Ulubiona agentka Churchilla
Była prawdopodobnie najodważniejszą aliancką agentką Drugiej Wojny Światowej, przepiękną kobietą, ulubioną wywiadowczynią Churchilla i… pierwowzorem pierwszej dziewczyny Bonda. Jednak w przeciwieństwie do Agenta 007 – istniała naprawdę, a jej niezwykłe dokonania to nie wytwór czyjejś wyobraźni tylko fakty.
Krystyna Skarbek urodziła się w 1908 roku w Młodzieszynie w rodzinie hrabiego Jerzego Skarbka i Stefanii z domu Goldfeder. Jej matka pochodziła z rodziny bogatych żydowskich przemysłowców i wniosła do małżeństwa pokaźny posag, który jej mąż – utracjusz wkrótce roztrwonił.
Hrabia Skarbek był birbantem tonącym po uszy w długach, ale miał dobre nazwisko, którego historia sięgała tysiąc lat wstecz. Jego praszczurem był Skarbek herbu Abdank – ten, który według legendy zgasił niemieckiego cesarza dorzucając mu do skrzyni ze złotem swój pierścień ze słowami „Idź złoto do złota. My Polacy wolimy żelazo”.
W dzieciństwie Krystyna szybko dorobiła się miana „chłopczycy” – uwielbiała narty, jazdę konną i łażenie po drzewach. Kiedy miała dziesięć lat poznała Andrzeja Kowerskiego (z którym się później związała), którego ojciec zabierał ze sobą do majątku Skarbków, kiedy przyjeżdżał tam omawiać z hrabią interesy.
Rodzice wysłali ją do szkoły zakonnej w Szwajcarii mając nadzieję, że tam utemperują jej trudny charakter. Na próżno – po kilku miesiącach zakonnice odesłały ją do domu. Do Polski wróciła ze świetną znajomością francuskiego, którego podstawy poznała jeszcze przed wyjazdem od świetnie wykształconej matki.
Pod koniec lat 20-tych hrabia przepuścił cały majątek i rodzina musiała przenieść się do Warszawy. Tam Jerzy Skarbek zmarł w 1930 roku. W tym samym czasie zawaliło się biznesowe imperium rodziny Goldfederów. Krystyna, by pomóc matce zatrudniła się u lokalnego dealera Fiata. Biuro mieściło się nad warsztatem i spaliny wydostające się z niego szybko nadwątliły zdrowie Krystyny. Badanie rentgenowskie wykazało zmiany w płucach i Krystyna, po otrzymaniu odszkodowania z ubezpieczalni, rzuciła pracę.
Wyszła za mąż za biznesmena Karola Getlicha, ale małżeństwo okazało się totalną pomyłką i zakończyło się rozwodem po sześciu miesiącach.
Pewnego dnia na stoku w Zakopanem Krystyna poznała Jerzego Giżyckiego – dyplomatę, ekscentryka i bardzo barwną postać.
Pochodził z bogatej ukraińskiej rodziny. W wieku 14 lat pokłócił się z ojcem i uciekł z domu. Pracował w Ameryce jako kowboj w Teksasie, poszukiwacz złota w Kolorado, drwal w Oregonie, został nawet osobistym kierowcą samego Rockefellera. Potem wyjechał do Afryki, skąd pisał reportaże do największych pism.
W listopadzie 1938 roku Jerzy i Krystyna wzięli ślub w Warszawie. Wkrótce potem małżeństwo wyjechało na placówkę do Abisynii (dzisiejsza Etiopia), gdzie Jerzy objął posadę polskiego konsula generalnego. Tam zastał ich wybuch wojny. Przez Kenię wyjechali do Francji, a stamtąd Krystyna już sama (we Francji doszło do separacji między nią, a Jerzym) przedostała się do Anglii. Tam natychmiast zgłosiła się do służby w wywiadzie.
Oficerowie brytyjskiego Special Operations Executive nie wykazali zbytniego zainteresowania jej osobą. Przekonał ich znajomy Krystyny, znany dziennikarz Frederick August Voigt.
Rozpoczynając pracę w wywiadzie Krystyna przybrała nową tożsamość jako Christine Granville i odjęła sobie siedem lat, podając odtąd jako datę urodzenia rok 1915.
W grudniu 1939 roku udała się z pierwszą misją do Budapesztu. Tam spotkała dawnego znajomego z dzieciństwa – Andrzeja Kowerskiego, obecnie oficera Wojska Polskiego, kawalera Virtuti Militari. Razem zorganizowali sieć tatrzańskich kurierów, którzy przez zaśnieżone góry przeprowadzali ludzi z okupowanej Polski. Namówili do współpracy między innymi Jana Marusarza – brata słynnego olimpijczyka Stanisława. Krystyna trzykrotnie przedzierała się przez Tatry do kraju. Podczas jednego z pobytów w Warszawie namawiała do ucieczki swoją matkę. Bezskutecznie. Stefania Skarbek-Goldfeder zginęła w getcie.
Oprócz organizowania sieci tatrzańskich kurierów Krystyna i Andrzej (który od tej pory występował jako Andrew Kennedy) zajmowali się także pomocą Polakom internowanym na Węgrzech. Dzięki nim wielu rodaków uciekło z węgierskich obozów i przedostało się do Francji.
Niesamowita odwaga Krystyny dała o sobie znać już podczas jednej z pierwszych operacji. Kiedy przeprowadzała pięciu czeskich oficerów do Jugosławii ich samochód zepsuł się, a oni zostali skontrolowani przez niemiecki patrol. Ufając sfałszowanym dokumentom Krystyna nie tylko nie zdekonspirowała grupy, ale namówiła Niemców, by… pomogli im przepchnąć samochód przez granicę.
W styczniu 1941 roku Krystyna i Andrzej zostali aresztowani w Budapeszcie przez Gestapo. Podczas przesłuchania Krystyna ugryzła się w język i zaczęła pluć krwią. Niemcy skierowali ją na badania. Rentgen wykazał zmiany w płucach (których nabawiła się podczas pracy w biurze Fiata). Gestapowcy uznali ją za gruźliczkę stojącą nad grobem i zwolnili oboje. Przez Bałkany, Turcję i Syrię przedostali się do Kairu.
Tam jak grom z jasnego nieba uderzyła w nich wiadomość, że brytyjski wywiad podejrzewa ich o podwójną grę. Krystyna kontaktowała się bowiem z głęboko zakonspirowaną polską organizacją wywiadowczą o nazwie „Muszkieterowie”, której działalność była co najmniej dwuznaczna.
Szef tej organizacji – Stefan Witkowski został w 1942 roku zlikwidowany przez AK z rozkazu generała Grota-Roweckiego.
Kolejne podejrzenia wzbudziła łatwość, z jaką para w drodze do Kairu przejechała przez Syrię będącą wówczas pod administracją kolaboranckiej Vichy. Niektórzy oficerowie polskiego wywiadu sugerowali, że wizy tranzytowe na przejazd przez to terytorium mogli uzyskać tylko niemieccy szpiedzy…
W końcu oskarżenia zostały odrzucone i po półtorarocznym pobycie w Kairze Krystyna i Andrzej trafili do Wielkiej Brytanii.
W tym czasie wywiad brytyjski cierpiał na brak wyszkolonych ludzi, którzy mogliby podjąć się przeprowadzenia operacji na terenie Francji. Brak ten był szczególnie dotkliwy w obliczu zbliżającej się wielkimi krokami operacji Overlord – lądowania wojsk alianckich w Normandii. Krystyna Skarbek wspaniale nadawała się do takich operacji – mówiła po francusku jak po polsku.
Po przeszkoleniu spadochronowym została zrzucona jako Pauline Armand w lipcu 1944 roku na teren południowo-wschodniej Francji z zadaniem wsparcia szefa lokalnego ruchu oporu Francisa Cammaertsa.
11 sierpnia Cammaerts wraz z dwoma towarzyszami wpadł w zasadzkę Gestapo. Krystyna vel Pauline skontaktowała się z Albertem Schenckiem, który był łącznikiem między francuską prefekturą, a Gestapo. Ten za sumę 2 milionów franków zgodził się doprowadzić ją do szefa Gestapo – niejakiego Maksa Waema. Niesamowita odwaga Krystyny dała o sobie znać po raz kolejny. Wpadła do gabinetu Waema, wmówiła mu, że jest żoną Cammaertsa i jednocześnie – siostrzenicą marszałka Montgomery’ego. Złożyła mu następującą propozycję – ona gwarantuje mu życie po wkroczeniu aliantów (którzy po lądowaniu na plażach Normandii posuwali się szybko wgłąb kontynentu), za to on wypuści aresztowanych. Jeśli nie – wkrótce zawiśnie na szubienicy.
Ten szalony plan powiódł się w stu procentach. Nie wiadomo, czy Waem był pod tak wielkim wrażeniem pięknej kobiety (Krystyna przed wojną była jedną z finalistek konkursu Miss Polonia), czy rzeczywiście przestraszył się groźby. Grunt, że nie tylko wypuścił aresztowanych, ale także dał im samochód, którym bezpiecznie przejechali na stronę aliantów.
Krystyna Skarbek wróciła do Londynu pod koniec sierpnia 1944 roku. W tym czasie w Warszawie trwało już Powstanie. Błagała przełożonych o przerzut do kraju, ale zawsze spotykała się z odmową. Za swoje zasługi została promowana do stopnia kapitana i uhonorowana Orderem Imperium Brytyjskiego. Francuzi zaś nadali jej Krzyż Wojenny.
W kwietniu 1945 roku została zdemobilizowana. Ponieważ nie posiadała brytyjskiego obywatelstwa potraktowano ją bardzo formalnie – dostała odprawę w wysokości 100 funtów. Liczne odznaczenia oraz osobiste podziękowania od Winstona Churchilla, który nazwał ją swoją ulubioną wywiadowczynią nie osłodziły jej goryczy.
Krótko po wojnie rozwiodła się z Giżyckim i z trudem próbowała odnaleźć się w nowej, powojennej rzeczywistości. Żeby przeżyć imała się przeróżnych zajęć – była pokojówką w hotelu, sprzedawczynią w londyńskim Harrodsie, telefonistką. Znalazła w końcu stałe zatrudnienie jako stewardesa na statkach pasażerskich kursujących z Wielkiej Brytanii do Afryki Południowej.
Podczas jednego z rejsów poznała Iana Fleminga, z którym połączył ją trwający blisko rok romans. Twórca postaci Jamesa Bonda był pod tak olbrzymim wrażeniem polskiej agentki, że najprawdopodobniej wzorował się na niej tworząc postać Vesper Lynd – towarzyszki Bonda z pierwszej części jego przygód pt.”Casino Royale”.
W tym samym czasie poznała także irlandzkiego stewarda Dennisa Muldowneya. Oszalał on na punkcie pięknej Polki i zaczął ją coraz częściej nachodzić. 15 czerwca 1952 roku w podlondyńskim hotelu „Shelbourne” Muldowney oświadczył się jej. Kiedy Krystyna odmówiła rzucił się na nią i pchnął ją nożem. Zmarła po dwóch dniach w szpitalu. Muldowneya aresztowano i po krótkim procesie skazano na śmierć.
Andrzej Kowerski, towarzysz jej życia od czasów pierwszej misji w Budapeszcie dosłużył się w czasie wojny stopnia majora armii brytyjskiej. Po śmierci Krystyny przechowywał wszystkie odznaczenia i pamiątki po niej. W testamencie zapisał, że chce być pochowany w tym samym grobie co ona. Zmarł w 1988 roku. Oboje spoczywają w jednej mogile na londyńskim cmentarzu St. Mary’s w Kensal Green.
Źródła:
Witold Liliental, Śladami zapomnianej bohaterki, http://www.gazetagazeta.com Dostęp 24.03.2010.
Krystyna Pohl, Polska hrabianka superagentem, Głos Szczeciński, 6.01.2009.
Jacek Szczerba, Tajemnice kobiety szpiega, Gazeta Wyborcza, 27.10.2006.