Sierżant Reckless
Seul, Korea Południowa, 26 października 1952 roku, godzina 11:00.
Młoda Kim Huk Moon trzymająca za uzdę młodą klacz jak zahipnotyzowana wpatrywała się w plik banknotów trzymany przez amerykańskiego żołnierza.
Dwieście pięćdziesiąt dolarów! Majątek…
Zaraz potem jej wzrok padł na obiekt transakcji i łza zakręciła się jej w oku. Młoda klacz rasy mongolskiej była czymś najcenniejszym, co posiadała. Znała ją od urodzenia i teraz czuła się, jakby sprzedawała członka rodziny.
Ale nie było wyjścia. Jej siostra Chung Soon miesiąc wcześniej weszła na minę, która urwała jej nogę. Protezy nóg były bardzo drogie, a Amerykanie oferowali bardzo dobrą cenę.
Trudno, trzeba..
Pocałowała klacz w chrapy po raz ostatni i nie próbując tamować łez podała Amerykaninowi uzdę, a drugą chwyciła plik banknotów.
Patrzyła, jak wprowadzają ją na przyczepkę, po czym wsiadają do dżipa i odjeżdżają.
Ze spuszczoną głową zaczęła iść w stronę domu.
Broń bezodrzutowa zaczęła być stosowana już podczas II Wojny Światowej. Amerykanie używali bazook, a Niemcy panzerfaustów i panzerschrecków. Weszły one jednak do uzbrojenia stosunkowo późno i wzięły udział w końcowych fazach wojny. Pierwszym konfliktem zbrojnym, w którym ten rodzaj broni był powszechnie stosowany była wojna koreańska.
Najpopularniejszym działem bezodrzutowym używanym przez wojska amerykańskie w tej wojnie było działo M20 kalibru 75mm. Pocisk wystrzelony z niego z powodzeniem przebijał pancerze czołgów T-34 używanych przez Chińczyków i północnych Koreańczyków. Zaprojektowane jako broń przeciwpancerna działo M20 było niezwykle skuteczne także w niszczeniu siły żywej oraz bunkrów i umocnień nieprzyjaciela. Było działem uniwersalnym.
Miało postać dwumetrowej rury ze zgrubieniem na końcu i ważyło ponad 50 kilogramów. Do jego przenoszenia potrzeba więc było minimum dwóch ludzi. Każdy pocisk ważył ponad 10 kilogramów – jeden żołnierz mógł więc wziąć nie więcej, niż trzy.
Pewnego październikowego dnia w 1952 roku porucznik Eric Pedersen z plutonu dział bezodrzutowych, kompanii przeciwpancernej 5. Pułku Marines stacjonującego niedaleko Changdan wpadł na pomysł, by do noszenia tej ciężkiej broni i amunicji do niej zatrudnić… konia. Jego dowódca, pułkownik Smoak zaakceptował to, jednak nie przeznaczył na ten cel żadnych pieniędzy. Porucznik Pedersen zdecydował, że kupi szkapę z własnych funduszy.
26 października 1952 roku wziął dżipa z przyczepą, trzech kumpli i razem pojechali do Seulu. Poszli na targ w pobliżu toru wyścigów konnych i znaleźli niewielką klacz rasy mongolskiej, która od razu wpadła im w oko. Jej właścicielka, młoda Kim Huk Moon musiała sprzedać ulubione zwierzę, bowiem jej siostra Chung Soon straciła nogę na minie i bardzo potrzebowała protezy. Porucznik Pedersen zapłacił za klacz 250 dolarów i przy transakcji dowiedział się, że jej imię brzmi
Ah Chim Hai, co znaczy „Płomień poranka”.
Kiedy wieczorem wrócili do obozu wszyscy marines z plutonu wyszli z namiotów, by zobaczyć swojego nowego towarzysza, a raczej towarzyszkę broni. Jej koreańskie imię nie przypadło im do gustu, więc natychmiast zmienili je na Reckless.
Działo bezodrzutowe to po angielsku „recoiless rifle”. Żołnierze już od dawna zamiast „recoiless” mówili „reckless”, co brzmiało podobnie, a oznaczało tyle co „niebezpieczny, brawurowy”. Tym powszechnie używanym słowem ochrzcili nową towarzyszkę.
Porucznik Pedersen wybrał szeregowego Colemana i sierżanta Lathama do opieki nad Reckless. Obydwaj marines pochodzili ze wsi i umieli postępować z końmi. Inni marines z plutonu szybko wybudowali prowizoryczną stajnię i odgrodzili kawałek obozu tworząc małe pastwisko. Zrobili też zrzutkę żywności dla klaczy, której pierwsze posiłki składały się z bochenka chleba i płatków owsianych. Dopiero kilka dni później sierżant Latham wykombinował skądś przyczepę owsa i siana. Znalazł też blok soli.
Reckless natychmiast podbiła serca żołnierzy piechoty morskiej, którzy prześcigali się w okazywaniu jej względów. Klacz je odwzajemniała, ale przy okazji wyszło na jaw, że jest strasznym żarłokiem. Potrafiła bez krępacji wejść do kantyny i zanurzyć łeb w garnku z jajecznicą, by potem wypić parę litrów kawy. Wojakom bardzo spodobało się, że ich nowa towarzyszka je to samo co oni i zaczęli urozmaicać jej dietę batonikami czekoladowymi, kanapkami z masłem orzechowym, i ziemniakami. Dawali jej do picia coca-colę, piwo, a czasem whisky, oczywiście w umiarkowanych ilościach. Reckless bez wybrzydzania jadła wszystko, co jej podetknęli pod pysk.
Pierwsze kilka nocy Reckless spędziła przywiązana w swojej stajni. Potem jednak przegryzła sznur i… wprosiła się do jednego z namiotów. Jej towarzysze broni bez protestów usunęli się na bok, by zrobić jej miejsce. Kiedy nadeszły mrozy wówczas najchętniej zasypiała obok pieca.
Nie lubiła być ignorowana. Kiedy widziała grupę marines natychmiast podchodziła do nich, trącała pyskiem, domagając się uwagi. Pewnego dnia sierżant Latham nie odwiedził jej przez cały dzień, a wieczorem zaczął grać z kolegami w karty. Szło mu znakomicie i wkrótce przy sierżancie wyrósł stos żetonów. Reckless weszła do namiotu i znienacka… wzięła żetony do pyska i zaczęła je przeżuwać. Jak się później okazało, zeżarła żetony o wartości około 30 dolarów.
Reckless nie była jednak tylko plutonową maskotką. Miała przecież ważną rolę do wypełnienia. Kiedy tylko zaaklimatyzowała się w nowym środowisku sierżant Latham rozpoczął intensywny trening.
Najpierw nauczył ją wsiadania i wysiadania z przyczepy. Potem oswoił ją z hukiem wystrzałów z broni maszynowej. Nauczył ją także, że kiedy wrogie pociski zaczynają padać niebezpiecznie blisko, wówczas musi ona iść w stronę najbliższego bunkra. Sprawił, że podczas ostrzału Reckless pochylała głowę i zniżała chód. Te umiejętności potem nieraz ratowały jej życie.
Powstał problem z jukami. Korpus Piechoty Morskiej nie miał takich na stanie, więc porucznik Pedersen poprosił w liście swoją żonę mieszkającą w Kalifornii, by kupiła juki w jednym z cywilnych sklepów. Nieco przerobione idealnie nadawały się do przenoszenia pocisków do dział bezodrzutowych. Reckless była już gotowa do służby.
Jej zadaniem było przenoszenie amunicji z magazynu na stanowisko ogniowe. Chrzest bojowy miał miejsce w grudniu 1952 roku. Front przebiegał w odległości 23 mil od Changdan, więc Reckless została przewieziona na pole walki w swojej przyczepie. Obładowana pociskami do dział i prowadzona przez szeregowego Colemana rozpoczęła służbę.
Jej pierwszy dzień na polu walki nie był dla niej przyjemnym doświadczeniem. Kiedy była prowadzona obok czołgu ten niespodziewanie wystrzelił, co ogromnie przestraszyło klacz. Z czasem jednak nauczyła się ignorować nawet najgłośniejsze detonacje.
Oprócz pocisków artyleryjskich Reckless przenosiła także granaty, magazynki do pistoletów maszynowych oraz żywność i śpiwory dla żołnierzy walczących na pierwszej linii. Podczas przerw w walkach zatrudniono ją do rozwijana kabli telefonicznych łączących poszczególne stanowiska. Z bębnem kabla przytroczonym do grzbietu Reckless wykonywała to zadanie szybciej, niż jakikolwiek żołnierz.
W styczniu i lutym 1953 roku Amerykanie przeprowadzili serię rajdów na stanowiska Chińczyków. Reckless każdego dnia wykonywała kilkadziesiąt kursów między magazynem amunicji, a stanowiskami ogniowymi przenosząc tony amunicji na grzbiecie. Kierując się jakimś końskim zmysłem zawsze trafiała w mejsce, gdzie pociski były potrzebne.
Taktyka walki za pomocą broni bezodrzutowej wymaga bowiem, by obsługa działa zmieniała stanowisko po oddaniu pięciu-sześciu strzałów. Chmura gazów prochowych wydobywających się z tyłu działa zdradza nieprzyjacielowi jego lokalizację.
Reckless swoim zachowaniem zasłużyła na olbrzymie uznanie marines. Jej obecność działała na żołnierzy uspokajająco. Widok konia spokojnie maszerującego przez pole bitwy, wśród rozrywających się pocisków i świstu kul koił ich nerwy.
26 marca 1953 roku na Amerykanów spadł niespodziewany cios. Chińczycy przeprowadzili gwałtowną ofensywę i zdobyli ważne strategicznie placówki o kryptonimach Reno i Vegas. Dowództwo 5. Pułku Marines uznało, że należy je odzyskać za wszelką cenę.
Następnego dnia było jeszcze ciemno, kiedy Latham i Coleman wyprowadzili Reckless ze stajni. Zaprowadzili ją do magazynu amunicji i załadowali juki. Następnie przeszli z nią całą drogę z magazynu na stanowisko ogniowe i z powrotem. Sami jednak musieli wrócić do walki. Od tej pory Reckless musiała sobie radzić sama.
Walka o odzyskanie Reno i Vegas była niezwykle krwawa i intensywna. Chińczycy zasypywali amerykańskie pozycje gradem pocisków, a obsługa dział bezodrzutowych nie miała chwili wytchnienia. Reckless zaś bezustannie kursowała w obie strony donosząc im amunicję. Straty Amerykanów zaczęły rosnąć. W drodze powrotnej do magazynu klacz musiała teraz dźwigać rannych żołnierzy. Szła pośród eksplozji pocisków i świszczących kul bez najmniejszych oznak strachu, czy paniki. Dwukrotnie ranna wyniosła spod ognia kilkunastu rannych i dostarczyła na pole walki niemal pięć ton amunicji i zapasów wykonując ponad pięćdziesiąt kursów z magazynu na stanowiska ogniowe.
Po tej bitwie została jednogłośnie okrzyknięta bohaterką i awansowana do stopnia sierżanta. Otrzymała ozdobny koc, na którym wyhaftowano jej imię i stopień. Do tego koca zaczęto wkrótce przypinać jej odznaczenia. A było ich całkiem sporo.
Otrzymała dwa Purpurowe Serca (odznaczenie za rany odniesione w boju), Good Conduct Medal, Presidential Unit Citation z gwiazdą, National Defense Service Medal, Korean Service Medal, United Nations Service Medal oraz Republic of Korea Presidential Unit Citation.
W lipcu 1953 roku podpisane zostało zawieszenie broni. Wielu dotychczasowych towarzyszy broni otrzymało przydziały do innych jednostek. Amerykanie zaczęli powoli wycofywać się z półwyspu.
Oczywiście Marines nie wyobrażali sobie, że ich towarzyszka broni pozostanie w Korei i postanowili zabrać ją ze sobą do Stanów.
Na przeszkodzie stanęła bezduszność jakichś urzędasów z Waszyngtonu. Stwierdzili oni, że rząd USA nie może płacić za przewóz konia, który nie jest jego własnością. Argumenty, że Reckless jest oficjalnie żołnierzem piechoty morskiej i to w stopniu sierżanta zdały się na nic.
Na szczęście z pomocą przyszedł Stan Coppel – wiceprezes olbrzymiej firmy spedycyjnej Pacific Transport Lines i zaproponował, że jeden ze statków firmy przewiezie ją za darmo z Jokohamy do San Francisco.
W listopadzie 1954 roku Reckless stanęła na amerykańskiej ziemi. W porcie w San Francisco witały ją tłumy ludzi, a gubernator Kalifornii Goodwin Knight oficjalnie zaprosił bohaterskiego konia do swojego stanu. Mała klacz stała się sensacją, dziennikarze towarzyszyli jej na każdym kroku. Podczas uroczystości z okazji 179 rocznicy powstania Korpusu Piechoty Morskiej była gościem honorowym. Wprowadzona na podium od razu dorwała się do piętrowego tortu i zeżarła większą jego część, zanim ją powstrzymano. Zajęła się więc objadaniem kwiatowych dekoracji.
Dwa dni później przewieziono ją do miejscowości Vista, gdzie spędziła pewien czas na farmie porucznika Pedersena. Potem przewieziono ją do bazy Piechoty Morskiej Camp Pendleton koło San Diego, gdzie przygotowano dla niej stajnię. W sierpniu 1959 roku została awansowana do stopnia sierżanta sztabowego. Rok później przeszła na emeryturę z pełnymi honorami wojskowymi.
Nadal pozostała jednak w Camp Pendleton, gdzie miała zagwarantowane utrzymanie do końca życia.
Sierżant Reckless, jedyny czworonożny żołnierz piechoty morskiej Stanów Zjednoczonych w historii zmarła 13 maja 1968 roku w Camp Pendleton i została tam pochowana. Na jej grobie postawiono pomnik.
Dziękuję Panu Pawłowi Dąbrowskiemu za zaproponowanie tematu!
Przeczytaj także:
Krzyk orła
Miki z piekła rodem
Smokey – pies spadochroniarz
Szeregowy Wojtek – niedźwiedź z Armii Andersa
Źródło:
Nancy Lee White Hoffman, Sgt Reckless: Combat Veteran, Leatherneck Magazine, November 1992.
Skippy Massey, A Horse–And Veteran-That You Haven’t Heard Of, Humboldt Sentinel, 11.11.2012.
Corey Kilgannon, Remembering a Beloved Horse and Decorated Marine, The New York Times, 9.11.2012.