„Magda” wyzwala Gęsiówkę

Warszawa, ulica Gęsia, 5 sierpnia 1944 roku, około godziny 10:00
Esesman na wieży strażniczej przy bramie Konzentrationslager Warschau beznamiętnie przygląda się grupkom powstańców przemykającym ulicą Okopową. Nagle ciszę poranka przerywa chrzęst gąsienic czołgu. Masywna sylwetka z charakterystyczną długą lufą sunęła powoli ulicą Gęsią. Esesman nerwowo spojrzał w tamtym kierunku, ale natychmiast się uspokoił.
„Unsere Panther kommen” mruknął do swoich kompanów. Ci podnieśli głowy znad partyjki kart, by po chwili wrócić do gry.
Czołg wolno toczył się ulicą Gęsią zbliżając się do dwumetrowej barykady z cegieł blokującej wjazd do obozu. Za nim szło kilkudziesięciu powstańców z pistoletami maszynowymi w rękach. Szli pochyleni, a ich panterki znakomicie zlewały się z tłem gruzowiska. Kiedy czołg znalazł się na wysokości barykady wykonał gwałtowny skręt w lewo. Kierowca dodał gazu i „Pantera” z wysiłkiem wspięła się na przeszkodę. Kiedy z niej zjeżdżała, lufa nieomal dotknęła ziemi. Niemcy na wieżach strażniczych zorientowali się, że coś tu nie gra. Rozległy się serie z broni maszynowej. Pociski odbijały się od pancerza nie czyniąc załodze żadnej krzywdy. Czołg przystanął, lufa uniosła się na maksymalną wysokość i potężny wystrzał wstrząsnął powietrzem. Z pierwszej wieży strażniczej nie było co zbierać… „Pantera” zdemolowała żelazną bramę wjazdową i pokonała drugą, mniejszą barykadę. Przez tak utorowane wejście na teren obozu wbiegli powstańcy.
Czołg przystanął na dziedzińcu i z olbrzymią precyzją zaczął niszczyć jedną strażnicę po drugiej.

Przedwojenne więzienie wojskowe przy ulicy Gęsiej w Warszawie zwane „Gęsiówką” zostało podczas okupacji zamienione na niemiecki Obóz Pracy Poprawczej, a w 1943 roku – na regularny obóz koncentracyjny z komorami gazowymi i krematorium. Przetrzymywano w nim Żydów z całej Europy i zmuszano ich do pracy przy rozbiórce ruin getta. Na krótko przed wybuchem Powstania Warszawskiego Niemcy przepędzili piechotą 4000 Żydów z Gęsiówki do Skierniewic, a stamtąd przewieźli ich do obozu zagłady Dachau. Żaden z nich nie ocalał. W Gęsiówce pozostało około 350 więźniów, których planowano użyć do zlikwidowania obozu, a następnie rozstrzelać.
W pierwszych dniach sierpnia w głowach kilku dowódców Powstania zrodził się pomysł, by uwolnić tych ludzi. W sobotę 5 sierpnia wczesnym rankiem do pułkownika Jana Mazurkiewicza „Radosława” udało się trzech ludzi:
Kapitan Jan Kajus Andrzejewski ps.”Jan” – dowódca Brygady Dywersyjnej „Broda 53″
Porucznik Ryszard Białous ps.”Jerzy” – dowódca Batalionu „Zośka”
Porucznik Wacław Micuta ps.”Wacek” – dowódca plutonu pancernego
Przedstawili oni „Radosławowi” plan szturmu na Gęsiówkę siłą batalionu. „Radosław” stanowczo odmówił.
Ludzie! – powiedział zdenerwowany – Wojna to nie zabawa! Tu trzeba zrobić dokładny rachunek. Niemcy mają na wieży broń maszynową. Wytłuką wam cały batalion, a potem skierują ogień na więźniów. Stracicie dobry batalion, a Żydów nie uratujecie.
Oficerowie nie zrezygnowali. Szybko opracowali ponowny plan z wykorzystaniem jednego ze zdobytych wcześniej czołgów. Plan przewidywał, że jeden pluton zwiąże Niemców ogniem od strony ulicy Okopowej, a dwa dalsze plutony pod osłoną czołgu zdobędą obóz. Liczono na efekt zaskoczenia – na czołgu zachowano niemieckie oznakowania.
Dwie „Pantery” zdobyto trzy dni wcześniej. Rankiem 2 sierpnia dwa czołgi z 19. Dywizji Pancernej Wehrmachtu wjechały na ulicę Okopową i zaatakowały pozycje powstańców. Pierwszy został obrzucony brytyjskimi granatami przeciwpancernymi typu Gammon. Załoga poddała się. Drugi czołg próbował uciekać. Zaatakowano go prowizoryczną miną (dynamit w brezentowym worku). Lekko uszkodzony czołg zjechał z ulicy i ugrzązł w drewnianej szopie na jakimś ogródku. Jego załoga również poddała się powstańcom. Oba czołgi przekazano pośpiesznie zorganizowanemu plutonowi pancernemu, którego dowódcą został Wacław Micuta.

Żołnierze plutonu pancernego na zdobycznym czołgu.

„Radosław” zgodził się pod warunkiem, że wszyscy uczestniczący w szturmie będą ochotnikami. Z tym jednak nie było żadnego problemu…
Szturm rozpoczął się około godziny 10:00. Do czołgu nazwanego przez powstańców „Magda” wsiadł porucznik „Wacek” i trzech przeszkolonych przez niego wcześniej żołnierzy. Bez przeszkód przejechali ulicą Gęsią i dojechali do pierwszej barykady. Kiedy ją pokonywali czołgiem nieco zakołysało – nabili sobie przez to kilka guzów i siniaków. Niemcy z wieży zorientowali się, że to podstęp i ostrzelali czołg nie czyniąc mu jednak żadnych szkód. Pierwszy pocisk czołgowy zniszczył narożną wieżę strażniczą. „Magda” pokonała bramę obozu, wspięła się na drugą barykadę i wjechawszy na dziedziniec zaczęła po kolei niszczyć pozostałe wieże. Każdy strzał był celny. W tym samym czasie powstańcy z oddziałów „Alek”, „Felek” i „Giewont” rozbiegli się bo obozie.
Zaskoczenie Niemców było zupełne. Kiedy powstańcy wbiegli do budynku komendantury obozu zwanego Białym Domem zastali tam stół nakryty do śniadania i wazę gorącej zupy, której Niemcy nie zdążyli zjeść. Niektórzy ze strażników poddali się. Odesłano ich na tyły, gdzie czekał ich sąd polowy.
Więźniowie podczas szturmu ukryli się w barakach. Kiedy ustała strzelanina wyjrzeli na zewnątrz i zobaczywszy powstańców zrozumieli, że są wolni. Zapanowała olbrzymia euforia. Ponad trzystu ludzi w pasiakach rzuciło się na swoich wyzwolicieli ściskając ich, całując, a nawet klękając przed nimi.

Atak na Gęsiówkę Rys. Biszop na podstawie szkicu por. Wacława Micuty

Ten wybuch radości  ułatwił niemieckim niedobitkom ucieczkę z obozu – powstańcy nie mogli do nich strzelać z obawy, że trafią któregoś z więźniów. By trochę uspokoić rozentuzjazmowany tłum musieli strzelać w powietrze.
Porucznik Wacław Micuta „Wacek” z trudem wydostał się z czołgu. Był trochę potłuczony i zaczadzony – w czołgu nie działał wentylator. Oparł się o stalowe cielsko „Pantery” i łapczywie wdychał świeże powietrze. Po chwili ruszył wolnym krokiem przed siebie. Kiedy wszedł między baraki jego oczom ukazał się niezwykły widok. Na małym placu stał dwuszereg ludzi w pasiakach. Stojący przed nimi starszy mężczyzna krzyknął „Baaaczność! Naaa lewo patrz!”, po czym podszedł do „Wacka”, zasalutował i powiedział „Podchorąży Henryk Lederman melduje batalion żydowski gotowy do boju!”. „Wacka” wzruszenie chwyciło za gardło, szybko się jednak opanował i polecił podchorążemu, by utrzymał batalion do jego rozkazu.
Szybko poszedł do „Radosława”.
„Panie pułkowniku, mam prośbę. Tam jest oddział żydowski, to bohaterscy ludzie, dobry żołnierz. Niech mi Pan pozwoli dowodzić tym oddziałem.”
„Radosław” początkowo nie chciał się zgodzić twierdząc, że oddział bez uzbrojenia jest bezużyteczny. „Wacek” odparł, że na wieżach strażniczych zdobyto dużą ilość broni. Co prawda powstańcy z oddziałów szturmujących Gęsiówkę zdążyli już przebrać „łupy”, ale jeszcze sporo zostało. „Radosław” wyraził zgodę.

Więźniowie Gęsiówki ze swoimi wyzwolicielami.

Do swojego plutonu pancernego „Wacek” wziął mechaników i elektryków. Reszta byłych więźniów utworzyła oddział szturmowy pod jego dowództwem. To był jedyny żydowski oddział w Powstaniu Warszawskim. Walczyli do samego końca. Przeżyło tylko trzech z nich.
Czołg „Magda” służył powstańcom jeszcze przez sześć dni. 11 sierpnia, kiedy zabrakło dla niego amunicji oblano go benzyną i podpalono.

Porucznik Wacław Micuta na czołgu "Magda".

Kapitan Jan Kajus Andrzejewski ps.”Jan” poległ 31 sierpnia podczas próby przebicia się ze Starówki do Śródmieścia.
Porucznik Ryszard Białous ps.”Jerzy” po upadku Powstania dostał się do niewoli niemieckiej. Po wyjściu z oflagu wstąpił do 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej. W 1948 roku wyjechał do Argentyny i osiadł w Neugen niedaleko granicy z Chile. Został ministrem do spraw rozwoju w rządzie prowincji i dyrektorem generalnym zarządu dróg i energetyki w Patagonii. Zmarł w 1992 roku.
Porucznik Wacław Micuta ps.”Wacek” zamieszkał po wojnie w Szwajcarii. Podjął pracę w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Został wysokim przedstawicielem ONZ w kilku krajach afrykańskich. W 1971 roku został dyrektorem Departamentu Narkotyków ONZ. Przeszedł na emeryturę w 1976 roku. W 2000 roku został awansowany do stopnia podpułkownika Wojska Polskiego w stanie spoczynku. Zmarł w Genewie w 2008 roku.
Pułkownik Jan Mazurkiewicz ps.”Radosław” został aresztowany przez UB w pierwszą rocznicę wybuchu Powstania. Wyszedł na wolność po miesiącu i stanął na czele Centralnej Komisji Likwidacyjnej AK. Apelował do byłych podwładnych o ujawnienie się i skorzystanie z amnestii. W 1949 roku został ponownie aresztowany i poddany brutalnemu śledztwu. W 1953 roku skazano go na dożywocie. Zwolniono go w 1956 roku, a rok później zrehabilitowano. Był wieloletnim wiceprezesem ZBoWiD-u. Zmarł w 1988 roku.
Podchorąży Henryk Lederman walczył w Powstaniu w szeregach żydowskiego batalionu dowodzonego przez Wacława Micutę. Często służył jako przewodnik po kanałach – ich rozkład poznał dobrze podczas powstania w warszawskim getcie, w którym również brał udział. Został ranny i trafił do szpitala przy ulicy Drewnianej na Powiślu. Tam 5 września został zamordowany przez Niemców.

Źródła:

Andrzej M. Korbos, Wyzwolenie „Gęsiówki” w Powstaniu Warszawskim, http://www.zwoje-scrolls.com, Dostęp 19.08.2010
Władysław Bartoszewski: Dni walczącej stolicy. Kronika powstania warszawskiego. Warszawa: Świat Książki, 2004.
Piotr Bakalarski, Pantera zdobywa Gęsiówkę, http://www.tvnwarszawa.pl, Dostęp 19.08.2010