Syberyjskie dzieci Cesarzowej

Rewolucja Październikowa 1917 roku rozpętała okrutną, kilkuletnią wojnę domową w Rosji. Zwolennicy władzy komunistycznej zwani Czerwonymi walczyli z jej przeciwnikami – Białymi. Mniej licznych Białych wsparły kontyngenty wojskowe Wielkiej Brytanii, Francji, USA i Japonii. Wojna rozlała się na całym terytorium ogromnego kraju.
Szacuje się, że w czasie wojny domowej na terenie rosyjskiego Dalekiego Wschodu przebywało około 50 tysięcy Polaków. Byli to głównie potomkowie zesłańców oraz emigrantów zarobkowych. Wielu z nich zginęło podczas niezliczonych zamieszek. W najtrudniejszej sytuacji były osierocone dzieci.
16 września 1919 roku z inicjatywy Anny Biełkiewicz – córki zesłańca, jednego z budowniczych Kolei Transsyberyjskiej powstał we Władywostoku Polski Komitet Ratunkowy Dzieci Dalekiego Wschodu. Wysłannicy Komitetu przemierzali całą Syberię wyciągając z sierocińców, ochronek, przytułków osierocone polskie dzieci i wysyłając je do Władywostoku, gdzie przygotowano dla nich tymczasowe schronienie. Niektóre dzieci były przekazywane pracownikom Komitetu przez własnych rodziców będących w tragicznej sytuacji materialnej. Chcieli, by chociaż one wróciły do wymarzonej Ojczyzny, która zaledwie rok wcześniej odzyskała niepodległość.
Liczba dzieci szybko rosła, a zasoby Komitetu się kończyły. Anna Biełkiewicz udała się do Japonii i zwróciła o pomoc do tamtejszego Ministerstwa Armii Lądowej oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Japończycy natychmiast wydali zgodę na wjazd dzieci do ich kraju. Pierwsze statki z małymi uchodźcami wypłynęły z Władywostoku w lipcu 1920 roku.
W ciągu najbliższego roku zorganizowano pięć takich transportów, dzięki którym do Japonii trafiło około 400 dzieci.
Po przybyciu do portu Tsuruga jechały pociągiem do Tokio i tam trafiały pod skrzydła Japońskiego Czerwonego Krzyża oraz buddyjskiego towarzystwa charytatywnego Fukudenkai. Nie brakowało dzieci ciężko chorych – te po przybyciu do japońskiej stolicy trafiły do szpitali, gdzie otoczono je troskliwą opieką.
Polskie dzieci szybko stały się sensacją w Tokio. Pisały o nich gazety, odwiedzali je przedstawiciele japońskiego rządu, organizacji charytatywnych i buddyjscy mnisi. Organizowano dla nich wycieczki, naukę, występy artystyczne oraz zapewniano kontakt z japońskimi rówieśnikami.
Mali Polacy szybko zwrócili na siebie szczególną uwagę Cesarzowej Sadako.
36-letnia Sadako w niczym nie przypominała swoich łagodnych poprzedniczek, które spędzały życie w cieniu swoich mężów. Została Cesarzową w lipcu 1912 roku, kiedy jej mąż, książę Yoshihito wstąpił na tron. Był on człowiekiem słabego zdrowia i jeszcze słabszej kondycji psychicznej (w dzieciństwie przeszedł zapalenie opon mózgowych), więc wpływ Cesarzowej na cały dwór był ogromny. Najbardziej zaangażowała się w działalność Japońskiego Czerwonego Krzyża, którego była honorową przewodniczącą.

Sadako, Cesarzowa Japonii

W kwietniu 1921 roku Cesarzowa odwiedziła polskie dzieci w tokijskim szpitalu Czerwonego Krzyża. Spędziła z nimi dużo czasu wypytując jak im się podoba w Japonii i życząc im zdrowia. Była to niezwykła wizyta – w owym czasie małżonki cesarzy bardzo rzadko opuszczały pałac.
W Japonii dzieci spędzały po kilka miesięcy. Potem wchodziły na pokłady japońskich statków i płynęły do Seattle w Stanach Zjednoczonych, gdzie opiekę nad nimi przejmowała amerykańska Polonia. Przewieziono je pociągiem do Nowego Jorku, a stamtąd popłynęły do Polski.
Druga akcja repatriaryjna miała miejsce w 1922 roku. Polski Komitet Ratunkowy zebrał ponad 300 polskich dzieci z terenów Zabajkala i Kraju Chabarowskiego, przewiózł do Władywostoku i wysłał do Osaki. Te dzieci znajdowały się w jeszcze gorszym stanie, niż poprzednie – były obdarte, wynędzniałe, często bose. Dziennikarze miejscowych gazet szybko nagłośnili ich przybycie. Najpierw przebrano je w kimona i zorganizowano badania lekarskie. Potem starsze dzieci trafiły do japońskich szkół. Aby przybliżyć ich rówieśnikom kraj, z którego pochodzili egzotyczni goście we wszystkich szkołach podstawowych Osaki zorganizowano odczyty i wykłady na temat historii Polski. Do ośrodka, w którym przebywali mali Polacy zaczęły napływać szerokim strumieniem dary od dzieci japońskich. Cesarzowa przekazała z własnej kieszeni sporą kwotę na ich utrzymanie.

Dzieci z drugiej akcji repatriacyjnej opuściły Japonię we wrześniu 1922 roku. Na dwóch statkach odpłynęły do Polski przez Szanghaj, Hong Kong, Singapur, Port Said i Londyn do Gdańska, gdzie dotarły w listopadzie.
W Polsce dzieci trafiły do Zakładu Wychowawczego dla Dzieci Syberyjskich w Wejherowie prowadzonego przez doktora Józefa Jakubkiewicza, wielkiego miłośnika kultury japońskiej. Namawiał on swoich wychowanków, by dług wdzięczności wobec Kraju Kwitnącej Wiśni spłacały nauką o Japonii. W 1929 roku powstał Związek Młodzieży z Dalekiego Wschodu, do którego w krótkim czasie wstąpiło kilkaset osób. Głównym zadaniem Związku było podtrzymywanie pamięci o pomocy, jaką Japonia udzieliła małym Polakom oraz popularyzowanie kultury Nipponu. Powołano do życia Koło Przyjaciół Japonii, które organizowało wykłady i odczyty o tym kraju oraz prowadziło kursy języka japońskiego. Współpracowano z Ambasadą Japonii w Warszawie i organizowano spotkania z przybywającymi do Polski dostojnikami. Działalności Związku kibicował marszałek Piłsudski, który sam miał rodzinne związki z Japonią.
Jego brat Bronisław współorganizował zamach na cara Aleksandra III. Został zdemaskowany i zesłany na Sachalin, gdzie rozpoczął badania etnograficzne nad ludem Ajnów. Nawiązał kontakt z innym zesłańcem, Wacławem Sieroszewskim i razem prowadzili badania nad Ajnami mieszkającymi na wyspie Hokkaido. Poślubił kobietę z ludu Ajnów i miał z nią dwoje dzieci. Po wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej w 1905 roku zdecydował się pojechać do Polski, by oszczędzić rodzinie (mieszkającej wówczas na Sachalinie) ewentualnych represji. Mimo wysiłków, nie udało mu się ściągnąć do Polski żony i dzieci. Popełnił samobójstwo w Paryżu w 1918 roku. Jego wnuk i prawnuki żyją do dzisiaj i mieszkają w Jokohamie.
Członkowie Związku Młodzieży z Dalekiego Wschodu planowali podróż do swojej „drugiej ojczyzny”, jak nazywali Japonię, ale starania te przerwał wybuch Drugiej Wojny Światowej.
Po 1945 roku nie reaktywowano Związku i zaniedbano historię uratowania przez Japończyków polskich dzieci z Syberii. Zdaniem komunistów szkodziłoby to stosunkom polsko-radzieckim. Dopiero w połowie lat 90-tych dzięki pomocy ambasadora Japonii w Polsce doszło do spotkania żyjących uchodźców z Dalekiego Wschodu.
W dniach 9-13 lipca 2002 roku Polskę odwiedzili Cesarz Japonii Akihito i Cesarzowa Michiko. W czasie przyjęcia w rezydencji ambasadora Japonii w Warszawie doszło do wzruszającego spotkania Cesarskiej Pary z trójką żyjących Dzieci Syberyjskich, które 80 lat wcześniej przeżyły dzięki pomocy z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Przeczytaj także:
Polskie dzieci maharadży

Źródło:

Jarosław Neja, Japońskie serce, Wprost, 27/2002.
Dzieci Syberyjskie, http://www.biorytm.wroclaw.pl Dostęp 7.11.2010