O wykrywaniu min, czyli Polak potrafi

Kilka lat temu podczas jakiejś konferencji prasowej Ted Turner – właściciel telewizji CNN zaprezentował dziennikarzom „polski wykrywacz min”. Zakrył sobie dłońmi uszy, zamknął oczy i prawą nogą zaczął macać grunt przed sobą jakby w poszukiwaniu miny.

Cóż, dowcip jak dowcip. Z brodą jak stąd do Atlanty i równie dobrze znany jak prostackie maniery miliardera.

Żałosny Ted do dzisiaj zapewne nie wie jaką głupotę palnął. Tak się bowiem składa, że najlepszy wykrywacz min XX wieku, który uratował życie tysięcy żołnierzy jest polskiej konstrukcji.

Ale zacznijmy od początku…

Ta historia zaczyna się w Szkocji w 1940 roku. Po przegranej Kampanii Wrześniowej przez Węgry, Włochy i Francję do Wielkiej Brytanii przedziera się porucznik Józef Kosacki. W cywilu inżynier, absolwent Wydziału Elektrycznego Politechniki Warszawskiej. Przed wojną pracował w Państwowym Instytucie Telekomunikacyjnym. W pierwszych dniach tragicznego września zgłosił się na ochotnika do wojska i został przydzielony do Specjalnej Grupy Łączności. Ta Grupa zdołała uruchomić zbombardowaną przez Niemców Rozgłośnię Polskiego Radia, umożliwiając do ostatnich chwil obrony miasta wygłaszanie komunikatów dla ludności. Tam również wygłaszał swoje historyczne przemówienia bohaterski prezydent Warszawy Stefan Starzyński.

Józef Kosacki 1909 – 1990
(Fotografia dzięki uprzejmości Pana Jana Józefa Kosackiego)

Po przybyciu do Wielkiej Brytanii porucznik Kosacki, ze względu na swoje techniczne wykształcenie zostaje skierowany do Szkocji, do Centrum Wyszkolenia Łączności w Dundee. Będzie tam pracował do 1943 roku.

W 1941 roku patrol I Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka (Dywizja w tym czasie broniła pasa wybrzeża między Edynburgiem, a Aberdeen) wjechał na miny przeciwdesantowe na plaży koło Arbroath…

To tragiczne wydarzenie wstrząsnęło porucznikiem Kosackim, który postanowił wrócić do swojego przedwojennego pomysłu wykorzystania fal radiowych w celu wykrywania min. W ciągu 3 miesięcy stworzył prototyp ręcznego wykrywacza min, który składał się z generatora dźwięku umieszczonego w plecaku, właściwego wykrywacza w kształcie talerza na końcu tyczki i słuchawek. Saper szukający miny ruchem kosiarza poruszał przed sobą tyczkę, a gdy wykrywacz znalazł się nad miną, w słuchawkach rozlegał się pisk. Całość ważyła poniżej 15 kg i mógł się nią posługiwać jeden żołnierz.

Akurat w tym samym czasie Brytyjczycy bardzo potrzebowali takiego urządzenia. Rozpisali nawet konkurs na taki wykrywacz. Oczywiście porucznik Kosacki natychmiast zgłosił do konkursu swój wynalazek.

Wszystkie prototypy, które wzięły udział w konkursie poddano testowi, który polegał na jak najszybszym zebraniu rozrzuconych monet jednopensowych z placu porośniętego gęstą trawą. Polski wykrywacz okazał się bezkonkurencyjny – jako jedyny wykrył wszystkie monety i zrobił to w bardzo krótkim czasie. Brytyjczycy natychmiast skierowali go do masowej produkcji. Warto w tym momencie dodać, że porucznik Kosacki celowo nie opatentował swojego wynalazku i przekazał go bezpłatnie armii brytyjskiej. Dostał za to osobisty list z podziękowaniem od króla Jerzego VI.

Pierwsza partia pięciuset Polish Mine Detectors Mark I (taka była oficjalna i powszechnie używana nazwa) trafiła na front afrykański. Dzięki polskim wykrywaczom oddziały VIII Armii Brytyjskiej mogły poruszać się kilkakrotnie szybciej niż dotychczas przez zaminowaną pustynię, co walnie przyczyniło się do pokonania Afrika Korps. Potem polski wykrywacz znalazł się praktycznie na każdym europejskim froncie II Wojny ratując życie trudnej do oszacowania liczbie alianckich żołnierzy.

Do końca wojny porucznik Józef Kosacki pracował w Londynie projektując zaawansowane systemy łączności dla Poczty Brytyjskiej. W kwietniu 1947 roku wrócił do Polski. Kontynuował swoją przerwaną wybuchem wojny pracę w Państwowym Instytucie Telekomunikacyjnym, następnie pracował w Instytucie Badań Jądrowych i wykładał na Wojskowej Akademii Technicznej. Zmarł w 1990 roku i został pochowany z pełnymi honorami wojskowymi.

Polski Wykrywacz Min przeżył swojego twórcę. Odznaczał się tak dobrą i niezawodną konstrukcją, że był używany przez armię brytyjską jeszcze wiele lat po wojnie. Ostatnim konfliktem zbrojnym, w którym wziął udział nasz wykrywacz była wojna w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Na zasłużoną emeryturę odesłano go cztery lata później.

Źródła:

Wykrywacz min – prof. Józef Kosacki, http://www.mazowszelok.pl Dostęp 1.02.2008.
Polish Mine Detector, http://www.secretscotland.org.uk Dostęp 1.02.2008.
Wykrywacz min Mark I, Polityka, 26.04.2005.