Zapomniany Marszałek

Poznań, 8 maja 1923 roku, godzina 14:00.
Gród Przemysława odwiedziło w przeszłości wiele znakomitych postaci. Przybywali tu z wizytą królowie, cesarze, kardynałowie i wielcy artyści. Żadna z tych postaci nie zgromadziła jednak nawet ułamka tych tłumów, które wyległy na ulice, by powitać najnowszego znamienitego gościa.
Stary Rynek wypełniony był po brzegi. Ludzie powspinali się nawet na dachy otaczających go kamieniczek. Kilku studentów wspięło się na zabytkowy słup pręgierza stojący tuż koło ratusza. Ci czuli się, jakby złapali Pana Boga za nogi – mieli znakomitego gościa niemal na wyciągnięcie ręki.
Nad tłumem powiewały płachty transparentów w języku polskim i francuskim. Wielu ludzi trzymało w rękach miniaturowe flagi Polski i Francji. Raz po raz ktoś wznosił okrzyk na cześć gościa.
A on stał na pierwszym piętrze poznańskiego ratusza w towarzystwie prezydenta miasta i ze wzruszeniem przyglądał się tłumom. Miał na sobie francuski mundur, a na jego piersi dumnie błyszczał order Virtuti Militari. Nagle zwrócił uwagę na grupę odświętnie ubranych dzieci stojących u wylotu ulicy Woźnej. Pochylił się do prezydenta Poznania i coś powiedział mu na ucho.
Prezydent Cyryl Ratajski zmrużył jedno oko i odpowiedział gościowi po francusku.
Ten roześmiał się głośno.

Ferdynand Foch (czytaj: Fosz) urodził się w październiku 1851 roku w miejscowości Tarbes na południu Francji, u podnóża Pirenejów. W jego rodzinie silnie kultywowane były tradycje napoleońskie – pradziadek przyszłego marszałka był jednym z oficerów cesarza. Po ukończeniu jezuickich kolegiów w Saint-Etienne i Metz planował karierę inżyniera, jednak los postanowił inaczej. W lipcu 1870 roku wybuchła wojna francusko-pruska. Osiemnastoletni Ferdynand wiedziony gorącym patriotyzmem wstąpił na ochotnika do wojska, ale nie dane mu było powąchać prochu. Wojna zakończyła się klęską Francji, która utraciła na rzecz Niemiec Lotaryngię i Alzację oraz musiała zapłacić olbrzymią kontrybucję w wysokości 5 miliardów franków w złocie. Do czasu spłaty kontrybucji północna część Francji znalazła się pod okupacją niemiecką.
Widok butnych pruskich żołdaków panoszących się w Paryżu, ich ostentacyjne apele i przemarsze na zawsze ustaliły stosunek Ferdynanda do Niemców. Będzie ich szczerze nienawidził do końca życia i zajdzie im za skórę bardziej, niż ktokolwiek w historii.
Postanowił związać swą przyszłość z wojskiem. Zrezygnował z paryskiej politechniki i wstąpił do
Oficerskiej Szkoły Inżynieryjnej Artylerii. We wrześniu 1874 roku ukończył ją uzyskując stopień oficerski i został słuchaczem Akademii Sztabu Generalnego. Po jej ukończeniu pracował przez kilka lat w naczelnym dowództwie, a w 1890 roku został wykładowcą strategii w Akademii. Zafascynowany Napoleonem napisał wiele rozpraw na temat taktyki wojskowej cesarza i jej zastosowaniu na współczesnym polu walki.
Wykładał w Akademii Sztabu Generalnego przez 11 lat – przez ostatnie lata jako jej profesor. Musiał z niej odejść w dość nieprzyjemnych okolicznościach.
Ferdynand Foch był gorliwym katolikiem, co w laickiej Francji nie było dobrze widziane. Wskutek oskarżeń o klerykalizm musiał zrezygnować z posady w Akademii.
Otrzymał podrzędne stanowisko w jednym z pułków artylerii i rozpoczął powolną wspinaczkę po szczeblach wojskowej kariery. W 1903 roku został awansowany na pułkownika, a dwa lata później, w stopniu generała brygady objął stanowisko komendanta Akademii Sztabu Generalnego. Tuż przed wybuchem I Wojny Światowej został mianowany dowódcą 20. Korpusu Armijnego.
Podczas wojny walczył w I Bitwie nad Marną, pod Ypres i nad Sommą. W ostatnim roku wojny dokonał czegoś, co po wsze czasy zapewniło mu miejsce wśród największych wodzów w historii.
Front zachodni I Wojny Światowej był koszmarną linią okopów ciągnących się od Kanału La Manche po granicę szwajcarską. Walczono i zabijano się w miejscu. Zdobycie kilkudziesięciu metrów terenu było okupione tysiącami zabitych. Ten potworny impas trwał niemal przez całą wojnę i kosztował życie milionów żołnierzy.
W 1917 roku Rosję ogarnęła rewolucja bolszewicka i kraj stanął w ogniu wojny domowej. Kiedy sytuacja się w miarę unormowała Niemcy szybko podpisały z bolszewikami traktat pokojowy w Brześciu w marcu 1918 roku, co pozwoliło im na przerzucenie 44 dywizji na front zachodni. Musieli się spieszyć – w kwietniu 1917 roku Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę Niemcom i do francuskich portów zaczęły przypływać statki wyładowane amerykańskimi żołnierzami.
Naczelny dowódca sił niemieckich generał Erich Ludendorff postanowił przeprowadzić ostateczną ofensywę, której celem było odcięcie sił Ententy od portów morskich oraz zdobycie Paryża.
Operacja „Michael” przeprowadzona wiosną 1918 roku przyniosła zaskakujące rezultaty. W ciągu kilku dni Niemcy odrzucili Francuzów i Brytyjczyków na tyle daleko, że Paryż znalazł się w zasięgu ich dział. Państwom Ententy klęska zajrzała w oczy.
Wskutek tragicznego rozwoju sytuacji alianci postanowili oddać całkowite dowództwo nad swoimi oddziałami w ręce jednego człowieka – Ferdynanda Focha. Ten w lipcu 1918 roku przeprowadził ogromną kontrofensywę, która zatrzymała Niemców, odepchnęła ich na wschód i stała się początkiem końca Cesarstwa Niemieckiego. Przez kraj przetoczyła się rewolucja, która wyłoniła nowy rząd. Ten od razu wyraził gotowość do pertraktacji z aliantami. Doszło do podpisania rozejmu w Compiegne 11 listopada 1918 roku. Głównodowodzący sił sprzymierzonych Marszałek Francji Ferdynand Foch osobiście podyktował Niemcom warunki rozejmu.
Trudno jest wystarczająco obrazowo określić rolę Marszałka Focha w zakończeniu działań wojennych na zachodzie. Ten człowiek po prostu wygrał I Wojnę Światową…

Marszałek Ferdynand Foch

Marszałek Ferdynand Foch znany był również jako wielki przyjaciel Polski i Polaków. Jego sympatia dla nas trwała już od czasów jego wczesnej młodości, kiedy rozczytywał się o wojnach napoleońskich. Polacy – najwierniejsi żołnierze cesarza stali się dla niego symbolem honoru i męstwa.
Wspierał on bardzo mocno Błękitną Armię generała Józefa Hallera utworzoną w 1917 roku we Francji, głównie z ochotników z USA i Kanady. Armia ta wzięła udział w walce u boku armii francuskiej.
Dzień podpisania rozejmu w Compiegne jest również pierwszym dniem naszej niepodległości, do której odzyskania ten wielki człowiek wybitnie się przyczynił.
Półtora miesiąca później, 27 grudnia 1918 roku mieszkańcy Wielkopolski wystąpili zbrojnie przeciwko państwu niemieckiemu domagając się przyłączenia ziem dawnego zaboru pruskiego do niepodległej Polski.
Powstanie Wielkopolskie początkowo odniosło sukces. Powstańcy opanowali niemal cały region z wyjątkiem jego północnych i północno-wschodnich terenów. Niemcy jednak nie zamierzali oddać Wielkopolski zbyt łatwo. W lutym 1919 roku rozpoczęli przygotowania do ofensywy mającej na celu zdławienie powstańczego zrywu. Na szczęście dzięki Marszałkowi Fochowi nigdy do niej nie doszło. Marszałek zagroził bowiem Niemcom interwencją zbrojną, jeśli nie wstrzymają działań przeciw powstańcom. Jego ultimatum odniosło skutek. On jednak na tym nie poprzestał. Postanowił zagwarantować Wielkopolsce spokój i bezproblemową unifikację ze świeżo odrodzoną Polską.
Rozejm w Compiegne zawarty w listopadzie 1918 roku nie był bezterminowy. Niemcy rozpoczęli starania, by automatycznie przedłużyć go na czas nieokreślony, jednak Ferdynand Foch powiedział stanowcze „Nie!” i zmusił ich do podpisania kolejnego traktatu w Trewirze w dniu 16 lutego 1919 roku. Do tekstu rozejmu dodał punkt wymuszający na Niemcach zaprzestanie wszelkich działań ofensywnych przeciwko Polakom i wyznaczający linię demarkacyjną. Jednocześnie oddziały powstańcze zostały uznane za wojsko sprzymierzone.
Datę podpisania rozejmu w Trewirze uznaje się za datę zakończenia Powstania Wielkopolskiego.
W roku następnym Marszałek Foch wsparł Polskę podczas zmagań z bolszewikami. Przy polskim Sztabie Generalnym działała francuska misja wojskowa, której oficerowie brali udział w walce z czerwonymi hordami.
Jednym z nich był major Wojska Polskiego Charles de Gaulle, który za męstwo został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari
Jak widać – zasług tego wielkiego człowieka dla naszej niepodległości nie sposób przecenić.
W przedwojennej Polsce Marszałek Ferdynand Foch otoczony był niemal boską czcią. W lutym 1921 roku w szkole wojskowej w Saint-Cyr Naczelnik Państwa Józef Piłsudski udekorował Marszałka Focha orderem Virtuti Militari odpiętym z własnego munduru. W kwietniu 1923 roku dekretem prezydenta Rzeczypospolitej Stanisława Wojciechowskiego Ferdynand Foch otrzymał najwyższy stopień wojskowy – Marszałka Polski. Dwa dni później został kawalerem Orderu Orła Białego.
W dniach 2 – 13 maja 1923 roku Marszałek Foch odwiedził Polskę. Trudno opisać reakcję obywateli kraju, który odzyskał niepodległość dzięki jego niezłomnej postawie. Na każdym kroku Marszałka witały rozentuzjazmowane tłumy. We Lwowie, gdzie odebrał tytuły doktora honoris causa Politechniki Lwowskiej i honorowego obywatela miasta studenci wyprzęgli konie jego powozu i sami pociągnęli go ulicami wśród tysięcy wiwatujących mieszkańców. Identyczna sytuacja miała miejsce w Poznaniu, gdzie Marszałek otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu Poznańskiego. Studenci porwali go na ręce i zanieśli do samochodu. Prasa prześcigała się w hołdach. Nazywano go „Gościem Najmilszym”, „Wskrzesicielem Polski”, „Zbawcą naszej Ojczyzny” – i naprawdę nie było w tych tytułach wiele przesady…

Ferdynand Foch z Józefem Piłsudskim podczas wizyty w Polsce w 1923 roku. Zwróćcie uwagę na buławy w rękach obu Marszałków.

Poznaniacy mieli mu najwięcej do zawdzięczenia więc witali go wyjątkowo entuzjastycznie. Zazwyczaj dość powściągliwych i oszczędnych w wyrażaniu uczuć Wielkopolan ogarnął szał radości. Marszałek Foch spędził w stolicy Wielkopolski dwa dni – 7 i 8 maja 1923 roku. Już na dworcu kolejowym powitały go władze miasta, kompania reprezentacyjna i tłumy mieszkańców. Potem gdziekolwiek jechał jego samochód poruszał się wśród szpalerów wiwatujących na jego cześć ludzi.
Podobne tłumy zgromadzą się w Poznaniu dopiero za 60 lat, kiedy stolicę Wielkopolski odwiedzi Jan Paweł II.
Kiedy wraz z prezydentem miasta Cyrylem Ratajskim pozdrawiał poznaniaków z balkonu ratusza Stary Rynek zalało morze wdzięcznych mieszkańców trzymających w rękach transparenty w językach polskim i francuskim. Niektórzy ryzykując życiem wspięli się na strome dachy kamienic otaczających rynek.
Doszło wówczas do zabawnej sytuacji. Marszałek zwrócił uwagę na sporą grupę pozdrawiających go dzieci. Prezydent Ratajski odpowiedział mu na to „Wie Pan, staram się jak mogę…”.
Imieniem Marszałka nazwano jedną z głównych poznańskich ulic (obecnie to ulica Głogowska). W całym kraju ulic jego imienia powstało kilkadziesiąt.
Marszałek Foch był człowiekiem niezwykle przewidującym. Traktat Wersalski z 1919 roku kończący definitywnie I Wojnę Światową podsumował słowami „To nie pokój, ale zawieszenie broni na 20 lat.”. Słowa te okazały się prorocze.
Do końca życia pozostał nieprzejednanym wrogiem Niemiec, które uważał za „złego ducha Europy”. Planował uderzenie zbrojne we współpracy z Polską. Chciał „przeciąć” Niemcy na pół, zdobyć Berlin i stopniowo spacyfikować cały kraj.
Marszałek Polski Ferdynand Foch zmarł w Paryżu 20 marca 1929 roku. Spoczął w Kościele Inwalidów obok Napoleona Bonaparte.
Najsmutniejsze jest to, że umarła także pamięć o Nim…
Dzisiaj w Poznaniu (mieście, które Mu najwięcej zawdzięcza!) próżno szukać miejsc imienia wielkiego Marszałka. Nie ma ulicy, nie ma pomnika, skweru, nie ma nic. A co najgorsze – nie ma pamięci.
To niewiarygodny skandal i hańba, że jedna z głównych ulic mojego rodzinnego miasta Poznania nosi imię Franklina D. Roosevelta – człowieka, który bez skrupułów sprzedał Polskę Stalinowi w Jałcie, a wielki Marszałek – jeden z ojców naszej niepodległości nie ma nawet najmarniejszej tablicy pamiątkowej!
My Wielkopolanie lubimy się chwalić na prawo i lewo, że nasze Powstanie było jednym z nielicznych zwycięskich zrywów wyzwoleńczych w historii Polski. Fakt. Było. Dzięki Marszałkowi Ferdynandowi Fochowi i jego  bezkompromisowej postawie wobec Niemców.
Gdyby nie on i jego stanowcze ultimatum postawione Niemcom to pruskie oddziały uderzyłyby na powstańców, a wówczas nie dałbym za naszych pradziadów złamanego feniga. A świeżo odzyskana niepodległość Polski stanęłaby pod wielkim znakiem zapytania.
Wypominamy Brytyjczykom, że nie pamiętają o polskich pilotach i ich udziale w Bitwie o Wielką Brytanię, a sami nie jesteśmy od nich lepsi zapominając o człowieku, który wybitnie przyczynił się do odzyskania przez nasz kraj niepodległości!
Jakim prawem domagamy się od innych pamięci o naszych matematykach – pogromcach Enigmy, skoro sami nie pamiętamy o wielkim Marszałku i nie potrafimy go odpowiednio uhonorować?!
Razem z Damianem – moim kolegą z Poznania, który od lat walczy o upamiętnienie tego wielkiego człowieka rozpoczynamy akcję przywracania Marszałka Ferdynanda Focha do powszechnej pamięci Poznaniaków i nie tylko.
Damian stara się o wystąpienie przed radą miasta, jak zaś skontaktowałem się z przedstawicielami poznańskich mediów. Nie spoczniemy, dopóki Marszałek Foch nie zostanie odpowiednio upamiętniony.
Czy to będzie ulica jego imienia, pomnik, czy coś innego – niech to zostanie wyłonione w wyniku społecznej dyskusji.
Ideałem byłaby zmiana nazwy ulicy imienia tego jankeskiego sprzedawczyka na ulicę imienia Marszałka…
Najważniejsze jest jednak, by przywrócić Ferdynanda Focha do powszechnej pamięci.
Jesteśmy Mu to winni.

Źródło:
Maciej Brzeziński, Ferdinand Foch w Poznaniu, www.poznanskiehistorie.blogspot.com, Dostęp 17.11.2012.
T. Schramm, Wizyta Marszałka Focha w Poznaniu, w: Marsz, marsz Dąbrowski, Kronika Miasta Poznania, nr 3, 1997.
Andrzej Zaręba, Generalissimus Foch, Gazeta Wyborcza, 21.04.2006.
Ferdinand Foch, http://pl.wikipedia.org, Dostęp 17.11.2012.
Tomasz Leszkowicz, 160 lat temu urodził się Marszałek Polski Ferdynand Foch, 2.10.2011, http://histmag.org, Dostęp 17.11.2012.

Media o naszej akcji: