Z RAF do RPAF – polscy lotnicy na niebie Pakistanu
Koniec Drugiej Wojny Światowej oznaczał koniec Imperium Brytyjskiego w dotychczasowym kształcie. Od brytyjskiej Korony odpadła najwspanialsza jej perła – Indie. By zapobiec nieuchronnym starciom między wyznawcami dwóch głównych religii zdecydowano się w 1947 roku na podział subkontynentu na muzułmański Pakistan i hinduistyczne Indie. W skład Pakistanu weszły dawne indyjskie ziemie Sind, Beludżystan i część Pendżabu. Terytorium spornym pozostał Kaszmir.
Tego samego dnia, w którym Pakistan uzyskał niepodległość (14 sierpnia 1947 roku) powstały Królewskie Pakistańskie Siły Powietrzne (RPAF). Prezentowały się jednak nader żałośnie. Miały do dyspozycji około 40 myśliwców Tempest i Typhoon, dwa bombowce Halifax, kilkanaście treningowych Harvardów i osiem transportowych Dakot. Wszystkie te samoloty odziedziczone po Brytyjczykach były w stanie dalekim od ideału. Najbardziej dotkliwy był jednak brak doświadczonej kadry – Brytyjczycy opuścili Pakistan natychmiast po ogłoszeniu przezeń niepodległości.
W 1948 roku władze Pakistanu wysłały kilkunastoosobową delegację do Wielkiej Brytanii celem pozyskania polskich pilotów i mechaników.
Polacy w tym czasie przechodzili bardzo trudny okres na Wyspach. W ciągu kilku powojennych lat z uwielbianych przez Anglików bohaterów stali się nieproszonymi gośćmi, co ich gospodarze często dawali im odczuć. Chętnie zgadzali się więc na służbę w innych krajach. A propozycja z Pakistanu była bardzo interesująca. Pakistańczycy zaoferowali im trzyletnie kontrakty z wysoką pensją, zakwaterowaniem i opieką zdrowotną dla całej rodziny. Około stu polskich pilotów, nawigatorów i mechaników spakowało manatki i bez żalu opuściło Wielką Brytanię.
Polacy doprowadzili pakistańskie samoloty do stanu używalności. Rychło w czas – trwała właśnie hindusko-pakistańska Pierwsza Wojna o Kaszmir. Wobec braku wyszkolonych miejscowych pilotów wojskowych Polacy sami wsiedli do zreperowanych myśliwców i podjęli walkę z Hindusami zadając im ciężkie straty.
Czas mijał szybko. Pokończyły się ich kontrakty i Polacy musieli zdecydować co dalej. Część z nich postanowiła zostać w Pakistanie na dłużej – władze kraju przyjęły ich decyzję z wielkim zadowoleniem. Inni stwierdzili, że mają dosyć wojaczki i wyemigrowali do Stanów, Kanady, Australii i Nowej Zelandii. Jeszcze inni ruszyli w świat w poszukiwaniu dalszych przygód.
Jednym z nich był porucznik Roman Hrycak, podczas wojny pilot 317 „Wileńskiego” Dywizjonu Myśliwskiego. Po zakończeniu kontraktu w Pakistanie przeniósł się do Nigerii, gdzie szkolił pilotów cywilnych. Przez wiele lat pracował jako kapitan w nigeryjskich liniach lotniczych. Zmarł w Kanadzie w lipcu 2001 roku.
Spośród tych, którzy zdecydowali się pozostać w Pakistanie największy wkład w rozwój tamtejszego lotnictwa wniósł Władysław Turowicz.
Urodzony w 1908 roku w Zubirze na Syberii przeniósł się z rodzicami do Polski tuż po wybuchu Rewolucji Październikowej. Od najmłodszych lat był zafascynowany lotnictwem. Ukończył Wydział Lotniczy Politechniki Warszawskiej i zaczął robić doktorat. Decyzja wojskowej komisji lekarskiej uniemożliwiła mu zostanie pilotem bojowym i wybuch wojny zastał go jako rezerwistę. Przez Rumunię i Francję przedostał się do Wielkiej Brytanii. Tam kolejna komisja lekarska nie dopuściła go do lotów bojowych. Pilotował więc samoloty transportowe i pracował jako inspektor techniczny testując silniki i systemy pokładowe.
Po zakończeniu wojny pracował przez pewien czas w fabryce samolotów w Farnborough, po czym przyjął propozycję Pakistańczyków.
Służbę w Pakistanie rozpoczął jako szkoleniowiec w ośrodku treningowym w Karaczi. Jego żona Zofia – również związana z lotnictwem – podjęła pracę jako instruktorka szybowcowa. Pakistańczycy szybko docenili fachowość polskiego inżyniera. Zaoferowano mu posadę szefa zespołu naukowców na nowopowstałej Akademii Sił Powietrznych. Jego kariera przypominała lot rakiety. W 1952 roku został dowódcą bazy lotniczej w Chaklali, w 1959 roku został pułkownikiem, a rok później – generałem (Air Commodore) Sił Powietrznych Pakistanu odpowiedzialnym za cały program szkolenia pilotów wojskowych. Jego żona pracowała w tym czasie w amerykańskiej szkole w Karaczi.
Podczas Drugiej Wojny o Kaszmir w 1965 roku generał Turowicz wsiadł do amerykańskiego myśliwca Sabre i razem z innymi polskimi pilotami bronił miasto Lahore przed atakami indyjskiego lotnictwa. Po zakończeniu konfliktu Polacy zostali uznani za bohaterów narodowych Pakistanu. Prezydent Ayub Khan nadał im najwyższe odznaczenia wojskowe podczas publicznej ceremonii w Islamabadzie.
W latach 60-tych Władysław Turowicz zafascynował się amerykańskim i rosyjskim programem kosmicznym. Szczególnie interesował go projekt międzykontynentalnych pocisków balistycznych realizowany przez Związek Radziecki. Przeniósł się z Sił Powietrznych do Centrum Badań Kosmosu SUPARCO (Space and Upper Atmosphere Research Committee), którego wkrótce został szefem. Pod jego kierownictwem powstały pierwsze pakistańskie satelity. Pojechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie udało mu się przekonać kierownictwo NASA do szkolenia pakistańskich specjalistów rakietowych. Przy współpracy z amerykańskimi naukowcami stworzył projekt rakiet balistycznych krótkiego i średniego zasięgu. Brał również udział w rozwoju pakistańskiego programu nuklearnego.
Zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym 8 stycznia 1980 roku. Został pochowany na cmentarzu chrześcijańskim w Karaczi. W tym samym mieście stanął jego pomnik, a Centrum Kosmiczne w Lahore zostało nazwane jego imieniem.
Oto kilku innych Polaków, którzy służyli w Pakistańskich Siłach Powietrznych:
Porucznik Henryk Franczak – podczas Drugiej Wojny pilot 304 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Śląskiej”. W Pakistanie pracował jako pilot transportowy. Latał na Dakotach w Hindukuszu, Karakorum i Himalajach. Po zakończeniu kontraktu przeniósł się do lotnictwa cywilnego. W 1952 roku ożenił się z Amerykanką i rok później wyemigrował do Stanów, gdzie pracował jako agent ubezpieczeniowy i kierowca autobusu szkolnego. Zmarł w Providence w 2006 roku.
Kapitan Mieczysław Gorzula – były pilot dywizjonów myśliwskich 302 „Poznańskiego” i 315 „Dęblińskiego”. W kwietniu 1945 roku siedząc za sterami Mustanga zestrzelił nad Hamburgiem odrzutowy niemiecki myśliwiec Messerschmitt-262. W Pakistanie szkolił pilotów wojskowych i brał udział w Pierwszej Wojnie o Kaszmir. Potem wyemigrował do Australii, gdzie wpadł w sidła hazardu i alkoholizmu. Pracował jako strażnik w mennicy. Zmarł w Canberrze 6 grudnia 2005 roku.
Kapitan Bronisław Malinowski – przed wojną pracował jako instruktor dęblińskiej „Szkoły orląt”. Podczas wojny początkowo walczył w brytyjskich dywizjonach myśliwskich. Wiosną 1941 roku został przydzielony do 302 „Poznańskiego” Dywizjonu Myśliwskiego. Został dwukrotnie zestrzelony, jednak udało mu się uniknąć niewoli. W Pakistanie uczył nawigacji w akademii lotniczej. Po zakończeniu kontraktu wrócił do Wielkiej Brytanii. Zmarł w Londynie w maju 1982 roku.
Przeczytaj także:
Z Kresów do Kanady
Z polskiego dywizjonu do Programu Apollo
As w jeden dzień
Mike Killer
Najemnik z Dywizjonu 303
Tułacze, robotnicy, więźniowie i najemnicy
As i agent
Źródło:
http://www.defence.pk Dostęp 15.11.2010
http://www.pakistaniaviationforum.com Dostęp 15.11.2010
http://www.pakdef.info Dostęp 15.11.2010
Wojciech Zmyślony, Roman Hrycak, http://www.polishairforce.pl Dostęp 15.11.2010
Henryk Franczak, http://pl.wikipedia.org , Dostęp 15.11.2010
Zgłaszam zestrzelenie Me-262, http://hangar.w.interia.pl Dostęp 15.11.2010
http://www.bbm.org.uk Dostęp 15.11.2010