Powstaniec z Antypodów
Warszawa, Krakowskie Przedmieście, październik 1943 roku.
Mężczyzna w zniszczonym płaszczu przyciągał uwagę przechodniów. Wysoki, szczupły, miał w sobie coś z angielskiego lorda, pewną wyniosłość. Kompletnie nie pasował do szarej rzeczywistości okupowanej stolicy. Był z innego świata. Stanął przed drzwiami knajpy i niepewnie rozejrzał się dookoła. Po chwili pchnął drzwi i wszedł do środka.
Wnętrze podrzędnej knajpy wypełniał tłum ludzi, a w powietrzu unosił się zapach kiełbasy i przetrawionej wódki.
- Co podać? – szorstki głos barmana zelektryzował nowoprzybyłego. Nie rozumiał słów wypowiedzianych w obcym języku i nie miał pojęcia jak odpowiedzieć. Ogarnęła go panika i już miał wybiec z knajpy, kiedy jakaś dłoń dotknęła jego ramienia. Obrócił się. Obok stał niski mężczyzna w czapce cyklistówce i badawczo patrzył mu w oczy.
- Barman! Dwie wódki proszę! – powiedział i lekko pchnął obcokrajowca w kierunku jedynego wolnego stolika.
- British? – spytał, kiedy już usiedli.
Wysoki mężczyzna odetchnął z ulgą.
- No, I’m Australian – odparł.
W Powstaniu Warszawskim po stronie polskiej walczyli przedstawiciele kilkunastu narodów. Było kilkudziesięciu Słowaków (sformowali nawet odrębny pluton), kilkunastu Francuzów i Węgrów, kilku Włochów, Belgów, Holendrów i Greków. Walczył nawet czarnoskóry Nigeryjczyk.
Był też jeden żołnierz z Antypodów. Niezbyt wiele o nim wiadomo.
Nazywał się Walter Edward Smith i urodził się w Sydney prawdopodobnie na początku lat 20-tych. Kiedy wybuchła wojna zgłosił się do Pierwszego Korpusu Australijskiego i w jego szeregach został wysłany do Grecji, gdzie Brytyjczycy naprędce formowali oddziały mające zagrodzić drogę niemieckiej inwazji.
Aliantom nie udało się obronić Grecji. Na początku kwietnia 1941 roku Niemcy przełamali wątłą linię obrony złożoną z Brytyjczyków, Greków, Australijczyków i Nowozelandczyków i zmusili ich do wycofania się wgłąb półwyspu. Na początku maja oddziały alianckie ewakuowały się drogą morską do Aleksandrii.
Australijska 19 Brygada Piechoty nie dotarła do Egiptu. Zatrzymała się na Krecie i weszła w skład sił obronnych wyspy.
Alianci doskonale wiedzieli, że Kreta będzie następnym celem Niemców, którzy nie pozostawią w ich rękach strategicznie zlokalizowanej wyspy.
20 maja 1941 roku na niebie nad Kretą rozkwitły tysiące spadochronów. Hitler, obawiając się okrętów Royal Navy, które panowały na Morzu Śródziemnym, postanowił zdobyć wyspę za pomocą wojsk powietrznodesantowych. Udało mu się to dzięki głupocie i ignorancji brytyjskich dowódców, którzy niedostatecznie zabezpieczyli lotnisko w Maleme, gdzie wkrótce zaczęły lądować niemieckie samoloty z żołnierzami Wehrmachtu. Niemcy ponieśli jednak podczas tej operacji straszliwe straty.
Spadochroniarze skakali nad pozycjami Australijczyków i Nowozelandczyków. Ci, przyzwyczajeni do polowań w swoich ojczyznach nie pudłowali. Na ziemię spadały trupy z przestrzelonymi głowami.
Koniec końców Kreta wpadła jednak w ręce Niemców, a alianci, którzy nie zdążyli się ewakuować trafili do niewoli. Taki los spotkał trzy tysiące australijskich żołnierzy, wśród których był Walter Edward Smith.
Wysłano go do obozu jenieckiego w okolicach Torunia, z którego kilkakrotnie próbował uciec. W październiku 1943 roku siódma z kolei próba ucieczki zakończyła się sukcesem. Polski ruch oporu dostarczył jeńcom dokumenty i cywilne ubrania, w których Walterowi udało się wymknąć z obozu. Po kilku dniach dotarł do Warszawy. Był w obcym kraju, nie znał ani słowa po polsku, bardzo słabo mówił po niemiecku. Wszedł do jakiejś knajpy, by coś zjeść. Tam zauważył go Jerzy Ukleja, żołnierz konspiracyjnego Batalionu Ochrony Sztabu „BASZTA”. Zaopiekował się egzotycznym gościem i zaprowadził do swojego mieszkania na Starym Mieście przy ulicy Brzozowej 6/8. Z rodziną Uklejów Walter mieszkał przez kilka miesięcy. Ich dom stanowił punkt kontaktowy „BASZTY”. Często odbywały się w nim odprawy, przechowywano tam broń i dokumenty. Australijczyk trafił więc od razu w środek konspiracji.
Walter bardzo rzucał się w oczy. Był wysoki, szczupły, miał bardzo anglosaską urodę. Od razu widać było, że to nie Polak. Z mieszkania wychodził tylko po zmroku i zawsze pod opieką któregoś z Uklejów. Fałszerze AK wyrobili mu papiery holenderskiego pracownika kontraktowego, co tłumaczyłoby jego nieznajomość polskiego.
Holenderskiego oczywiście też nie znał.
Uklejowie próbowali go nauczyć języka polskiego, ale z miernym skutkiem.
W lutym 1944 roku żołnierze Kedywu zlikwidowali w słynnym zamachu kata Warszawy Franza Kutscherę. Niemcy poprowadzili kondukt pogrzebowy zbrodniarza Krakowskim Przedmieściem do Nowego Światu wysiedlając okolicznych mieszkańców. Jerzy Ukleja przeprowadził Australijczyka do mieszkania na Mokotowie, w którym Walter przebywał aż do wybuchu Powstania.
Walczył w Śródmieściu, był świadkiem niemieckich zbrodni na ludności cywilnej. Przez jedną z konspiracyjnych radiostacji błagał Londyn o pomoc dla walczącego miasta.
Tą drogą udało mu się także powiadomić rodzinę w Australii, że żyje.
Po upadku tragicznego zrywu wyszedł z miasta razem z ocalałymi powstańcami.
I tu historia urywa się na kilkadziesiąt lat.
Australijski powstaniec wrócił do rodzinnego Sydney, gdzie dopiero w latach osiemdziesiątych odnalazła go Krystyna Ukleja-Dąbrowska, siostra Jerzego – żołnierza „BASZTY”, który zaopiekował się nim w Warszawie. Zaczęli ze sobą korespondować.
Polonia australijska postanowiła uhonorować Waltera. Został zweryfikowany jako żołnierz Armii Krajowej i podczas zebrania koła byłych AK-owców w Sydney otrzymał Krzyż Powstańczy. Z tym Krzyżem na piersi i biało-czerwoną opaską na ramieniu udzielił wywiadu jednej z australijskich stacji telewizyjnych.
Walter Edward Smith zmarł w Sydney pod koniec lat dziewięćdziesiątych.
Przeczytaj także:
Brytyjski łącznik
Źródło:
Taka jestem – http://przeglad.australink.pl Dostęp 22.03.2011
Forum – http://www.historycy.org Dostęp 22.03.2011
Obcokrajowcy w Powstaniu – http://www.1944.pl Dostęp 22.03.2011