Polskie skrzydła nad Wietnamem
Baza Tajlandzkich Sił Powietrznych Takhli, 15 kwietnia 1970 roku.
Huk silników zwiększał się z każdą sekundą. Do początku pasa startowego zbliżały się po kolei cztery myśliwce bombardujące F-105 Thunderchief. Po dotarciu na skraj pasa każdy z nich zatrzymał się na chwilę, by po sekundzie skoczyć do przodu jakby został wystrzelony z gigantycznej procy. Po bardzo długim rozbiegu cztery stalowe cielska oderwały się od pasa i wzięły kurs na północny wschód, w stronę granicy z Laosem.
Samolot lecący na przedzie różnił się od pozostałych. Na dziobie, po obu stronach kadłuba miał wymalowanego białego orła w koronie na czerwonym polu, a na wlotach powietrza widniał napis „Polish Glider”.
Pod koniec lat 90-tych XIX wieku Jan Kutyna, chłop spod Jasła zdecydował się na emigrację do Ameryki. W Chicago poznał Antoninę Pawluś, z którą się wkrótce ożenił i miał dziesięcioro dzieci – siedmiu synów i trzy córki. W 1933 roku jeden z synów, Franciszek Antoni ożenił się z Izabelą Kmieć, której rodzice przywędrowali za ocean ze Śmiegorzowa. W tym samym roku w grudniu przyszedł na świat ich pierwszy syn, któremu dali na imię Donald.
Franciszek i Izabela, mimo że urodzeni już w Stanach kultywowali polskie tradycje i w domu rozmawiali tylko po polsku. Donald, po ukończeniu szkoły podstawowej dostał się do Lane Technical High School w Chicago, gdzie wstąpił do drużyny pływackiej.
Pływanie szło mu równie dobrze, co nauka. Po zdobyciu drużynowego mistrzostwa miasta Chicago otrzymał stypendium sportowe na Uniwersytecie Iowa, gdzie zaczął studiować chemię.
Po ukończeniu drugiego roku przyjechał na wakacje do rodziny. Przypadek sprawił, że na pływalni w Chicago poznał studenta słynnej Akademii Wojskowej w West Point. Kadet opowiedział mu wiele ciekawych rzeczy o tej uczelni, ale Donalda najbardziej zainteresował fakt, że oprócz darmowego zakwaterowania i wyżywienia armia płaci przyszłym oficerom całkiem przyzwoity żołd.
Mimo stypendium musiał ciężko pracować w Iowa City, by utrzymać się na studiach. Jego rodzina nie należała do bogatych i nie mógł liczyć na ich wsparcie.
Napisał list do lokalnego kongresmena Toma Gordona prosząc go o wsparcie w aplikowaniu do słynnej uczelni. Dostał je i porzuciwszy uniwersytet w Iowa przeniósł się do stanu Nowy Jork, gdzie rozpoczął naukę w najsłynniejszej akademii wojskowej na świecie.
W tym samym czasie poznał swoją przyszłą żonę Lucy, która przeprowadziła się wraz z nim.
Nauka w West Point trwała cztery lata. Donald i Lucy pobrali się dzień po otrzymaniu przez niego dyplomu.
Rozpoczęła się długa peregrynacja po bazach wojskowych rozrzuconych w całych Stanach. Najpierw Donald został skierowany do bazy lotniczej Vance w Oklahomie, gdzie ukończył kurs pilotażu. Następnie szlifował swoje umiejętności na Florydzie. Potem został skierowany do 33. Dywizjonu Bombowego w bazie March w Kalifornii, gdzie pełnił funkcję dowódcy bombowca B-47 Stratojet. Mimo służby nie zaniedbał dalszej nauki. W 1965 roku ukończył prestiżowy Massachusetts Institute of Technology i został skierowany do bazy lotniczej Edwards w Kalifornii, najpierw jako student, a później jako oficer odpowiedzialny za program szkolenia przyszłych pilotów doświadczalnych i astronautów.
W listopadzie 1969 roku wraz z 44 Dywizjonem Myśliwskim trafił do tajlandzkiej bazy lotniczej Takhli, skąd zaczął latać na misje bojowe nad Wietnam.
Dywizjon był w tym czasie wyposażony w myśliwce bombardujące F-105 Thunderchief.
Były to najcięższe i największe samoloty myśliwskie w służbie US Air Force. Właściwie ich funkcja myśliwska była ograniczona do minimum – były bardzo mało zwrotne i nie miały większych szans w starciu z wietnamskimi Migami. Miały za to olbrzymi udźwig. Mogły wziąć dwukrotnie więcej uzbrojenia, niż inne samoloty tego typu. W Wietnamie były więc wykorzystywane głównie jako samoloty szturmowe do atakowania celów naziemnych.
Donald Kutyna ozdobił swojego Thunderchiefa polskim godłem wymalowanym pod kabiną. Pod białym orłem widniał napis: Yankee Air Polack. Była to trawestacja określenia Yankee Air Pirate, jakim północni Wietnamczycy nazywali amerykańskich pilotów.
Na wlotach powietrza do silnika Kutyna wymalował białą farbą duży napis „Polish Glider” („Polski Szybowiec”).
Nazywając w ten sposób swojego Thunderchiefa zażartował sobie z niego – ten samolot bowiem nie miał żadnej możliwości szybowania w powietrzu. Zbyt mała powierzchnia skrzydeł sprawiała, że w przypadku uszkodzenia silnika spadał jak kamień. Amerykańscy piloci ochrzcili go całym szeregiem mało chwalebnych przezwisk, np. „cegła ze skrzydłami”.
„Polish Glider” stało się wkrótce jednym z takich przezwisk. Było odpowiednikiem naszych „drzwi od stodoły”, na których tylko polski pilot potrafi latać.
Na tak ozdobionym myśliwcu kapitan Donald Kutyna wykonał 120 misji nad Wietnamem Północnym i Południowym. Bombardował bazy Vietcongu, niszczył stanowiska artylerii przeciwlotniczej, stacje radarowe i inne obiekty wojskowe.
Po powrocie z południowo-wschodniej Azji w styczniu 1971 roku został oddelegowany do Dowództwa Sił Powietrznych w Waszyngtonie, gdzie opracowywał długofalowe plany rozwoju lotnictwa wojskowego USA. W 1976 roku, po uzyskaniu kolejnego dyplomu (tym razem w Industrial College of the Armed Forces) trafił do Departamentu Systemów Elektronicznych w bazie lotniczej Hanscom w Massachusetts, gdzie objął stanowisko zastępcy dyrektora do spraw międzynarodowych. Potem został jednym z dyrektorów programu rozwoju systemu wczesnego ostrzegania AWACS. W czerwcu 1980 roku otrzymał zadanie rozwoju sieci czujników i centrów dowodzenia używanych przez Centrum Obrony Amerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej NORAD. Dwa lata później związał się z programem wahadłowców – nadzorował budowę kosmodromu NASA w bazie lotniczej Vandenberg w Kalifornii. W 1984 roku prezydent Ronald Reagan powołał go na stanowisko dyrektora Systemów Kosmicznych i Kontroli Dowodzenia w Waszyngtonie. Amerykanin polskiego pochodzenia stał się jedną z najważniejszych postaci w amerykańskim programie Wojen Gwiezdnych.
28 stycznia 1986 roku zaledwie 73 sekundy po starcie z Kennedy Space Center na Florydzie prom kosmiczny Challenger eksplodował na wysokości 9 mil. Prezydent Reagan natychmiast powołał komisję do zbadania przyczyn katastrofy. W jej skład wszedł także generał Donald Kutyna. To właśnie on odkrył, że przyczyną tragedii było uszkodzenie uszczelki łączącej elementy dodatkowej rakiety na paliwo stałe. Mroźne powietrze, które napłynęło nad Florydę kilka dni przed startem promu spowodowało zmniejszenie elastyczności uszczelki, która pękła zaraz po starcie.
Generałowi z pewnością przydało się jego hobby – kolekcjonowanie i remontowanie starych samochodów. Przywracając do życia stare graty nieraz miał problemy z uszczelkami…
W 1987 roku w randze trzygwiazdkowego generała został dowódcą Centrum Kosmicznego w Colorado. Personel Centrum pod jego dowództwem kontrolował satelity wojskowe i monitorował przestrzeń kosmiczną strzegąc Stany Zjednoczone przed atakiem rakietowym ze strony Związku Radzieckiego.
W kwietniu 1990 roku otrzymał czwartą gwiazdkę generalską i został szefem NORADu – wykutego w litej skale góry Cheyenne w Colorado Centrum Obrony Amerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej. W 1992 roku, po 35 latach służby w Amerykańskich Siłach Powietrznych generał Donald Kutyna przeszedł na emeryturę.
A co się stało z jego słynnym samolotem z polskim godłem, na którym latał w Wietnamie?
„Polish Glider” wrócił wraz z Donaldem Kutyną w 1971 roku z Tajlandii do Ameryki i przez kolejne 10 lat służył w 149. Taktycznym Dywizjonie Myśliwskim w stanie Wirginia.
Zyskał sławę jeszcze podczas swojej służby. Jedna z firm wypuściła na rynek model myśliwca Thunderchief do sklejania opatrzony, podobnie jak oryginał, polskim godłem.
W 1981 roku „Polish Glider” został wycofany ze służby i trafił do bazy lotniczej Davis-Monthan w Arizonie, gdzie został zakonserwowany i przebywał przez kolejne 18 lat. W 1999 roku słynny myśliwiec trafił do Imperial War Museum w Duxford w Wielkiej Brytanii. Wskutek zmiany koncepcji ekspozycji Brytyjczycy zdecydowali, że nie będzie on udostępniony odwiedzającym.
Zainteresowanie maszyną wyraziło polskie Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Po dopełnieniu wszelkich formalności w czerwcu tego roku „Polish Glider” znalazł się w Polsce. Jest on w częściach – osobno spoczywa kadłub, osobno skrzydła. Muzealnicy z Krakowa planują rozpoczęcie jego restauracji na wiosnę 2011 roku. Dwa lata później słynny myśliwiec w oryginalnym malowaniu z czasów wojny w Wietnamie stanie się ozdobą kolekcji.
Całą inicjatywę mocno wspiera generał Donald Kutyna, który zaproponował krakowskiemu muzeum przekazanie wielu swoich pamiątek z czasów swojej służby w US Air Force. Jedną z nich jest kombinezon, który miał na sobie siedząc za sterami myśliwca z polskim godłem na kadłubie.
Przeczytaj także:
Z RAF do RPAF – polscy lotnicy na niebie Pakistanu
Z polskiego dywizjonu do Programu Apollo
Najemnik z Dywizjonu 303
Z Kresów do Kanady
As w jeden dzień
As i agent
Mike Killer
Źródło:
Aleksandra Ziółkowska-Boehm, The Roots Are Polish, Canadian Polish Research Institute, 2000.
Zbigniew Kowalewski, „Polish Glider” na Czyżynach, Polskie Skrzydła, 8/2010.
Zbigniew Kowalewski, „Polish Glider” – czterogwiazdkowy generał US Air Force, http://www.wiadomosci24.pl Dostęp 26.12.2010
Donald J. Kutyna, http://en.wikipedia.org Dostęp 26.12.2010