Rozkaz: Zatopić „Belgrano”

Londyn, 9 czerwca 1985 roku.
Studio programu „Frost on Sunday” było urządzone w stonowanych kolorach. Jasnożółte ściany, beżowa kanapa i stolik w takim samym kolorze, na którym stały szklanki z sokiem pomarańczowym. David Frost – absolutny „number one” wśród brytyjskich dziennikarzy telewizyjnych siedział po prawej stronie, z kartkami notatek rozłożonymi na kolanach. Obok niego, na drugim skrzydle kanapy siedziała premier Margaret Thatcher.
David Frost, zazwyczaj bez problemu przygważdżający swoich gości krótkimi, celnymi pytaniami czuł, że tym razem trafiła kosa na kamień. Pani premier odpowiadała bardzo spokojnie, nie dając się zbić z pantałyku. A pytania dziennikarza stawały się coraz bardziej natarczywe. Z uporem maniaka trzymał się tematu zatopienia przez brytyjski okręt podwodny argentyńskiego krążownika „Generał Belgrano” podczas wojny o Falklandy, co kosztowało życie ponad trzystu marynarzy. Rozkaz zatopienia jednostki wydała osobiście premier Margaret Thatcher.
Po dziesięciu minutach wywiadu Żelazna Dama wyraźnie straciła cierpliwość do dziennikarza, który posunął się wręcz do usprawiedliwiania argentyńskiej agresji na brytyjskie wyspy. Odczekała spokojnie, aż ten skończy swoją tyradę, spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała:
- Posłuchaj pan, panie Frost! Ten okręt stanowił zagrożenie dla naszych żołnierzy i dlatego kazałam go zatopić! I dzisiaj postąpiłabym dokładnie tak samo!
W studiu zapadła absolutna cisza.

Wojna o Falklandy zaczęła się od mocnego uderzenia. 2 maja 1982 roku o godzinie 15:57 brytyjski atomowy okręt podwodny HMS „Conqueror” odpalił torpedy, które posłały na dno Atlantyku argentyński krążownik ARA „Generał Belgrano”. Był to pierwszy i jedyny jak do tej pory atak okrętu podwodnego o napędzie atomowym na wrogą jednostkę. Zginęło w nim 323 argentyńskich marynarzy.
Decyzję o zatopieniu podjęła osobiście brytyjska premier Margaret Thatcher, za co później spadła na nią fala krytyki. Najbardziej zagorzali przeciwnicy oskarżali ją wręcz o… zbrodnię wojenną.
Tak to jest, kiedy emocje biorą górę nad faktami… A fakty wyglądały następująco.
Wczesnym rankiem 2 kwietnia 1982 roku oddziały argentyńskich komandosów opanowały stolicę Falklandów Port Stanley i otoczyły siedzibę gubernatora Rexa Hunta. Niewielki oddział Royal Marines pod dowództwem majora Mike’a Normana stawił zacięty opór (brytyjscy snajperzy zastrzelili kilku napastników), ale wobec ogromnej przewagi liczebnej musiał się poddać. Gubernator Hunt został odtransportowany do Montevideo, a marines trafili do niewoli.
Reakcja Margaret Thatcher była natychmiastowa. W ciągu 48 godzin na południowy Atlantyk ruszyła armada ponad stu okrętów z zadaniem odbicia wysp siłą.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że Brytyjczycy skonsultowali się w tej sprawie z Amerykanami. Specjaliści z US Navy jednogłośnie stwierdzili, że rozwiązanie militarne nie wchodzi w rachubę i próba odbicia Falklandów zakończy się klęską Wielkiej Brytanii…
Nieco wcześniej, zanim główne siły uderzeniowe wypłynęły z portów, w stronę Falklandów udały się trzy atomowe okręty podwodne – HMS „Spartan”, HMS „Splendid” oraz HMS „Conqueror”.
Ten ostatni wypłynął z bazy Faslane w Szkocji 3 kwietnia – dzień po argentyńskiej inwazji i miał na pokładzie oddział operatorów Special Boat Service. Rejs na południowy Atlantyk zajął prawie trzy tygodnie. „Conqueror” wysadził żołnierzy SBS na Południowej Georgii, gdzie ci szybko wytłumaczyli okupującym wyspę Argentyńczykom niewłaściwość ich postępku i zmusili do kapitulacji, a sam udał się na patrol w sektorze położonym na południe od Falklandów.
Tuż po argentyńskiej inwazji na wyspy Brytyjczycy ogłosili wprowadzenie strefy całkowitego wykluczenia w promieniu 200 mil morskich od Falklandów, co oznaczało, że każdy argentyński okręt lub samolot znajdujący się wewnątrz niej zostanie zaatakowany bez ostrzeżenia. Informację o wprowadzeniu strefy przekazali rządzącej Argentyną juncie wojskowej za pośrednictwem ambasady Szwajcarii w Buenos Aires.
Mniej więcej w tym samym czasie w rejonie Falklandów zjawiły się główne siły brytyjskie, których trzon stanowiły dwa lotniskowce – HMS „Hermes” oraz HMS „Invincible” z myśliwcami Harrier na pokładach. Ich bezpieczeństwo było dla Brytyjczyków sprawą kluczową.
26 kwietnia 1982 roku z bazy argentyńskiej marynarki wojennej (Armada de la Republica Argentina) Ushuaia w Ziemi Ognistej wyszedł krążownik ARA „General Belgrano” eskortowany przez dwa niszczyciele i udał się na patrol na południe od Falklandów. Czyli dokładnie tam, gdzie operował HMS „Conqueror”.
ARA „Generał Belgrano” służył pierwotnie w US Navy. Został zbudowany w nowojorskiej stoczni w 1938 roku i wszedł do służby jako USS „Phoenix”. Przeżył japoński atak na Pearl Harbor w grudniu 1941 roku i szczęśliwie przetrwał wojnę na Pacyfiku. W 1946 roku został wycofany ze służby i pięć lat później sprzedany Argentynie, gdzie otrzymał imię jednego z jej narodowych bohaterów – generała Manuela Belgrano (1770-1820).
W tym miejscu należy podkreślić, że weług informacji brytyjskiego wywiadu zarówno „Generał Belgrano”, jak i eskortujące go niszczyciele miały zamontowane na pokładach wyrzutnie francuskich pocisków przeciwokrętowych Exocet.

ARA "Generał Belgrano"

ARA „Generał Belgrano”

Kiedy argentyński krążownik opływał Falklandy od południa, na północ od brytyjskiej floty uderzeniowej znalazła się grupa okrętów z lotniskowcem ARA „Venticinco de Mayo” na czele.
Los brytyjskiej armady pod dowództwem kontradmirała Sandy’ego Woodwarda przebywającego na HMS „Hermes” zawisł na włosku.
Jeśli Argentyńczycy zaatakują z dwóch stron – z południa i północy przy użyciu wszystkich sił i uszkodzą choćby jeden z brytyjskich lotniskowców wówczas wojna o Falklandy zakończy się kompromitującą klęską Royal Navy, a mieszkańcy wysp będą musieli w trybie przyspieszonym nauczyć się języka Cervantesa i zamienić Union Jacki dumnie powiewające nad ich domostwami na biało-niebieskie flagi z majowym słońcem.
1 maja 1982 roku nad brytyjską flotą pojawiły się argentyńskie myśliwce Skyhawk. Doszło do kilku starć, które na szczęście nie wyrządziły okrętom wielkich szkód. Należało się jednak spodziewać kolejnego ataku.
I słusznie. Brytyjski wywiad radiowy przechwycił i rozszyfrował depeszę admirała Juana Lombardo, która nakazywała wszystkim argentyńskim jednostkom dokonanie następnego dnia (czyli 2 maja) zmasowanego ataku na brytyjską flotę.
HMS „Conqueror” napotkał „Generała Belgrano” już 30 kwietnia i od tej chwili nie odstępował go na krok. HMS „Spartan” zlokalizował na krótko argentyński lotniskowiec „Venticinco de Mayo”, ale niestety wkrótce go zgubił.
Jest wczesny ranek 2 maja 1982 roku. Kontradmirał Sandy Woodward siedzi w swojej kajucie na pokładzie lotniskowca HMS „Hermes” i wpatruje się w rozłożone na stole mapy. Targają nim niewesołe myśli.
Na północ od niego znajduje się argentyńska armada, której trzon stanowi lotniskowiec ARA „Venticinco de Mayo”. Jego wyeliminowanie jest priorytetem. Jeśli pójdzie on na dno to z resztą okrętów łatwo rozprawią się brytyjskie niszczyciele i Harriery startujące z „Hermesa” i „Invincible”. Tylko gdzie on jest? HMS „Spartan” namierzył go na krótko, ale szybko zgubił.
Na południe od Falklandów znajduje się krążownik „Generał Belgrano” w asyście niszczycieli „Piedra Buena” i „Hipolito Bouchard”. Ta grupa okrętów nieustannie zmienia kurs, a na domiar złego znajduje się poza strefą wykluczenia.
Lotniskowiec „Venticinco de Mayo” ze swoją eskortą również znajdował się poza tą strefą, ale w jego przypadku nie miało to znaczenia – kontradmirał Woodward miał zezwolenie zaatakowania go bez względu na jego pozycję.  W przypadku „Generała Belgrano” takiego zezwolenia nie miał.
Pozycja „Generała Belgrano” jest znana Woodwardowi, ale nie może on samodzielnie nakazać jego zatopienia – okręt znajduje się poza strefą wykluczenia i decyzję o jego zatopieniu może podjąć tylko Londyn. Co gorsza, argentyńskie okręty poruszają się na skraju rozległej płycizny leżącej wewnątrz strefy. Jeśli nagle zmienią kurs na północ, w kierunku Falklandów i wpłyną na płyciznę wówczas „Conqueror” straci możliwość śledzenia ich.
Kontradmirał Woodward wysyła pilną depeszę, która trafia do admirała Fieldhouse’a. Ten w porze obiadowej spotyka się z premier Margaret Thatcher w wiejskiej posiadłości Chequers, gdzie znajdują się także inni członkowie gabinetu wojennego. Po krótkiej dyskusji pani premier decyduje się zmienić zasady otwarcia ognia i wydaje jasny rozkaz: zatopić „Generała Belgrano”.
Rozkaz trafia na pokład „Hermesa”, a kontradmirał Woodward przekazuje go dowódcy HMS „Conqueror” komandorowi porucznikowi Chrisowi Wreford-Brownowi. Ten otrzymuje go kilka minut po godzinie 14 czasu lokalnego.
„Generał Belgrano” wraz z eskortą płynie teraz w kierunku zachodnim. Oddala się od strefy wykluczenia i wygląda na to, że zmierza ku macierzystemu portowi. Dla dowódcy „Conquerora” nie ma to jednak znaczenia. Ma rozkaz zatopić go bez względu na jego obecną pozycję.
Komandor Wreford-Brown każe uzbroić wyrzutnie 21-calowymi torpedami Mk VIII. Oficerowie patrzą na niego ze zdziwieniem. Przecież „Conqueror” ma w arsenale znacznie nowsze, naprowadzane akustycznie torpedy typu Tigerfish!
Komandor jednak wie co robi. Decyduje się użyć przestarzałych, wywodzących się jeszcze z II Wojny Światowej torped wiedząc, że „Generał Belgrano” to dawny USS „Phoenix” wybudowany w czasach, kiedy kadłuby okrętów były znacznie grubsze. Współczesna mu torpeda z głowicą zawierającą ponadtrzystukilogramowy ładunek torpexu poradzi sobie z nim znacznie lepiej, niż jej nowocześniejsza następczyni.
Takie same torpedy miał na pokładzie m.in. nasz ORP „Orzeł”…
O godzinie 15:57 czasu lokalnego komandor daje rozkaz odpalenia torped. Trzy śmiertelne cygara mkną ku argentyńskim jednostkom. Mają do pokonania nieco ponad kilometr. Załoga brytyjskiego okrętu zastyga nieruchomo i w skupieniu odlicza sekundy.
Po około minucie słychać głuchy odgłos eksplozji. Na okręcie rozlegają się okrzyki radości. Kilka sekund później słychać drugi wybuch. Po nim na „Conquerorze” zapada cisza.
Marynarze zdają sobie sprawę z tego co się stało. Świadomość zabicia ponad tysiąca ludzi nie jest miła nikomu, a zwłaszcza ludziom morza. W końcu to ich koledzy po fachu, nawet jeśli służą pod wrogą banderą…
Pierwsza torpeda trafiła w dziób krążownika. Uszkodzenie było znaczne, ale wewnętrzne grodzie wytrzymały i „Generał Belgrano” zdołałby utrzymać się na powierzchni. Ta eksplozja nie pociągnęła za sobą żadnych ofiar śmiertelnych. Druga torpeda trafiła w część rufową, przebiła cieńszy w tym miejscu kadłub i eksplodowała w maszynowni. Trzecia minęła „Generała Belgrano”, uderzyła w kadłub niszczyciela ARA „Hipolito Bouchard”, ale nie eksplodowała.
Wybuch drugiej torpedy natychmiast zabił około 270 marynarzy i wielu ciężko ranił. Grodzie w tej części krążownika nie były zamknięte i fala uderzeniowa rozeszła się szeroko demolując wszystko na swojej drodze. Pomieszczenia okrętu zaczęły wypełniać się gęstym dymem. Wysiadło zasilanie – „Generał Belgrano” nie był w stanie wysłać sygnału SOS do niszczycieli, a załoga nie mogła uruchomić pomp.
Dwadzieścia minut po ataku kapitan Hector Bonzo wydał rozkaz opuszczenia okrętu. Marynarze rzucają do morza nadmuchiwane tratwy i zaczynają znosić do nich najciężej rannych. Ich morale jest zadziwiająco wysokie. Żadnej paniki. Oficerowie intonują hymn Argentyny, ale podejmuje go niewielu marynarzy – są skupieni na ratowaniu rannych kolegów. Kapitan Bonzo schodzi z pokładu jako jeden z ostatnich. Godzinę po ataku krążownik pogrąża się całkowicie w falach oceanu.
Atlantyk nie jest łaskawy dla rozbitków. Niebo zasnute jest grubymi chmurami, temperatura powietrza wynosi zero stopni, wieje silny wiatr, który spycha tratwy w kierunku tonącego okrętu, a wysokie fale biją w nie bezlitośnie. Kto nie znajdzie się na tratwie ten zamarznie w ciągu kilku minut. Życie traci kolejnych kilkudziesięciu marynarzy.
Niszczyciele „Piedra Buena” i „Hipolito Bouchard” kontynuują rejs na zachód. Ich załogi nie mają pojęcia o tragedii krążownika. Nie dostrzegają sygnałów świetlnych ani rakiet sygnałowych wystrzeliwanych przez rozbitków.
Marynarzy „Generała Belgrano” czeka koszmarna noc na wzburzonym oceanie. Dopiero następnego dnia około południa odnajduje ich samolot patrolowy i rozpoczyna się akcja ratunkowa.
HMS „Conqueror” natychmiast po ataku skręcił na wschód, by uchronić się przed kontratakiem.
Przez resztę wojny patrolował sektor między Falklandami, a Argentyną śledząc samoloty startujące z baz i informując o nich brytyjską flotę.

"Mamy cię!" krzyczy okładka tabloidu The Sun i błędnie informuje czytelników, że Brytyjczycy zatopili korwetę i uszkodzili krążownik.

„Mamy cię!” krzyczy okładka tabloidu The Sun i błędnie informuje czytelników, że Brytyjczycy zatopili korwetę i uszkodzili krążownik.

Zatopienie „Generała Belgrano” i olbrzymia liczba ofiar wstrząsnęły argentyńskim społeczeństwem i rządzącą juntą. Pozostałe jednostki argentyńskiej marynarki wojennej zostały odwołane do macierzystych portów i pozostały w nich do końca konfliktu.
Szok przeżyło także społeczeństwo brytyjskie, dość podzielone w opiniach na temat wojny. Do annałów dziennikarstwa przeszła niesławna okładka tabloidu „The Sun”, a załoga „Conquerora” była szeroko krytykowana za pompatyczny gest wywieszenia pirackiej flagi po powrocie do bazy w Wielkiej Brytanii.
Ten gest był kontynuacją starej tradycji. Kiedy pierwsze okręty podwodne weszły do służby na początku XX wieku dowódca Royal Navy admirał Arthur Wilson nazwał ich załogi niegodnymi miana marynarzy i zapowiedział, że przekona Admiralicję, by w przypadku schwytania podczas wojny wieszać ich jak piratów. Kiedy we wrześniu 1914 roku brytyjski okręt podwodny HMS E9 zatopił niemiecki krążownik SMS „Hela” jego załoga postanowiła zakpić sobie ze słów admirała i wchodząc do portu wywiesiła czarną flagę z trupią czaszką i piszczelami. Tradycję kontynuowały brytyjskie okręty podwodne podczas II Wojny Światowej wywieszając takie flagi na znak, że podczas patrolu zatopiły wrogą jednostkę. Identycznie postępowały także załogi polskich okrętów podwodnych służących u boku Royal Navy.

HMS "Conqueror" z powrotem w bazie Faslane. Widoczna piracka flaga - Jolly Roger.

HMS „Conqueror” z powrotem w bazie Faslane. Widoczna piracka flaga – Jolly Roger.

Brytyjska opozycja natychmiast wykorzystała zatopienie argentyńskiego krążownika do uderzenia w panią premier. Na Margaret Thatcher posypały się oskarżenia i wyzwiska, z których „morderczyni” było jednym z łagodniejszych.
Podkreślano, że krążownik był poza strefą wykluczenia, że płynął na zachód, w kierunku Argentyny i że nie stanowił żadnego zagrożenia dla brytyjskiej floty.
Krytycy pomijali skrzętnie fakt, że „Generał Belgrano” zmieniał kurs co kilka godzin, zygzakując i kierując się to na wschód, to na zachód oraz to, że miał na pokładzie wyrzutnie rakiet Exocet, które stanowiły śmiertelne niebezpieczeństwo dla brytyjskich okrętów.
Niektórzy z nich posunęli się wręcz do oskarżenia brytyjskiej premier o zbrodnię wojenną.
Margaret Thatcher przez wiele lat musiała stawiać czoła tym oskarżeniom. Zawsze twierdziła, że decyzja o zatopieniu krążownika była uzasadniona.
Co ciekawe, podobne zdanie miał… kapitan „Generała Belgrano” Hector Bonzo, który nazwał zatopienie jego okrętu „aktem wojny, niestety uzasadnionym”.
W wydanej niedawno książce „The Silent Listener” major David Thorp, oficer brytyjskiego wywiadu podczas wojny o Falklandy opisał fakt przechwycenia argentyńskiej depeszy, która krótko przed atakiem nakazywała „Generałowi Belgrano” wpłynąć do strefy wykluczenia, spotkać się z innymi okrętami na wschód od Falklandów i stamtąd uderzyć na flotę brytyjską.
Kilka miesięcy po wojnie o Falklandy HMS „Conqueror” wziął udział w supertajnej misji mającej na celu przechwycenie najnowszego sowieckiego sonaru. Ważną rolę odegrał w niej… polski trawler. To jednak temat na inny artykuł…

Przeczytaj także:
Historia pewnego aparatu
Operacja, której nie było
Operacja „Black Buck”
Bitwa o Goose Green
Twarzą w twarz

Źródło:
Mike Rossiter, Sink The Belgrano, Corgi Books 2008.
Admiral Sandy Woodward, One Hundred Days: The Memoirs Of The Falkland Battle Group Commander, Harper Collins Publishers 2012.
Margaret Thatcher, The Downing Street Years 1979-1990, HarperPerennial, 1995.
Łukasz Golowanow, Dwie torpedy w celu. Zatopienie krążownika ARA „Generał Belgrano”, http://www.konflikty.pl, Dostęp 22.03.2014.
Guy Walters, Britain was right to sink the Belgrano: Newly released intelligence proves the Argentine ship had been ordered to attack our Task Force, Daily Mail, 30.12.2011.
ARA General Belgrano, http://en.wikipedia.org, Dostęp 22.03.2014.