mężczyzna rzucił niedopałek papierosa do rzeki i odłożył wędkę.
„Co ci biedni ludzie łowią w tym ścieku?” – pomyślał przyglądając się kilku Hindusom siedzącym nieopodal i podobnie jak on trzymającym wędki w dłoniach. Rzeka Yamuna nie należała bowiem do najczystszych, delikatnie mówiąc.
On jednak nie przyszedł tu na ryby. Na haczyku nie tkwiła żadna przynęta, a ruchy spławika nie wywoływały w nim żadnego podniecenia. Przyszedł tu w zupełnie innym celu. Ostrożnie dotknął miniaturowego magnetofonu z bardzo czułym mikrofonem, który przylepił sobie taśmą klejącą do pleców. Niechętnym wzrokiem obrzucił stadko pawi wałęsające się nieopodal.
„Skrzek tych ptaszydeł zakłóci nagranie” – pomyślał z wściekłością.
Do pawi podszedł wysoki, barczysty mężczyzna, wyjął z kieszeni bułkę, pokruszył ją i zaczął karmić ptaki. Skrzek umilkł natychmiast. Kilka pawi jakby w podziękowaniu za okruszki rozpostarło swoje piękne ogony.
- Dmitrij? – człowiek udający wędkarza rzucił pytanie nie odwracając głowy.
- Tak – mężczyzna karmiący pawie nie spojrzał nawet na niego.
- Prosiłeś o spotkanie. Co się stało?
- Odwołują mnie do Moskwy. Wyjeżdżam za tydzień.
Agent CIA o mało nie upuścił wędki do wody. Zimny pot oblał mu czoło. Kurwa! Tylko nie to!!!
- Dmitrij! To pułapka! W ciągu paru godzin zorganizuję ewakuację. Jeszcze dzisiaj będziesz w samolocie lecącym do Stanów!
- Ile razy mam wam powtarzać, że nigdy nie ucieknę do Stanów? Jestem Rosjaninem i chcę umrzeć w Rosji.
- A jeśli oni wiedzą o tobie? Co wtedy?
Mężczyzna rzucił pawiom ostatnie kawałki bułki i odchodząc rzucił cichym głosem:
- Bratskaja mogiła*

Decyzja o podjęciu wpółpracy z obcym wywiadem jest spowodowana przeróżnymi czynnikami. Czasem jest nim wyznawana skrycie ideologia, innym razem to uraza do macierzystej agencji, nienawiść do szefa lub megalomańska chęć wpłynięcia na losy własnego państwa. Jedni zostają zdrajcami z powodów czysto materialnych, inni zostają do tego zmuszeni szantażem – oficerowie wywiadu pokazują im dowody popełnionych przestępstw, zdrad małżeńskich lub zboczonych aktów seksualnych i składają propozycję nie do odrzucenia.
Generał GRU Dmitrij Poliakow nie podpadał pod żadną z tych kategorii. Współpracował z CIA, ponieważ dogłębnie gardził sowieckim systemem.
Urodził się w lipcu 1921 roku na Ukrainie w rodzinie księgowego. Ukończył Szkołę Artylerii w Sumy i walczył podczas II Wojny Światowej zdobywając kilka odznaczeń za męstwo. Po wojnie został przyjęty do elitarnej moskiewskiej Akademii Wojskowej im. Michaiła Frunzego i jako jeden z najlepszych absolwentów otrzymał propozycję wstąpienia w szeregi wywiadu wojskowego GRU. Przyjął ją.
Zdolny oficer bardzo szybko został wysłany na swoją pierwszą placówkę – do Nowego Jorku. Przebywał tam przez pięć lat, do 1956 roku nadzorując pracę setek „nielegałów” – agentów pozbawionych dyplomatycznego immunitetu, ryzykujących życiem w razie wpadki. Oficjalnie był jednym z przedstawicieli ZSRR w siedzibie głównej ONZ.
Słynny gmach Organizacji Narodów Zjednoczonych na rogu Pierwszej Alei i 42 Ulicy to prawdopodobnie największe skupisko szpiegów na świecie. Po dziś dzień więcej tam szpionów, niż skwarek w dobrej kaszy :-).
Poliakow chyba był dobry w tym co robił, ponieważ po trzech latach od powrotu do Moskwy przełożeni ponownie zdecydowali się wysłać go do Stanów. Dwa lata później zaszedł wypadek, który walnie przyczynił się do podjęcia przez niego decyzji, która zaważyła na całym jego życiu.
Jego najstarszy syn ciężko zachorował. Lekarze w Moskwie nie mogli mu pomóc, więc Dmitrij rozpoczął starania, by sprowadzić go do Stanów. Wiedział, że w jednym z nowojorskich szpitali stosują metodę leczenia, która mogłaby go uratować. Niestety, jego zwierzchnicy z GRU nie zgodzili się na to argumentując, że negatywnie wpłynie to na wizerunek ZSRR w Stanach.
Chłopak zmarł.
Wściekły i pozbawiony już wszelkich złudzeń ojciec skontaktował się ze znajomym funkcjonariuszem FBI.
Znajomość między przedstawicielami dwóch wrogich sobie agencji nie była niczym nadzwyczajnym. Oficerowie KGB i CIA często nie dość, że znali się wzajemnie, to czasem nawet przyjaźnili się ze sobą.
Podobno kiedyś podczas oficjalnego przyjęcia w stolicy jednego z krajów afrykańskich rezydent KGB podszedł do amerykańskiego „dyplomaty” i powiedział wprost: „Ja wiem kim ty jesteś, a ty wiesz kim ja jestem. Znamy się na naszej robocie i wiemy jak ciężka i niewdzięczna ona bywa. Mimo dzielących nas różnic nie powinniśmy się nienawidzić.” Amerykanin w odpowiedzi sięgnął po butelkę wódki.
Podczas bankietów dyplomatycznych w ambasadach na całym świecie można było zobaczyć jak „attache kulturalny” ambasady radzieckiej pije z „radcą handlowym” placówki amerykańskiej. Oczywiście obydwaj doskonale wiedzieli czym naprawdę zajmuje się kumpel od kielicha.
Jako profesjonaliści lojalnie służyli swoim mocodawcom, ale w wolnej chwili woleli napić się z kimś kto wykonywał równie trudną robotę. Nawet jeśli pracował dla „drugiej strony”.
Amerykanie długo podejrzewali podstęp. Wysoki oficer GRU tak ni stąd ni z owąd zaczyna z nimi współpracę? To zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. A jednak było.
Na dodatek Poliakow nie chciał od nich żadnych pieniędzy. Śmierć jego syna była kroplą, która przelała czarę goryczy i rozczarowania sowieckim systemem.
„On nienawidził komunizmu stokroć bardziej, niż my” – powiedział kiedyś jeden z prowadzących go oficerów amerykańskich.
Ten sam oficer przyznał także, że gdyby Poliakow sam się do nich nie zgłosił „odwrócenie” go byłoby absolutnie niemożliwe. W przeciwieństwie do większości radzieckich szpiegów w USA Poliakow rzadko pił i nie zdradzał żony. Nadano mu kryptonim „Top Hat”.

Generał GRU Dmitrij Poliakow – najwyższy rangą funkcjonariusz radzieckiego wywiadu wojskowego współpracujący z CIA.

Informacje dostarczane przez niego były bezcenne. Wskazał Amerykanom i Brytyjczykom szpiegów w ich własnych szeregach – zdemaskował m.in. Jacka Dunlapa, kuriera Narodowej Agencji Obrony pracującego dla Rosjan oraz Franka Bossarda, brytyjskiego specjalistę od przeciwczołgowych pocisków kierowanych, który sprzedawał KGB fotokopie tajnych dokumentów.
W 1965 roku wyjechał na placówkę do Rangunu, stolicy Birmy. Stany Zjednoczone były w tym czasie uwikłane w wojnę w pobliskim Wietnamie. Poliakow przekazywał Amerykanom wszystkie dane, które dochodziły do radzieckiej placówki z wietnamskiego i chińskiego wywiadu. W 1969 roku wrócił do Moskwy, gdzie został mianowany szefem sekcji chińskiej. Przekazał CIA supertajne informacje na temat pogorszenia się radziecko-chińskich stosunków. Umożliwiły one dyrektorowi Rady Bezpieczeństwa Narodowego Henry’emu Kissingerowi przygotowanie gruntu pod historyczną wizytę prezydenta Nixona w Pekinie w 1972 roku.
Podczas pobytu w Moskwie Poliakow kontaktował się z prowadzącymi go oficerami za pomocą skrzynek kontaktowych i sztucznych kamieni, w których umieszczał mikrofilmy, a następnie podrzucał w umówione miejsca. Specjaliści z CIA skonstruowali dla niego specjalny minikomputer, w który można było wpisać kilkadziesiąt stron tekstu. Poliakow przejeżdżając tramwajem w pobliżu ambasady amerykańskiej wciskał przycisk na obudowie komputera, a ten wysyłał zaszyfrowany sygnał, który był odbierany w ambasadzie.
W 1973 roku został wysłany do New Delhi, gdzie przebywał trzy lata. Po powrocie do Moskwy dostał awans na generała, co dało mu dostęp do najtajniejszych sekretów radzieckiego wywiadu wojskowego. Zdobył dla Amerykanów między innymi olbrzymią listę wojskowych technologii najbardziej pożądanych przez przemysł zbrojeniowy ZSRR. Oficerowie CIA byli w szoku, kiedy zdali sobie sprawę z ilu zachodnich rozwiązań technicznych korzystają Sowieci w celu rozbudowania swojego arsenału. Kiedy Ronald Reagan objął urząd prezydenta USA natychmiast wstrzymał sprzedaż zachodnich technologii do ZSRR.
Amerykanie wielokrotnie proponowali mu wynagrodzenie pieniężne za dostarczane przez niego informacje. Zawsze ze złością odmawiał. Przyjmował jednak drobne prezenty, najczęściej w postaci narzędzi stolarskich firmy Black&Decker (uwielbiał majsterkować) oraz wędek i akcesoriów wędkarskich (był zapalonym myśliwym i wędkarzem). Widok zachodnich gadżetów w rękach generała GRU nie dziwiła nikogo z jego kolegów. Wiedzieli, że wiele lat spędził poza granicami ZSRR i siłą rzeczy przyswoił sobie zachodni styl życia. Poza tym bardzo go lubili – za drobne przysługi odwdzięczał się drobnymi prezentami „Made in USA” (uzyskanymi oczywiście od CIA).
W 1979 roku wysłano go ponownie do Indii, jednak w połowie następnego roku otrzymał polecenie powrotu do Moskwy. Amerykanie wpadli w panikę. Za wszelką cenę nie chcieli stracić swojego najcenniejszego agenta.
Ich obawy były jednak płonne. Poliakow wrócił do Moskwy i spokojnie przeszedł na emeryturę. Spędzał dni na swojej daczy bawiąc się z wnukami i pisząc artykuły o myślistwie dla pisma „Ogoniok” – ustalił z Amerykanami, że w ten sposób będzie im dawał znak, że u niego wszystko w porządku.
Artykuły pojawiały się w gazecie regularnie przez sześć lat. Potem przestały się ukazywać.
W siedzibie CIA w Langley w Virginii zawrzało. Co się stało z Poliakowem? Gdzie nasz najcenniejszy człowiek? Zachorował? Miał wypadek? Czy KGB wpadło w końcu na jego ślad?
Początki tragedii miały miejsce rok wcześniej i to nie w Moskwie, ale w Waszyngtonie.
W kwietniu 1985 roku do ambasady radzieckiej w stolicy USA wszedł pewien człowiek, który przedstawił się jako Aldrich Ames – szef biura kontrwywiadu CIA do spraw Związku Radzieckiego i powiedział, że jest w stanie przekazać Rosjanom supertajne informacje w zamian za drobne 50 tysięcy dolarów.
Gdyby szef waszyngtońskiej rezydentury KGB złapał w Potomacu złotą rybkę, która zgodziłaby się spełnić jego trzy życzenia byłby znacznie mniej szczęśliwy…
Rosjanie oczywiście nie kupili faceta od razu – sprawa wyglądała na ordynarną prowokację. Odpowiedzieli mu coś w stylu „Dobra, dobra, pokaż co masz to pogadamy”. Aldrich Ames wrócił więc do swojego biura, poszedł do archiwum skąd wysłał faksem na swoje biurko kilkaset stron supertajnych dokumentów. Zapakował je w zwykłą reklamówkę i ponownie zjawił się w ambasadzie Związku Radzieckiego. Kiedy analitycy w Moskwie zobaczyli je to dosłownie pospadali z krzeseł. Najbardziej szkodliwy radziecki szpieg w CIA właśnie rozpoczął swoją karierę.
Facet wydał Rosjanom wszystko co chcieli. Zniweczył ponad sto operacji na terenie ZSRR, wydał wszystkich liczących się agentów, przekazał KGB (i jej następczyni – FSB) najtajniejsze sekrety CIA. Owoc kilkudziesięciu lat pracy amerykańskiego wywiadu w ZSRR został unicestwiony.

Aldrich Ames – radziecki szpieg w CIA.

Nie działał z żadnych ideologicznych pobudek. Był najzwyczajniejszym sprzedawczykiem – chciał kasy i tylko kasy. W ciągu dziewięciu lat KGB zapłaciło mu w sumie około trzech milionów dolarów, za które kupił sobie okazały dom i luksusowego Jaguara.
Wśród agentów wskazanych przez Amesa był także Poliakow. KGB aresztowało go w 1986 roku. Kara mogła być tylko jedna…
Amerykanie nie mieli pojęcia co się stało z ich najcenniejszym agentem.     Dopiero w 1988 roku gazeta „Prawda” – oficjalny organ prasowy Komunistycznej Partii ZSRR poinformowała, że 15 marca tego roku wykonany został wyrok śmierci na zdrajcy Poliakowie. Kiedy ta informacja się ukazała w siedzibie CIA w Langley zapanowała żałoba.
Do dzisiaj nie wiadomo, co działo się z generałem Dmitrem Poliakowem od chwili aresztowania do śmierci. Prawdopodobnie przeszedł niezwykle brutalne śledztwo połączone z torturami. Nie wiadomo także, w jaki sposób zginął. Najprawdopodobniej zgładzono go w stalinowski sposób – strzałem w tył głowy. Mateczka Rosja nie wybacza bowiem swoim zdrajcom…
Miejsce jego pochówku także pozostaje nieznane.
Aldrich Ames został aresztowany przez FBI 21 lutego 1994 roku. Został skazany na dożywotnie więzienie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia.

______
*Bratskaja mogila  – (ros.) wspólny, bezimienny grób

Przeczytaj także:
Szpieg, który zmienił bieg Historii
Człowiek z Algieru

Źródło:
Dirk’s Weblog, GRU General Dmitri Polyakov, http://rijmenants.blogspot.co.uk, Dostęp 23.09.2012.
Ann Blackman, Spooks, shadows, codes and moles. Spy wars, from inside the KGB, The Boston Globe, 6.03.2005.
Elaine Shannon, Death of The Perfect Spy, Time, 24.06.2001.
Interview with Sandy Grimes, The National Security Archive, http://www.gwu.edu, Dostęp 23.09.2012.
American Spy – Dmitri Polyakov, http://asapictures1.tripod.com, Dostęp 23.09.2012.
Dmitri Polyakov, http://en.wikipedia.org, Dostęp 23.09.2012.
Frederick Forsyth, Fałszerz, Wydawnictwo Amber Sp z o.o., 1991.