Łowca ludojadów

Okolice wioski Kala Agar, stan Uttarakhand, północne Indie, 11 kwietnia 1930 roku.
Myśliwy oparł się o skalną ścianę i zapalił papierosa. Powoli przetoczył wzrokiem po niewielkim zagajniku i wystawił twarz do chłodnego wiatru wiejące go od strony Himalajów.
Znał to miejsce. Tygrysica już raz czaiła się tu na niego. Miał nadzieję, że teraz postąpi podobnie. Wszak mieli ze sobą stare porachunki – nieco ponad rok wcześniej zabił jej syna-ludożercę.
Był gotów.
Z głębi zagajnika dobiegał ryk wołu, którego uwiązał na przynętę. Mijały godziny, a on wciąż czekał. W końcu postanowił zmienić taktykę. Zdecydował się wspiąć na szczyt pobliskiego wzgórza i tam urządzić stanowisko. Ruszył pod górę dnem wyschniętego potoku.
Podkute buty chrzęściły na żwirze podczas gdy myśliwy trzymając sztucer w obu dłoniach piął się niestrudzenie po stoku. Dochodził właśnie do sporego głazu blokującego przejście, gdy katem oka złowił pomarańczowo-czarny kształt, który wyłonił się z dżungli tuż za nim.
Zrozumiał, że tygrysica wystrychnęła go na dudka.
Nie było czasu na myślenie i celowanie. Automatycznie odwrócił się i trzymając sztucer na wysokości bioder nacisnął spust.
Huk wystrzału i ryk drapieżnika rozbrzmiały jednocześnie. Myśliwy zamknął oczy gotów na najgorsze.
Kiedy je otworzył zobaczył olbrzymiego drapieżnika leżącego nieruchomo półtora metra przed nim.

Jim Corbett urodził się jako ósme z trzynaściorga dzieci Williama i Mary Corbettów – Irlandczyków zamieszkałych w północnoindyjskim miasteczku Nainital położonym u stóp Himalajów. Jego ojciec – kierownik miejscowej poczty zmarł kiedy Jim miał cztery lata i obowiązek utrzymania rodziny spadł na najstarszego syna Toma. Ten dzielnie wywiązał się z zadania i dzieciństwo Jima upływało spokojnie.
No, może „spokojnie” to niezbyt trafne słowo…
Począwszy od dnia, kiedy pozwolono mu samemu iść do szkoły Jim zaczął urządzać sobie samotne wycieczki po dżungli. Tropikalny las fascynował go do tego stopnia, że każdego dnia po skończonych lekcjach zaszywał się w gęstwinie, by wrócić do domu późnym wieczorem. Nauczył się bezbłędnie rozpoznawać dźwięki wydawane przez różne zwierzęta, tropić je i osaczać. Kiedy miał dziewięć lat po raz pierwszy zobaczył tygrysa.
Przedzierał się właśnie przez mały zagajnik, kiedy wyszedł prosto na legowisko drapieżnika. Olbrzymi tygrys powoli wstał, spojrzał się na Jima, jak gdyby chciał powiedzieć „A co ty u diabła tu robisz, dzieciaku?”, po czym zniknął w krzakach.
Jim nie odczuł strachu – raczej zafascynowanie, które później towarzyszyło mu do końca życia.
Ku utrapieniu matki często nocował sam w dżungli przy niewielkim ognisku.
Jako nastolatek zaczął towarzyszyć myśliwym podczas łowów ucząc się od nich o zwyczajach tygrysów i sposobach ich tropienia.
Polowania na wielkie koty były w tamtym czasie ulubioną rozrywką Brytyjczyków zamieszkałych w Indiach.
Nauczył się także rozpoznawać nadciągające niebezpieczeństwo poprzez obserwację zachowań zwierząt.
To oraz jego nadzwyczajne umiejętności przeżycia w dżungli, które nabył w dzieciństwie sprawiły, że na długo przed osiągnięciem dwudziestego roku życia stał się jednym z najlepszych myśliwych w Indiach.

W wieku 19 lat rzucił szkołę i podjął pracę na kolei. Zwiedził służbowo całe Indie i przy okazji nauczył się kilku miejscowych dialektów.
W 1906 roku skontaktował się z nim jeden z przyjaciół i zaproponował wspólne polowanie na słynną Tygrysicę z Champawat.
Była ona jednym z najgroźniejszych bengalskich tygrysów-ludożerców w historii. Zagryzła ponad 200 ludzi w Nepalu, po czym przeniosła się do indyjskiego dystryktu Kumaon, gdzie jej ofiarą padło dalszych 234 wieśniaków. Siała terror w całej prowincji, napadając za dnia na indyjskie wioski i uśmiercając kolejne ofiary. Rząd prowincji wyznaczył olbrzymią nagrodę dla myśliwego, który ją zastrzeli.
Corbett skontaktował się z rządem i powiedział, że zapoluje na drapieżnika, ale ma swoje warunki. Po pierwsze – nagroda ma zostać anulowana, a po drugie – wszyscy zrekrutowani do tego zadania łowcy mają zostać odwołani. Decydenci przystali na to.
Przez kilka miesięcy tropił słynną tygrysicę, która nie ustawała w swoich atakach na bezbronną ludność. Dopadł ją w pobliżu mostu Chataar, na drodze z Champawat do Lohaghat i położył jednym strzałem. Kiedy badał olbrzymie, pręgowane cielsko odkrył przyczynę jej ataków na ludzi. Jej kły były całkowicie zniszczone, prawdopodobnie wskutek postrzału, co uniemożliwiło jej polowanie na naturalny pokarm – bawoły i dzikie świnie.

Sława Corbetta jako myśliwego ogarnęła całe Indie. Osady, wioski i miasteczka zaczęły zwracać się do niego z prośbami, by odstrzelił nękające je drapieżniki. Listy w podobnym tonie nadchodziły nawet od członków indyjskiego parlamentu.
Jeden z takich listów zawierał dramatyczną prośbę o pomoc w upolowaniu strasznej Pantery z Rudraprayag, która terroryzowała wioski w indyjskim stanie Uttarakhand i miała na sumieniu 125 ludzi. Wieśniacy po zmroku nie ważyli się wyjrzeć ze swoich chat, ale nawet to nie uchroniło wielu z nich przed potworną śmiercią. Pantera potrafiła w środku nocy wskoczyć przez okno do domostwa i wymordować mieszkańców. Czasem rozdrapywała pazurami gliniane ściany chat i po wejściu do środka urządzała krwawą łaźnię.
Corbett ustalił szlak, którym lubiła wędrować, przywiązał kozę jako przynętę, po czym wdrapał się na pobliskie drzewo i rozpoczął oczekiwanie.
Spędził na drzewie dziesięć dni. Tuż przed północą jedenastego dnia usłyszał odgłos dzwonka uwiązanego na szyi kozy-przynęty. Skierował latarkę w tamtą stronę i zobaczył płowy kształt. Wypalił ze sztucera. W odpowiedzi rozległ się krótki ryk zranionego zwierzęcia.
Z drzewa odważył się zejść dopiero kilka godzin później, kiedy zaczęło świtać. Okazało się, że strzał był celny. Pantera leżała nieruchomo na ziemi.

Pomiędzy 1907, a 1938 rokiem słynny myśliwy zastrzelił 19 tygrysów i 14 panter. Wszystkie były ludożercami siejącymi postrach wśród mieszkańców indyjskich wiosek. Oblicza się, że zastrzelone przez Jima Corbetta drapieżniki zabiły w sumie ponad 1500 ludzi.
Jim nigdy nie brał pieniędzy za swoje usługi. Wystarczała mu wdzięczność prostych ludzi, których uwolnił od niebezpieczeństwa. Wieśniacy w całych Indiach sławili go i modlili się za jego zdrowie i szczęście.
Nigdy nie polował dla sportu, ani dla pozyskania skór. Zabijał tylko te tygrysy i pantery, które znały smak ludzkiego mięsa i stanowiły śmiertelne zagrożenie dla ludności.
Nie odczuwał nienawiści w stosunku do zabijanych przez siebie drapieżników. Przeciwnie – znając dobrze zwyczaje tygrysów i panter darzył je olbrzymim szacunkiem. Wiedział, że nie bez powodu zaczęły atakować ludzi.
Ludożercami były niemal wyłącznie osobniki stare i chore, które nie mogły w inny sposób zaspokoić głodu. Część z nich została zraniona przez ludzi i pozbawiona zdolności łowieckiej.
W kwietniu 1930 roku w okolicach wioski Kala Agar na dnie wyschniętego strumienia zastrzelił Tygrysicę z Chowgarth, która zabiła 64 ludzi. Mało brakowało, a tym razem to on stałby się ofiarą. Polowanie miało pewien wymiar osobisty – rok wcześniej zabił jej syna, który wspólnie z matką napadał na ludzi. Kiedy oglądał ciało zobaczył, że zęby tygrysicy były przeżarte próchnicą, a w jednej z łap tkwiły kolce jeżozwierza. Musiały tam tkwić od dawna, bowiem infekcja doszła aż do kości. Zrozumiał, dlaczego polowała na ludzi.
Ostatniego tygrysa-ludojada (Ludożercę z Thak) Corbett zastrzelił w październiku 1938 roku. Potem zamienił sztucer na aparat fotograficzny. Wykonał setki wspaniałych zdjęć dzikich kotów. Jednocześnie jeździł po całych Indiach z wykładami na temat tygrysów. Głosił potrzebę ochrony tych pięknych drapieżników i odegrał ważną rolę w założeniu kilku stowarzyszeń na rzecz ochrony przyrody.
Kiedy wybuchła Druga Wojna Światowa zgłosił się na ochotnika do armii brytyjskiej i otrzymał stopień porucznika. Miał już 64 lata, co wykluczało jego udział w walkach, ale zaczął szkolić żołnierzy w tym, co potrafił najlepiej –  sztuce przeżycia w dżungli.
Po wojnie wyjechał do Kenii i zamieszkał w miejscowości Nyeri. Podwoił swoje wysiłki na rzecz ochrony przyrody. Napisał sześć książek, które odniosły spory sukces wydawniczy. Zmarł na atak serca 19 kwietnia 1955 roku kilka dni po ukończeniu ostatniej książki.
Dwa lata później pierwszy park narodowy w Indiach otrzymał nazwę The Corbett National Park. Zaś jeden z podgatunków tygrysa nazwano Panthera tigris corbetti.

Źródło:

Jim Corbett, Man Eaters of Kumaon, Oxford University Press, 1952.
A Large-Hearted Gentleman, http://www.damninteresting.com Dostęp 10.03.2011