Biała Myszka

Francja, okolice Auvergne, 30 kwietnia 1944 roku, godzina 1:00.
Kapitan Henri Tardivat szedł w kierunku lasu pogwizdując „Marsyliankę”. W ręku trzymał potężną latarkę, którą oświetlał sobie drogę. Kiedy dotarł do linii drzew przystanął i zaczął uważnie nasłuchiwać. Kilkanaście metrów przed nim słychać było jakieś trzaski i chroboty przeplatane stłumionymi przekleństwami. Zupełnie jakby ktoś przedzierał się przez gęste krzaki. Tylko, że te odgłosy docierały jakby z góry…
Ruszył naprzód. Po chwili w świetle swojej latarki ujrzał niezwykłą scenę. Oto z gałęzi ogromnego dębu na wysokości kilku metrów nad ziemią zwisała na linkach przepiękna dziewczyna. Czasza jej spadochronu zaplątała się w koronie drzewa i uniemożliwiła lądowanie na ziemi.
Henri podszedł bliżej, zaświecił latarką prosto w twarz spadochroniarki i powiedział po francusku:
- Ech, zeby wszystkie drzewa rodziły tak piękne owoce!
To, co usłyszał w odpowiedzi było znacznie mniej romantyczne…
- Stul pysk gnojku i pomóż mi zejść! – warknęła spadochroniarka w tym samym języku szarpiąc wściekle linki.Była jednym z najbardziej udekorowanych żołnierzy w szeregach Aliantów, była numerem jeden na liście najbardziej poszukiwanych przez Gestapo, no i była przepiękną kobietą. Niemcy nadali jej pseudonim „Biała Myszka”, ponieważ niepostrzeżenie jak mysz prześlizgiwała się przez ich posterunki w okupowanej Francji.
Nancy urodziła się w sierpniu 1912 roku w Wellington w Nowej Zelandii jako najmłodsza z sześciorga dzieci Charlesa i Elli Wake. Podobno maoryjska położna, chwyciwszy noworodka spojrzała na nią i powiedziała „Ona będzie miała niezwykłe szczęście w życiu”.
Kiedy miała półtora roku jej rodzice przenieśli się do Sydney w Australii. Jej ojciec pracował jako dziennikarz dla jednej z nowozelandzkich gazet i niewiele czasu poświęcał rodzinie. Wkrótce opuścił żonę z dziećmi i wrócił do Nowej Zelandii. Był to ogromny cios dla małej Nancy, która była z nim bardzo związana. To wydarzenie miało ogromny wpływ na jej późniejszy charakter. Stała się silna, odpowiedzialna i niezależna. Nie podobało się to za bardzo jej matce – religijnej fanatyczce. W wieku szesnastu lat Nancy opuściła więc rodzinny dom i zaczęła pracować jako pielęgniarka. Pewnego dnia dowiedziała się, że jej dalsza ciotka z Nowej Zelandii przepisała jej ogromną na owe czasy kwotę dwustu funtów. Kupiła za to bilet do Europy, gdzie szybko znalazła pracę w jednej z brytyjskich gazet. Życie w kosmopolitycznym Londynie bardzo przypadło jej do gustu. Była wreszcie wolna, niezależna i czerpała z życia garściami. Związała się z grupą podobnych jej lekkoduchów, razem z nimi podróżowała po całej Europie i imprezowała.
W drugiej połowie lat 30-tych redakcja gazety, dla której pracowała postanowiła wysłać ją do Austrii jako korespondenta. Tam po raz pierwszy zobaczyła czym jest nazizm.
„W Wiedniu na głównym placu stanęło ogromne koło, na którego obręczy przywiązani byli Żydzi. Wyrostki z Hitlerjugend wprawiały je w ruch, stojący obok esesmani smagali biczami skrępowanych nieszczęśników” – wspominała po wojnie.
Pod wpływem tego wydarzenia przysięgła sobie, że poświęci swoje życie walce z nazizmem.
W 1939 roku Nancy poznała francuskiego biznesmena Henri’ego Fiocca. Ponoć ujął ją tym, że znakomicie tańczył tango. Po krótkim narzeczeństwie wzięli ślub pod koniec tego samego roku.
Zamieszkali w Marsylii w eleganckim apartamencie z widokiem na miasto i port.
Pół roku później Niemcy dokonali inwazji na Francję, którą zajęli bez większych problemów i w południowej części kraju utworzyli kolaboracyjne państwo Vichy. Nancy mogła spokojnie przeczekać wojenną zawieruchę nie zmieniając luksusowego stylu życia (firma jej męża zapewniała stały, wysoki dochód), jednak ani przez chwilę o tym nie pomyślała. Chciała walczyć.
Natychmiast wstąpiła w szeregi rodzącej się konspiracji i zaczęła działać. Wysoka pozycja społeczna jej męża gwarantowała jej sporą swobodę poruszania się po Vichy, którą wykorzystywała do przenoszenia meldunków i informacji między grupami partyzanckimi. Organizowała dla nich żywność, wspomagała finansowo i zapewniała bezpieczne schronienia. Za własne pieniądze kupiła ambulans, którym przewoziła poszukiwanych przez Gestapo w bezpieczne miejsca. Przekupywała urzedników i uzyskiwała dokumenty dla prześladowanych Żydów. Organizowała szlaki przerzutowe do Hiszpanii dla uciekinierów z niemieckich obozów jenieckich i zestrzelonych pilotów alianckich.
Ta działalność niosła ze sobą ogromne ryzyko. Niemcy wkrótce zaczęli ją podejrzewać o współpracę z ruchem oporu. Jej telefon był stale na podsłuchu, a poczta była skrupulatnie kontrolowana. Nancy zaczęła więc zmieniać tożsamość kilka razy w miesiącu. Unikała gestapowskich pułapek tak sprawnie, że naziści wkrótce nadali jej przezwisko „Biała Myszka”. W 1943 roku była numerem jeden na liście najbardziej poszukiwanych przez Gestapo. Za jej głowę oferowano niebotyczną kwotę 5 milionów franków.
Gestapo wkótce wpadło na trop całej siatki i po kolei zaczęło wyłapywać konspiratorów. Nancy pożegnała się z mężem i podjęła próby przedarcia się do Hiszpanii.
Tych prób było sześć. Podczas jednej z nich została aresztowana przez kolaboracyjną milicję Vichy i spędziła cztery dni w areszcie. Wypuszczono ją, gdy skutecznie przekonała milicjantów, że nie ma nic wspólnego ze sławną Białą Myszką poszukiwaną w całej Francji.
W końcu udało się jej dostać do pociągu jadącego do Hiszpanii. Podczas podróży zauważyła, że jest śledzona przez dwóch mężczyzn. Gdy przejeżdżali przez Pireneje zamknęła się w ubikacji, wybiła okno i wyskoczyła z pędzącego pociągu. Po wielu perypetiach dotarła do Barcelony, stamtąd pojechała do Madrytu i dalej do Gibraltaru, z którego odleciała do Wielkiej Brytanii.
W Londynie zgłosiła się natychmiast do Kierownictwa Operacji Specjalnych i zadeklarowała gotowość do dalszej walki. Zaakceptowano ją i wysłano na przeszkolenie do Szkocji.
Razem z naszymi Cichociemnymi przeszła cały cykl szkolenia. Polscy i brytyjscy instruktorzy nauczyli ją posługowania się wszelkimi rodzajami broni, walki wręcz, cichego zabijania, podkładania ładunków wybuchowych i obsługi radiostacji. Skoki spadochronowe ćwiczyła w Largo House na wieży zbudowanej przez żołnierzy generała Sosabowskiego.

Nancy Wake zwana Białą Myszką

Późnym wieczorem 29 kwietnia 1944 roku z podlondyńskiego lotniska wystartował bombowiec B-24 Liberator niosący na pokładzie dwójkę Cichociemnych – Nancy Wake, która odtąd będzie znana jako Madame Andree i majora Johna Farmera. Kiedy samolot znalazł się w okolicach Auvergne w środkowej Francji dispatcher dał sygnał do skoku.
We Francji objęła dowodzenie nad zgrupowaniem partyzantów. Pracę zaczęła od zapewnienia łączności z Londynem i ustalenia harmonogramu zrzutów broni i amunicji, dokonywanych przez samoloty RAF-u. Zaczęła też szkolić swoich podwładnych przekazując im wiedzę i umiejętności nabyte w Szkocji. Jednocześnie prowadziła akcję rekrutacyjną. Zgrupowanie partyzanckie, którym dowodziła wkrótce rozrosło się do 7000 żołnierzy.
Nancy wzbudzała u swoich żołnierzy szacunek pomieszany z przerażeniem.
„Była niezwykle kobieca, ale tylko do momentu rozpoczęcia walki. Potem wstępował w nią diabeł” – wspominał jeden z jej podwładnych.
„Dowodziłam samymi mężczyznami. Musiałam więc być twardsza od nich” – tłumaczyła Nancy po wojnie.
Tuż przed lądowaniem aliantów w Normandii partyzanci dokonywali ataków na niemieckie posterunki, niszczyli umocnienia i sprzęt nieprzyjaciela. Nancy walczyła na pierwszej linii z pistoletem maszynowym w ręku. Niektóre jej wyczyny są trudne do wyobrażenia.
Podczas ataku na siedzibę Gestapo w Montlucon podeszła spokojnym krokiem do niemieckiego wartownika, onieśmielonego widokiem pięknej kobiety uśmiechającej się do niego promiennie. Powaliła go na ziemię, po czym gwałtownym ruchem skręciła mu kark.
Innym razem jej oddział pojmał niemiecką konfidentkę. Kara mogła był tylko jedna, jednak żaden z mężczyzn nie chciał jej wykonać. Pistolet wędrował z rąk do rąk, aż podeszła do nich Nancy, bez słowa chwyciła broń i strzeliła konfidentce w głowę.
Lubiła zabijanie i nie miała najmniejszych skrupułów.
„Nienawidziłam Niemców i chciałam ich zabijać. Żałuję, że nie zabiłam ich więcej. Dobry Niemiec to martwy Niemiec, a im bardziej martwy tym lepszy.” – mówiła długo po wojnie.
Pewnego razu jej radiotelegrafista był zmuszony zniszczyć kody podczas nalotu gestapowców. Uzyskanie nowych było sprawą najwyższej wagi, gdyż inaczej nie można byłoby podjąć nowych zrzutów broni. W ciągu 71 godzin Nancy pokonała ponad 500 kilometrów na rowerze, by dostarczyć mu nowe szyfry. Po drodze była kilkakrotnie zatrzymywana przez niemieckie posterunki. Większość z nich przepuściła ją bez problemów, ale na jednym próbowano ją zrewidować. Nancy zamiast dokumetów wyjęła z kieszeni pistolet i zastrzeliła czterech Niemców.
W żadnym regionie Francji Niemcy nie mieli tylu problemów, co w Auvergne. W czerwcu 1944 roku postanowili ostatecznie rozprawić się z partyzantami. Na francuskie zgrupowanie liczące 7000 żołnierzy dowodzonych przez Nancy Wake ruszyło 22 tysiące niemieckich żołnierzy uzbrojonych w działa, czołgi i moździerze, wspieranych przez Luftwaffe. Talent dowódczy Białej Myszki sprawił, że w bitwie straciła tylko 100 ludzi zabijając ponad 1400 wrogów.
Po wylądowaniu w Normandii alianci parli do przodu. 25 sierpnia wyzwolony został Paryż, a Nancy poprowadziła swój oddział na teren kolaboracyjnego państwa Vichy. Tam dowiedziała się, że jej mąż Henri Fiocca wkrótce po jej ucieczce do Hiszpanii został schwytany przez Gestapo i poddany torturom. Nie chciał wydać żony, więc został rozstrzelany 16 listopada 1943 roku.
Po wojnie na Nancy posypał się grad medali. Otrzymała brytyjski Medal Jerzego, amerykański Medal Wolności oraz niezliczone odznaczenia francuskie z Legią Honorową na czele.
W 1946 roku rozpoczęła pracę w brytyjskiej dyplomacji. Była na placówkach w Paryżu i Pradze. Dwa lata później zrezygnowała z tej pracy i postanowiła wrócić do Australii. Zaangażowała się w politykę i dwukrotnie bez powodzenia startowała do parlamentu z ramienia Partii Liberalnej. Opuściła Australię w roku 1951 i wróciła do Wielkiej Brytanii, gdzie rozpoczęła pracę w Ministerstwie Lotnictwa. W 1957 roku poznała i poślubiła Johna Forwarda, pilota RAF-u i byłego jeńca wojennego. Przeprowadziła się na Maltę, gdzie John w tamtym czasie służył.
W 1960 roku małżonkowie wyjechali do Australii, gdzie Nancy po raz kolejny próbowała sił w polityce i ponownie nie odniosła sukcesu. W latach 80-tych osiadła w miejscowości Port Macquarie w Nowej Południowej Walii i zajęła się pisaniem autobiografii, która została opublikowana w roku 1985. W 1997 roku zmarł jej mąż.
Pod koniec 2001 roku Nancy postanowiła na dobre opuścić Australię i zamieszkała w londyńskim hotelu Stafford. Aby móc się utrzymać została zmuszona do sprzedaży swoich odznaczeń. Nie żałowała ich zbytnio.
„I tak pójdę do piekła, gdzie się stopią”.
Jej życie stało się inspiracją dla twórców filmu „Charlotte Gray” z 2001 roku, w którym główną rolę zagrała Cate Blanchett.
W 2004 otrzymała najwyższe australijskie odznaczenie – Order Australii. W tym samym roku przeprowadziła się do domu spokojnej starości weteranów w zachodnim Londynie.
Mimo zaawansowanego wieku miała niezwykle jasny umysł i gwałtowny temperament. Nie wahała się zrugać dziennikarza, który zadawał jej głupie pytania. Jak twierdziła, w dobrej formie trzyma ją sześć szklaneczek dżinu wypijanych każdego dnia.

W londyńskim hotelu z nieodłączną szklaneczką ginu.

Nancy Wake zwana Białą Myszką, najbardziej udekorowana kobieta w szeregach aliantów zmarła w Londynie nieco ponad miesiąc temu – 7 sierpnia 2011 roku. Zgodnie z jej życzeniem ciało zostało skremowane, a prochy rozrzucone nad środkową Francją, gdzie walczyła.

Źródło:

Kim Willsher, Nigdy się nie bałam, The Guardian, 26.08.2011
Nancy Wake czyli „Biała Myszka”, http://wiedza.time4men.pl, Dostęp 21.09.2011
Nancy Wake, http://en.wikipedia.org, Dostep 21.09.2011
AAP, She could kill Nazis with her bare hands: Nancy ‚the White Mouse’ Wake has died, http://www.news.com.au, Dostęp 21.09.2011
Nancy Grace Augusta ‚The White Mouse’ Wake AC GM, http://www.awm.gov.au, Dostęp 21.09.2011